Andrea Moda Formula
Przeszłość F1 obfituje w wiele historii o zespołach, którym nie udało się pozostać w rywalizacji
28.12.0511:49
12876wyświetlenia
Przeszłość Formuły 1 obfituje w wiele historii o zespołach, którym nie udało się pozostać w rywalizacji, które po kilku latach lub nawet jednym sezonie przepadały bez śladu. Podstawową rzeczą, która te zespoły od siebie różni, to przyczyna z powodu, której znikały. I tak, LIFE i Kauhsen mimo dobrych "chęci" dysponowały sprzętem nadającym się na złomowisko. Bolączką Rial'a był jego szef. Zespoły jak Pacific zwyczajnie nigdy nie miały dość pieniędzy. MasterCard Lola jest przykładem tworzenia zespołu w biegu, natomiast Onyx'a pogrążyła farsa jaką odstawiali w 1989 roku. Teraz zsumujcie wszystkie te powody, pomnóżcie razy 10 i otrzymacie to, co przez wielu nazywane jest do dziś najgorszym zespołem Grand Prix w historii - Andrea Moda Formula. Rok 1992 stał pod znakiem dominacji Williamsa i Nigela Mansella, jednak uwaga padoku często skupiała się na drugim końcu boksów. Tam, mały zespół, prowadzony przez włoskiego magnata rynku obuwniczego, Andreę Sassettiego, dostarczało powodów do rozważań na temat poziomu profesjonalizmu w tym sporcie.
Andrea Sassetti
Nowy zespół? Tak czy nie?
Historia Andrea Moda Formula rozpoczyna się pod koniec 1991 roku, kiedy to Enzo Coloni zdecydował się wycofać zespół Coloni z Formuły 1. Kończył w ten sposób czteroletni okres wyników równie żenujących, jakich autorem będzie Sassetti. Podczas Grand Prix Hiszpanii '91 ogłoszono, iż zespół Coloni przejął za 8 milionów funtów, wspomniany Włoch, postać zupełnie nieznana w "światku F1". Nowa inwestycja Sassettiego przemianowana została na nazwę jego firmy - Andrea Moda. Silniki dostarczał Judd, skrzynia biegów pochodziła od Dallary. Wszystko to znalazło swoje miejsce wewnątrz zeszłorocznego nadwozia Coloni C4. Podczas zimowej przerwy Włoch zatrudnił dwóch kierowców. Byli to Alex Caffi, który częściej przebywał w szpitalu niż za kierownicą Footworka w 1991 roku. Drugim został Enrico Bertaggia, którego dotychczasowa kariera obejmowała kilka startów, a raczej blamażów w kwalifikacjach, dla Coloni w 1989 roku. Obaj pojawili się podczas pierwszej rundy w RPA za sterami C4 w czarnych barwach firmy Andrea Moda. Jednak zanim jeszcze wyjechali na tor pojawiły się pierwsze i nie ostatnie kłopoty. FIA nie mogła dojść czy Andrea Moda jest technicznie nowym zespołem i czy musi wykupić licencję za 100.000 dolarów. Sassetti sądził, był pewien, iż w pełni przejął Coloni i nadał mu nową nazwę. Enzo Coloni sprzedał bolidy, ciężarówki, części, jednak nie sprzedał "entry fee". Dlaczego? Niewiadomo.
Prezentacja zespołu (MotorsportsAlmanac.com)
W przeszłości takie praktyki (zmiany nazw) były często stosowane i dozwolone. March zmienił się w Leyton House w 1989, by znowu stać się March'em w 1992. Arrows i Osella obrały kolejno nazwy Footwork i Fondmetal w 1991, a Larrousse w 1992 startował pod szyldem Venturi. Żaden z tych zespołów nie płacił "wpisowego". Dlatego Sassetti sądził, że startuje jak najbardziej legalnie. Podczas dodatkowej, aklimatyzacyjnej sesji w czwartek (Kyalami debiutowało w kalendarzu), Caffi oficjalnie zadebiutował "nowym" zespołem. Następnego ranka obaj kierowcy powinni być wziąć udział w pre-kwalifikacjach (poprzedzających główną sesję) wraz z czterema innymi słabeuszami, jednak sędziowie ostatecznie stwierdzili, że Andrea jest nowym zespołem i nie ma opłaconej "entry fee". W związku z tym prekwalifikacja nie była potrzebna. Już przed sezonem mówiło się iż Andrea Moda nie otrzyma zgody na starty, za sprawą używania bolidów wyprodukowanych przez inny zespół, a to jest sprzeczne z obowiązującymi zasadami tego sportu. Sassetti po GP RPA zdecydował, że nadwozia C4 niebyły warte wydanych na nie pieniędzy i natychmiast rozpoczęły się prace nad własnym autem. W celu ich budowy skontaktował się z Brytyjczykiem, Nickiem Wrightem, projektantem Simteka. "Nowy" projekt bolidu Andrea Moda był w rzeczywistości zarzuconym prototypem koncernu BMW, który już na początku lat 90-tych planował wkroczyć do F1.
