W Le Mans jest trochę magii - rozmawiamy z Toni Vilanderem
Na Slovakiaringu udało nam się uciąć pogawędkę z tegorocznym zwycięzcą Le Mans 24h
24.08.1219:50
3690wyświetlenia
Wyścig Le Mans z każdym rokiem kręci mnie coraz bardziej, więc gdybym przepuścił okazje na spotkanie z tegorocznym zwycięzcą w klasie GTE-Pro, to chyba musiałbym popełnić rytualne seppuku niczym zarząd Hondy w 2009.
W drodze do namiotów AF Corse roztaczałem wizje o przyjemnej i długiej pogawędce z Toni Vilanderem o tym jak legendarny wyścig wygląda z za kierownicy. W tym wszystkim zapomniałem tylko o jednym... ten gość jest Finem...
Na pierwszy rzut oka Toni od razu przypomina Raikkonena, całe szczęście kilka chwil później okazało się, że jest zdecydowanie bardziej rozmowny, jednak zachował typową dla swojego narodu powściągliwość i brak szczególnych emocji. Wraz z Łukaszem powitaliśmy wyluzowanego Fina, zaopatrzonego w ogromne okulary przeciwsłoneczne, włączyliśmy dyktafon i w towarzystwie przygotowywanych do wieczornego wyścigu Ferrari 458 przeszliśmy do ataku.
Czy Le Mans jest tak magiczne jak mówią?
Do tej pory startowałem w Le Mans cztery razy, zawsze w samochodzie GT. Za pierwszym razem nie bardzo wiedziałem czego mogę się spodziewać, jednak jest w tym wyścigu trochę magii i czegoś wyjątkowego. Startowanie pośród najlepszych kierowców na świecie i w najbardziej ekscytujących samochodach, od prototypów, do aut GT. No i jest też publiczność, od której emanuje pasja. Wiedzą sporo o wyścigu, tak jak i o kierowcach, śledzą imprezę nie tylko podczas weekendu, ale także przez cały tydzień. Badanie kontrole samochodów przeprowadzane jest w środku miasta już w niedzielę i poniedziałek, a mimo to jest tam już około 40 tysięcy kibiców. Dla kierowców to naprawdę długi wyścig, zostajemy we Francji przez cały tydzień, w trakcie którego mamy kilka treningów, jednak walka zaczyna się w sobotę na starcie wyścigu. To wyjątkowa impreza, a wygrana czyni ją jeszcze bardziej magiczną.
Zatem tegoroczne zwycięstwo w Le Mans, jest Twoim najważniejszym osiągnięciem w karierze?
Praktycznie od czasu jazdy w kartingu osiągałem całkiem niezłe wyniki, więc ciężko jest stwierdzić, że jeden jest lepszy od drugiego. Wygrałem również dwudziestoczterogodzinny wyścig na Spa, który także jest wymagający dla kierowcy. Zdobyłem też dwa tytuły w FIA GT. Le Mans jest wyścigiem znanym na całym świcie i kiedy go wygraliśmy, mogliśmy zobaczyć reakcje ludzi, a liczba gratulacji jakie otrzymałem była zupełnie inna niż w przypadku innych wyścigów.
Wolisz krótkie wyścigi, taki jak w GT 1, czy jednak preferujesz ściganie się na długim dystansie?
Startuję w wyścigach długodystansowych od co najmniej trzech czterech lat. Podejście do obu typów rywalizacji jest inne. W krótkich wyścigach jest trudniej z powodu balastu nadawanego przez FIA. Ostatnio jak tu byliśmy (na Slovakiaringu - przyp. red.) McLaren dominował, a teraz razem z nimi znaleźliśmy się po za pierwszą ósemką. Balast, regulamin i sposób jego przyznawania jest trochę zdradliwy. Ja chciałbym cały czas móc walczyć o zwycięstwo, a czasem balast sprawia, że po prostu się nie da. W wyścigach długodystansowych tego nie ma i więcej zależy od kierowców, pracy zespołu i samochodu. Krótkie wyścigi najprawdopodobniej są lepsze dla kibiców, łatwiej je śledzić, jednak ja od kilku lat ścigam się w wyścigach długodystansowych i je lubię.
Możesz nam powiedzieć, jak jest różnica pomiędzy samochodem GT3, z którego korzystasz w ten weekend, a samochodem GTE, którym jechałeś w Le Mans.
Chciałeś powiedzieć samochodem GT2. Wszystko jest inne. Silnik, hamulce, skrzynia biegów, zawieszenie, aerodynamika. Nawet rozmieszczenie poszczególnych rzeczy w kokpicie i pozycja za kierownicą. Po prostu wszystko. Jeśli patrzysz z zewnątrz to kształt samochodu wydaje się podobny, jednak nawet tylne skrzydło różni się w pewnym stopniu. Wszystko, co znajduje się pod nadwoziem jest inne, a podobieństwo ogranicza się do kształtu, czterech kół i kierownicy.
Tęsknisz za startymi, mocnymi samochodami GT1?
W 2006 roku jeździłem Maserati MC12 i był to jedyny rok, kiedy używałem starego samochodu GT1, jednak były to naprawdę fajne samochody. Szkoda, że sprawy zmierzają w tym kierunki jaki widzimy, ale świat się zmienia, a sytuacja ekonomiczna nie jest łatwa, więc wszystkie zmiany zmierzają w tym kierunku.
Planujesz wystartować w przyszłorocznym Le Mans?
Mam nadzieję, zdecydowanie. W zeszłym roku z Fisichellą i Brunim zajęliśmy drugie miejsce, prowadziliśmy na sześć godzin przed końcem, jednak problemy z silnikiem sprawiły, że musieliśmy się zadowolić drugą pozycją. W tym sezonie wygraliśmy i postaramy się wygrać w przyszłym roku.
Dzięki Toni, powodzenia podczas wyścigów!
Dzięki za rozmowę.
KOMENTARZE