Kolles nie popiera klienckich bolidów

Ze zdaniem szefa HRT zgadza się Jenson Button
03.11.1111:16
Łukasz Godula
2030wyświetlenia

Colin Kolles ujawnił, że nie popiera zalegalizowania klienckich bolidów w Formule 1. Dziś w Genewie Komisja F1 będzie debatowała nad zliberalizowaniem przyszłego porozumienia Concorde tak, by wymiana własności intelektualnej nie była tak restrykcyjnie kontrolowana.

Jednak szef HRT powiedział, że nie jest zainteresowany kupnem całego bolidu dla swojej ekipy. Formuła 1 jest dziś tym czym jest z powodu nakazu posiadania przez każdy zespół swojej własności intelektualnej dotyczącej danego projektu - stwierdził Kolles na łamach gazety O Estado de S. Paulo. Błędem byłoby pozwolenie na użycie projektów innych zespołów.

Kolles uważa, ze obecny system jest dobry dla małych zespołów. Obecnie mamy na rynku kilka firm, które budują zamówione przez nas części, więc nie musimy utrzymywać autoklawów i tunelów aerodynamicznych, tak więc prowadzenie ekipy nie jest już tak drogie jak kiedyś.

Jenson Button powiedział, że możliwość kupna bolidu znacznie utrudni życie małym ekipom, które chcą dalej budować własne konstrukcje. Włożą cały swój wysiłek w projektowanie swojego bolidu, aż nagle przyjdzie im walczyć przeciwko przemalowanemu Red Bullowi czy McLarenowi - stwierdził Anglik.

Źródło: onestopstrategy.com

KOMENTARZE

7
astonmartin
03.11.2011 10:14
Może F1 potrzebna jest rewolucja na miarę Moto2? W pewnym sensie to powrót do korzeni, prywatne zespoły, koncerny motoryzacyjne zepchnięte w cień. Sukces tego eksperymentu jest niezaprzeczalny - wyścigi są bardzo emocjonujące, koszty spadły. Powiedziałbym nawet, że prestiż królewskiej kategorii MotoGP nieco podupadł, najlepszym dowodem są przymiarki do przenoszenia pewnych rozwiązań z Moto2 do MotoGP.
katinka
03.11.2011 06:40
A ja do niedawna to nawet nie wiedzialam co to sa te bolidy klienckie, dopiero po przeczytaniu tego newsa i komentarzy, juz wiem. I teraz mysle podobnie jak Jenson, ktory nie owija w bawelne ;) Bo szkoda by bylo tych slabszych zespolow i ich pracy, ktora wlozyli w budowanie swych bolidow od podstaw, a potem przyszloby zmagac sie im na torze z kilkoma takimi prawie McLarenami czy Ferrari, tylko pod inna nazwa. Przeciez tak fajnie kibicuje sie i w wyscigu patrzy na te nawet male postepy takiego zespolu jak Team Lotus, ktory powoli zbliza sie do srodka stawki, a osiagneli to sami, bez niczyjej pomocy.
Anderis
03.11.2011 06:16
Zgadzam się z SirKamilem, Kollesem i Buttonem. Lubię różnorodność, wolę jak każdy robi swój bolid, nawet, jeżeli niektóre bolidy mają być do kitu.
SirKamil
03.11.2011 05:12
Ja na początku tak myślałem, potem po zastanowieniu również tak myślałem a po mega zastanowieniu nadal tak myślę. Brawa dla tych panów. Button podsumowaniem o przemalowaniu tego czy innego bolidu zamyka temat- w rywalizacji konstruktorów pomysł jest żałosny.
adnowseb
03.11.2011 02:55
@yaper Ja też po wcześniejszej krytyce ,zaczynam się przekonywać ,że mogłoby to wiele wnieść do F1
yaper
03.11.2011 01:41
Hipokryta. HRT ewidentnie nie ma kasy na zakup klienckiej podstawy do rozwijania, dlatego niczym pies ogrodnika woli zablokować taką możliwość wszystkim. Rozumiem, że wielu z Was nie chce klientów, sam początkowo tak myślałem, ale po głębszych rozważaniach doszedłem do wniosku, że rywalizacja i widowisko jest najważniejsze, a udostępnienie klientom gotowych bolidów w specyfikacji 'zero' wcale nie musi oznaczać sytuacji kuriozalnych w wynikach końcowych kwalifikacji i wyścigów. Zresztą rozpisałem się o tym pod innym newsem i nie chcę powielać tego samego tutaj.
jpslotus72
03.11.2011 11:08
Skoro nie chcą, to nie ma o czym mówić. Trzeba jednak ustalić dokładne regulacje w sprawie współpracy zespołów z czołówki z tymi z przeciwległego krańca stawki (takie programy ma, jak wiadomo, na przykład McLaren) - tak, żeby wszystko było przejrzyste i nie prowadziło do jakichś "technologicznych nadużyć". Takie regulacje już oczywiści istnieją - ale skoro już się będzie rozmawiało na temat, zawsze można się sprawie przyjrzeć raz jeszcze - po kątem ewentualnych luk czy punktów spornych.