Pierwszy sprawny S921. Interlagos.
Mechanicy i inżynierowie Sassettiego z pomocą innych (!) zespołów w ciągu 2 tygodni zmienili projekt autorstwa Wrighta w coś co przypominało monocoque. Nowe nadwozie otrzymało nazwę S921. Słuszne były obawy o to czy niektóre części na czas przejdą testy zderzeniowe i wytrzymałościowe. Mimo wszystko z "bożą pomocą" dwa S921 znalazły się w Meksyku, jednak Włoch został zmuszony do wycofania się z powodu ogromnych opóźnień. Jak każdy inny szef zespołu nigdy nie poczuwał się do winy i jak to zwykle bywa nastąpiły zmiany w składzie. Zwolniono Caffiego i Bertaggię, a na ich miejsce, przed GP Brazylii, pojawili się Roberto Moreno, o którym mówiło się, że z miłości dla tego sportu poprowadzi wszystko, co tylko przypomina bolid F1 oraz po podpowiedziach ze strony ludzi z padoku, Brytyjczyka, Perr'ego McCarthego. Brytyjczyk w równie szybki sposób zyskał, co i stracił superlicencję FIA przed prekwalifikacją do GP Brazylii.
Roberto Moreno, Brazylia 1992 (Forix)
Moreno poprowadził więc jedynego S921 na Interlagos, jedynego sprawnego (!) S921. Nawet gdyby McCarthy miał prawo startów, zwyczajnie nie miałby czym. Roberto w dość nieciekawy sposób uczcił 50 Grand Prix w jego karierze, uzyskał czas o około 15 sekund słabszy od tego, co reprezentowali pozostali uczestnicy prekwalifikacji. W następnym tygodniu Perry otrzymał na nowo superlicencję FIA. Bertaggia po zwolnieniu z zespołu, powrócił na rozmowy, mając za sobą okrągły milion dolarów od sponsorów, jednak Sassetti miał związane ręce. Wykorzystał limit zmian kierowców w sezonie. Nie miał tak potrzebnych pieniędzy, za to kierowcę, którego sam tak naprawdę nie chciał (McCarthy) dwa auta z których tylko o jednym można było powiedzieć że jest "kompletne" i gotowe do jazdy, drugie było ruchomym magazynem części zamiennych. Podczas testów na Imoli pojawił się tylko Moreno.
McCarthy i jego 18 jardów. Hiszpania.
Kolejna sesja prekwalifikacyjna w Hiszpanii to ciąg dalszy kompromitacji. Brazylijczyk nie zaliczył nawet jednego okrążenia z powodu awarii silnika. Noc przed sesją była reanimacją tego, co nazywało się bolidem McCarthego. Jego S921 przejechał dokładnie 18 jardów(!) nie znacznie przekraczając linię kończącą boksy. Po szybkiej interwencji szefostwa zespołu i naciągnięciu regulaminu na rzecz Sassettiego, pozwolono ściągnąć bolid do garażu. Zgodnie z regulaminem, po opuszczeniu strefy serwisowej, bolid znajdował się na torze i jego odbiór następował dopiero po zakończeniu sesji lub wyścigu. Ściągnięte auto przemianowano na bolid R.Moreno. Tym razem odmówił posłuszeństwa po 3 okrążeniach, a czas uzyskany był 10 sekund gorszy od tego jaki uzyskał czwarty w sesji Damon Hill (Brabham).
