Ecclestone i BayernLB sprzedają swoje udziały w SLEC

Nabywcą jest niezależna spółka inwestycyjna CVC Capital Partners
25.11.0512:01
Marek Roczniak
1174wyświetlenia

Szef administracji Formuły 1, Bernie Ecclestone i jeden z trzech banków posiadających 75% F1, BayernLB, sprzedały swoje udziały w SLEC (holding kontrolujący komercyjne aspekty całej F1) niezależnej spółce inwestycyjnej CVC Capital Partners za bliżej nieokreśloną sumę. Nieoficjalnie mówi się, że w grę wchodzi suma w okolicy miliarda dolarów.

CVC podobno prowadzi także negocjacje z pozostałymi bankami posiadającymi razem niespełna 25% udziałów w SLEC, JPMorgan i Lehman Brothers. Ecclestone nadal ma pełnić rolę prezesa i kierować całym interesem, ale nie będzie już w to angażował własnych pieniędzy. Oddelegowany przez BayernLB do prowadzenia negocjacji z koncernami samochodowymi Gerhard Gribkowsky także będzie nadal pełnił swoją dotychczasową rolę.

Teraz kilka słów o CVC. Firma ta powstała w 1981 roku i jej pierwotnym celem miało być zarządzanie kapitałem Citicorp European. Od 1993 roku CVC jest już jednak niezależną spółką inwestycyjną posiadaną w całości przez swój zarząd, na którego czele stoi Michael D.C. Smith. Firma ta jest nadal odpowiedzialna za europejskie inwestycje amerykańskiego giganta finansowego Citigroup.

Najciekawsze w tym wszystkim jest to, że CVC posiada obecnie zaangażowaną w wyścigi MotoGP firmę Dorna. To właśnie niej motocyklowe mistrzostwa świata zawdzięczają spory wzrost popularności, zapoczątkowany zmianą nazwy klasy 500cc na MotoGP w 2002 roku. W dodatku Ecclestone dobrze zna Dornę, jako że swego czasu odsprzedał jej prawa do motocyklowych mistrzostw świata. Czyżby Dorna miała być także zaangażowana w F1?

Źródło: GrandPrix.com, pitpass.com

KOMENTARZE

2
dejacek
25.11.2005 06:04
kasa, kasa, i jeszcze raz kasa. Niech ktoś powie że tu chodzi o ideały w sporcie itp dyrdymały, a przecież bez tych ideałów (czystej sportowej rywalizacji) ten cały biznes jest do luftu.
W
25.11.2005 03:45
To wygląda beznadziejnie... Jeśli CVC będzie prowadziło politykę podobną do Moto GP, to F1 na pewno wiele straci.