Koncerny: Naszym głównym celem nie jest rozłam F1
07.07.0500:00
1386wyświetlenia
Wbrew wcześniejszym doniesieniom głównym tematem wczorajszego spotkania w Monachium pięciu koncernów samochodowych (BMW, DaimlerChrysler, Honda, Renault i Toyota) z przedstawicielami wszystkich z wyjątkiem Ferrari zespołów Formuły 1, nie była dyskusja nad utworzeniem alternatywnej serii wyścigowej w 2008 roku. Nie było również mowy o wystawieniu ewentualnego kontrkandydata dla Maxa Mosleya w najbliższych wyborach prezydenckich FIA. "To były tylko plotki", powiedział w rozmowie z serwisem pitpass.com przedstawiciel koncernów i zespołów biorących udział w spotkaniu.
Koncerny i zespoły kontynuowały tymczasem dyskusję nad własną wizją wyścigów Grand Prix po wygaśnięciu obecnego porozumienia Concorde Agreement pod koniec 2007 roku, która zostanie wkrótce przedstawiona administracji F1 i FIA. "Nie staramy się utworzyć konkurencyjnej serii. Chcemy tylko zapewnić przyszłość wyścigom Grand Prix. Dlatego właśnie nasze propozycje, kiedy już będą gotowe, zostaną przedstawione Bernie Ecclestone'owi i Maxowi Mosleyowi".
"Pracujemy nad przyszłą strukturą Formuły Jeden, która zapewni większą stabilność, znacznie większą przejrzystość, bardziej sprawiedliwy podział zysków i generalnie lepszą formułę dla fanów. Dopiero jeśli nie uda się nam tego zrealizować, sięgniemy do 'Planu B'. W razie czego wiemy jak się za to zabrać, jednakże nie jest to naszym głównym celem", dodał przedstawiciel uczestników wczorajszego spotkania.
Na razie wiadomo tylko tyle, że propozycja koncernów i dziewięciu "buntowniczych" zespołów (we wczorajszym spotkaniu udział wzięli także przedstawiciele zespołów Red Bull i Jordan/Midland) z pewnością nie będzie gotowa do przedstawienia FOM i FIA przed Grand Prix Niemiec, która odbędzie się 24 lipca. W najbliższych tygodniach planowane są kolejne spotkania i jak wynika z zapewnień przedstawiciela koncernów i zespołów, o wszystkich planach na bieżąco informowany jest prezydent FIA.
Na koniec warto wspomnieć o tym, że w 1980 roku zbuntowane zespoły F1, którym nie podobały się rządy FISA - dowodzonego przez Jeana-Marie Balestre ówczesnego sportowego ramienia FIA, utworzyły organizację World Federation of Motor Sport i także straszyły utworzeniem własnej serii wyścigowej, mającej nosić nazwę World Professional Drivers Championship.
W lutym 1981 roku odbył się nawet nie zaliczony do mistrzostw świata wyścig w Republice Południowej Afryki z udziałem zespołów Williams, Tyrrell, Brabham, McLaren, ATS, Lotus, Ensign, March, Fittipaldi, Arrows i Theodore. Wówczas w opozycji oprócz Ferrari były jednak również zespoły Renault, Alfa Romeo, Ligier i Osella. Po tym wyścigu stało się jasne, że konkurencyjna seria zdana jest na porażkę i jedynym rozwiązaniem był kompromis. Co ciekawe zbuntowanym zespołom przewodził wówczas Mosley.
Źródło: pitpass.com, GrandPrix.com
Koncerny i zespoły kontynuowały tymczasem dyskusję nad własną wizją wyścigów Grand Prix po wygaśnięciu obecnego porozumienia Concorde Agreement pod koniec 2007 roku, która zostanie wkrótce przedstawiona administracji F1 i FIA. "Nie staramy się utworzyć konkurencyjnej serii. Chcemy tylko zapewnić przyszłość wyścigom Grand Prix. Dlatego właśnie nasze propozycje, kiedy już będą gotowe, zostaną przedstawione Bernie Ecclestone'owi i Maxowi Mosleyowi".
"Pracujemy nad przyszłą strukturą Formuły Jeden, która zapewni większą stabilność, znacznie większą przejrzystość, bardziej sprawiedliwy podział zysków i generalnie lepszą formułę dla fanów. Dopiero jeśli nie uda się nam tego zrealizować, sięgniemy do 'Planu B'. W razie czego wiemy jak się za to zabrać, jednakże nie jest to naszym głównym celem", dodał przedstawiciel uczestników wczorajszego spotkania.
Na razie wiadomo tylko tyle, że propozycja koncernów i dziewięciu "buntowniczych" zespołów (we wczorajszym spotkaniu udział wzięli także przedstawiciele zespołów Red Bull i Jordan/Midland) z pewnością nie będzie gotowa do przedstawienia FOM i FIA przed Grand Prix Niemiec, która odbędzie się 24 lipca. W najbliższych tygodniach planowane są kolejne spotkania i jak wynika z zapewnień przedstawiciela koncernów i zespołów, o wszystkich planach na bieżąco informowany jest prezydent FIA.
Na koniec warto wspomnieć o tym, że w 1980 roku zbuntowane zespoły F1, którym nie podobały się rządy FISA - dowodzonego przez Jeana-Marie Balestre ówczesnego sportowego ramienia FIA, utworzyły organizację World Federation of Motor Sport i także straszyły utworzeniem własnej serii wyścigowej, mającej nosić nazwę World Professional Drivers Championship.
W lutym 1981 roku odbył się nawet nie zaliczony do mistrzostw świata wyścig w Republice Południowej Afryki z udziałem zespołów Williams, Tyrrell, Brabham, McLaren, ATS, Lotus, Ensign, March, Fittipaldi, Arrows i Theodore. Wówczas w opozycji oprócz Ferrari były jednak również zespoły Renault, Alfa Romeo, Ligier i Osella. Po tym wyścigu stało się jasne, że konkurencyjna seria zdana jest na porażkę i jedynym rozwiązaniem był kompromis. Co ciekawe zbuntowanym zespołom przewodził wówczas Mosley.
Źródło: pitpass.com, GrandPrix.com