Perry McCarthy, Hiszpania 1992
Kolejne GP, San Marino, było niemniej poniżające dla zespołu. McCarthego po 8 okrążeniach zatrzymała awaria dyferencjału. Jego czas był 8.5 sek. gorszy od ...Moreno, który minimalnie (o 0.111 sek.) minął się z "czołową" czwórką prekwalifikacji. Przyszedł czas na najważniejszy wyścig sezonu, GP Monako, gdzie McCarthy dostał pozwolenie przejazdu jedynie 3 okrążeń, w celu zapewnienia ewentualnych sprawnych części zamiennych dla kolegi z zespołu, który dokonał cudu A.D. 1992, był to niewyjaśniony do dziś zbieg okoliczności i zdarzeń. W prekwalifikacji wygrał z Ukyo Katayamą (Venturi Larousse) i po raz pierwszy Andrea Moda przystąpiła do głównej sesji kwalifikacyjnej, w której to z czasem 1:24.945 wyprzedził Erica van de Pole o 0.036 sek., Damona Hilla (obaj Brabham), Andreę Chiesę (Fondmetal) i Paula Belmondo (March), jednym słowem Moreno był 26-ty i przystępował do wyścigu (!). Podczas niedzielnej rywalizacji awansował nawet na 19 miejsce, lecz na 11 okrążeniu odmówił posłuszeństwa V10 Judd.
Roberto Moreno, Monako 1992
Magny Course - Jak tam się dostać?
Zespół Andrea Moda po raz pierwszy (i ostatni) uczestniczył w wyścigu, jednak wtedy wzrosły płonne nadzieje, że taki stan rzeczy się utrzyma i przyciągnie sponsorów. Niestety na team czekał szereg kolejnych, dziwnych, wręcz absurdalnych zdarzeń. Przed kolejnym wyścigiem w Kanadzie, doszczętnie spłonął lokal Sassettiego na wschodnim wybrzeżu Włoch. Podpalenie to miało zapewne związek z nieudaną próbą zamachu, parę dni później, z której Sassetti wyszedł bez obrażeń, tuż przed wylotem do Montrealu. Gdy w końcu dotarł na tor imienia Gilles Villeneuve, ku jego zdumieniu brakowało... silników. Jednostki napędowe zostały załadowane do samolotu British Airways, lecz gigantyczna burza spowodowało odwołanie transatlantyckich lotów. Nieoficjalnie mówiło się, iż zwlekanie na ostatnią chwile z dostarczeniem silników do Kanady było związane z niezapłaceniem firmie Judd należnych pieniędzy.
Sassetti nie krył się z oskarżeniami, które wysuwał pod adresem linii lotniczych. Domagał się zwrotu poniesionych strat (wg niego, około 1 miliona dolarów), lecz zakulisowa reprymenda ze strony FIA i FOCA szybko ostudziła zapędy Włocha. Federacja od samego początku przymykała oko i bardzo łagodnie traktowała go, m. in. za sprawą prowadzenia de facto zespołu posiadającego półtora bolidu w garażu. W Kanadzie, silników użyczył inny słabeusz używający jednostek Judd, Brabham. Jednak Moreno i tak był 15 sek. wolniejszy od 4. miejsca, premiowanego "awansem" do głównej sesji kwalifikacyjnej.
Zespoły powróciły do Europy na kolejną rundę na torze Magny - Course. Przed GP Francji z funkcji managera zespołu odszedł Frederic Dhainaut, argumentując swą decyzje chęcią poprowadzenia własnego zespołu Formuły 1 w 1993, co jak wiadomo nie nastąpiło. Jeśli sądzicie, że po GP Kanady, już nic gorszego nie mogło spotkać Sassettiego, to jesteście w błędzie. Strajk kierowców ciężarówek, przeciwko nowym przepisom spowodował paraliż głównych dróg w tym kraju. Zespoły aby dostać się na Magny-Course musiały poruszać się bocznymi drogami. Wszystkim udało się dotrzeć, poza - zgadnijcie - Andrea Moda. Team Sassettiego utknął w korku i nie pojawił się na torze. Po cudzie w Monako, dwa wirtualne starty w Kanadzie i Francji spowodowały odpływ większości pieniędzy od sponsorów. Sassetti zdał sobie sprawę jak bardzo kosztownym biznesem jest Formuła 1, zwłaszcza, że to, co przejął od Coloni było złomem, jak na standardy ówczesnej Formuły 1. Praktycznie zaczynał od zera z dwoma kierowcami mało wnoszącymi do zespołu, on sam także z coraz mniejszym entuzjazmem łatał dziury finansowe z własnej kieszeni.
45 sekund McCarthy'ego
Podczas GP Wlk. Brytanii zespół pojawił się z całkowicie czarnymi bolidami bez logo sponsorów. W nocy poprzedzającej dzień prekwalifikacji padał deszcz, więc sesja rozpoczęła się na mokrym torze. Moreno wyjechał jako pierwszy, zaliczając kilka okrążeń na komplecie opon przeznaczonych na mokrą nawierzchnię, które następnie przełożono do ...bolidu McCarthy'ego w chwili gdy nawierzchnia toru była już sucha(!). Perry był 16 sekund wolniejszy na oponach z bieżnikiem od tego co później wykręcił Moreno na slikach, do czasu eksplozji sprzęgła w jego S921. Wynik Brazylijczyka też daleki był od zakwalifikowania się do drugiej sesji. Czasy i kolejne sesje podczas Grand Prix w wykonaniu Andrea Moda stawały się coraz bardziej absurdalne i ośmieszające kierowców i szefa zespołu. Na Hockenheim McCarthy'ego zdyskwalifikowano już na wstępie, podczas ważenia bolidów, a czas Moreno ciągle dzieliły 2 sekundy od czwartego Damona Hilla.
Dwa tygodnie później na Hungaroringu bolidy pojawiły się z nowym logo na pokrywie silnika, kolejną dobrą informacją dla Sassettiego był fakt przejścia Erica van de Pole z Brabhama do zespołu Fondmetal. Motor Racing Developments Ltd. wystawiło jedynie bolid dla Hilla, a to gwarantowało jedno wolne miejsce w głównej sesji. Decyzja o tym kto ma być tym 30-tym w kwalifikacjach zapadła na długo przed rozpoczęciem prekwalifikacji. Włoski szef zrobił dosłownie wszystko aby Brytyjczyk nie wykręcił żadnego liczonego okrążenia(!). Wypuszczono go na 45 sekund przed końcem regulaminowego czasu. W głównej sesji Moreno był najwolniejszym z całej stawki, tracąc do zdobywcy pole position Riccardo Patrese (Williams) 6.8 sek., a do ostatniego miejsca premiowanego awansem do wyścigu (26. był Pierluigi Martini) brakowało 1.3 sekundy.
Roberto Moreno, Węgry 1992 © F1i.com
Ciągłe traktowanie bolidu McCarthy'ego jako źródła części zamiennych i celowe decyzje o nie kwalifikowaniu go, spowodowały reakcję FIA i postawienie zespołowi ultimatum. Z grubsza brzmiało: "Samochód Anglika ma być równie 'konkurencyjny' jak bolid Moreno, w przeciwnym razie zostaną wyciągnięte konsekwencje". Za sprawą nieobecności zespołu Brabhama na Grand Prix Belgii prekwalifikacja nie była potrzebna i oba bolidy Andrea Moda przystąpiły do głównej sesji. Awaria Ligier'a, Erica Comasa, uniemożliwiła mu wykręcenie czasu, więc w najgorszym wypadku mogli teraz skończyć rywalizację na 28. i 29. miejscu, i tak też się stało.
Perry McCarthy, Belgia 1992
Ostatni rozdział
Moreno był 28., 14.551 za zdobywcą pole position Nigelem Mansellem (Williams), oraz o prawie 5.7 sek. minął się z szansą zakwalifikowania do wyścigu. McCarthy uzyskał czas o kolejne 10 sek. gorszy od Brazylijczyka, m.in. ze względu na odkształcające się przednie zawieszenie na Eau Rouge; defekt, o którym zespół dobrze wiedział (!). Gdyby tego było mało, Sassettiego w sobotę aresztowała belgijska policja na wniosek Włochów za oszustwa finansowe jakich dopuścił się w kraju. Konsekwencją tego była dyskwalifikacja zespołu do końca sezonu. I w tym miejscu kończy się krótka, ale jakże burzliwa historia zespołu Andrea Moda, którego ciężarówki w prawdzie pojawiły się na torze Monza (bez Sassettiego), jednak nie zostały wpuszczone na tor.
Perry McCarthy, Hiszpania 1992
Brytyjski Autosport tak pisał o Andrea Moda: "...sportem motorowym powinni się zajmować ludzie, którzy go rozumieją, kochają; którzy mają pojęcie co tutaj robią i jaką mają pełnić funkcję. Sassetti i jego zespół nie mieli nawet tego".
Źródło: F1Rejects.com
Andrea Sassetti
Nowy zespół? Tak czy nie?
Historia Andrea Moda Formula rozpoczyna się pod koniec 1991 roku, kiedy to Enzo Coloni zdecydował się wycofać zespół Coloni z Formuły 1. Kończył w ten sposób czteroletni okres wyników równie żenujących, jakich autorem będzie Sassetti. Podczas Grand Prix Hiszpanii '91 ogłoszono, iż zespół Coloni przejął za 8 milionów funtów, wspomniany Włoch, postać zupełnie nieznana w "światku F1". Nowa inwestycja Sassettiego przemianowana została na nazwę jego firmy - Andrea Moda. Silniki dostarczał Judd, skrzynia biegów pochodziła od Dallary. Wszystko to znalazło swoje miejsce wewnątrz zeszłorocznego nadwozia Coloni C4. Podczas zimowej przerwy Włoch zatrudnił dwóch kierowców. Byli to Alex Caffi, który częściej przebywał w szpitalu niż za kierownicą Footworka w 1991 roku. Drugim został Enrico Bertaggia, którego dotychczasowa kariera obejmowała kilka startów, a raczej blamażów w kwalifikacjach, dla Coloni w 1989 roku. Obaj pojawili się podczas pierwszej rundy w RPA za sterami C4 w czarnych barwach firmy Andrea Moda. Jednak zanim jeszcze wyjechali na tor pojawiły się pierwsze i nie ostatnie kłopoty. FIA nie mogła dojść czy Andrea Moda jest technicznie nowym zespołem i czy musi wykupić licencję za 100.000 dolarów. Sassetti sądził, był pewien, iż w pełni przejął Coloni i nadał mu nową nazwę. Enzo Coloni sprzedał bolidy, ciężarówki, części, jednak nie sprzedał "entry fee". Dlaczego? Niewiadomo.
Prezentacja zespołu (MotorsportsAlmanac.com)
W przeszłości takie praktyki (zmiany nazw) były często stosowane i dozwolone. March zmienił się w Leyton House w 1989, by znowu stać się March'em w 1992. Arrows i Osella obrały kolejno nazwy Footwork i Fondmetal w 1991, a Larrousse w 1992 startował pod szyldem Venturi. Żaden z tych zespołów nie płacił "wpisowego". Dlatego Sassetti sądził, że startuje jak najbardziej legalnie. Podczas dodatkowej, aklimatyzacyjnej sesji w czwartek (Kyalami debiutowało w kalendarzu), Caffi oficjalnie zadebiutował "nowym" zespołem. Następnego ranka obaj kierowcy powinni być wziąć udział w pre-kwalifikacjach (poprzedzających główną sesję) wraz z czterema innymi słabeuszami, jednak sędziowie ostatecznie stwierdzili, że Andrea jest nowym zespołem i nie ma opłaconej "entry fee". W związku z tym prekwalifikacja nie była potrzebna. Już przed sezonem mówiło się iż Andrea Moda nie otrzyma zgody na starty, za sprawą używania bolidów wyprodukowanych przez inny zespół, a to jest sprzeczne z obowiązującymi zasadami tego sportu. Sassetti po GP RPA zdecydował, że nadwozia C4 niebyły warte wydanych na nie pieniędzy i natychmiast rozpoczęły się prace nad własnym autem. W celu ich budowy skontaktował się z Brytyjczykiem, Nickiem Wrightem, projektantem Simteka. "Nowy" projekt bolidu Andrea Moda był w rzeczywistości zarzuconym prototypem koncernu BMW, który już na początku lat 90-tych planował wkroczyć do F1.
Pierwszy sprawny S921. Interlagos.
Mechanicy i inżynierowie Sassettiego z pomocą innych (!) zespołów w ciągu 2 tygodni zmienili projekt autorstwa Wrighta w coś co przypominało monocoque. Nowe nadwozie otrzymało nazwę S921. Słuszne były obawy o to czy niektóre części na czas przejdą testy zderzeniowe i wytrzymałościowe. Mimo wszystko z "bożą pomocą" dwa S921 znalazły się w Meksyku, jednak Włoch został zmuszony do wycofania się z powodu ogromnych opóźnień. Jak każdy inny szef zespołu nigdy nie poczuwał się do winy i jak to zwykle bywa nastąpiły zmiany w składzie. Zwolniono Caffiego i Bertaggię, a na ich miejsce, przed GP Brazylii, pojawili się Roberto Moreno, o którym mówiło się, że z miłości dla tego sportu poprowadzi wszystko, co tylko przypomina bolid F1 oraz po podpowiedziach ze strony ludzi z padoku, Brytyjczyka, Perr'ego McCarthego. Brytyjczyk w równie szybki sposób zyskał, co i stracił superlicencję FIA przed prekwalifikacją do GP Brazylii.
Roberto Moreno, Brazylia 1992 (Forix)
Moreno poprowadził więc jedynego S921 na Interlagos, jedynego sprawnego (!) S921. Nawet gdyby McCarthy miał prawo startów, zwyczajnie nie miałby czym. Roberto w dość nieciekawy sposób uczcił 50 Grand Prix w jego karierze, uzyskał czas o około 15 sekund słabszy od tego, co reprezentowali pozostali uczestnicy prekwalifikacji. W następnym tygodniu Perry otrzymał na nowo superlicencję FIA. Bertaggia po zwolnieniu z zespołu, powrócił na rozmowy, mając za sobą okrągły milion dolarów od sponsorów, jednak Sassetti miał związane ręce. Wykorzystał limit zmian kierowców w sezonie. Nie miał tak potrzebnych pieniędzy, za to kierowcę, którego sam tak naprawdę nie chciał (McCarthy) dwa auta z których tylko o jednym można było powiedzieć że jest "kompletne" i gotowe do jazdy, drugie było ruchomym magazynem części zamiennych. Podczas testów na Imoli pojawił się tylko Moreno.
McCarthy i jego 18 jardów. Hiszpania.
Kolejna sesja prekwalifikacyjna w Hiszpanii to ciąg dalszy kompromitacji. Brazylijczyk nie zaliczył nawet jednego okrążenia z powodu awarii silnika. Noc przed sesją była reanimacją tego, co nazywało się bolidem McCarthego. Jego S921 przejechał dokładnie 18 jardów(!) nie znacznie przekraczając linię kończącą boksy. Po szybkiej interwencji szefostwa zespołu i naciągnięciu regulaminu na rzecz Sassettiego, pozwolono ściągnąć bolid do garażu. Zgodnie z regulaminem, po opuszczeniu strefy serwisowej, bolid znajdował się na torze i jego odbiór następował dopiero po zakończeniu sesji lub wyścigu. Ściągnięte auto przemianowano na bolid R.Moreno. Tym razem odmówił posłuszeństwa po 3 okrążeniach, a czas uzyskany był 10 sekund gorszy od tego jaki uzyskał czwarty w sesji Damon Hill (Brabham).
Perry McCarthy, Hiszpania 1992
Kolejne GP, San Marino, było niemniej poniżające dla zespołu. McCarthego po 8 okrążeniach zatrzymała awaria dyferencjału. Jego czas był 8.5 sek. gorszy od ...Moreno, który minimalnie (o 0.111 sek.) minął się z "czołową" czwórką prekwalifikacji. Przyszedł czas na najważniejszy wyścig sezonu, GP Monako, gdzie McCarthy dostał pozwolenie przejazdu jedynie 3 okrążeń, w celu zapewnienia ewentualnych sprawnych części zamiennych dla kolegi z zespołu, który dokonał cudu A.D. 1992, był to niewyjaśniony do dziś zbieg okoliczności i zdarzeń. W prekwalifikacji wygrał z Ukyo Katayamą (Venturi Larousse) i po raz pierwszy Andrea Moda przystąpiła do głównej sesji kwalifikacyjnej, w której to z czasem 1:24.945 wyprzedził Erica van de Pole o 0.036 sek., Damona Hilla (obaj Brabham), Andreę Chiesę (Fondmetal) i Paula Belmondo (March), jednym słowem Moreno był 26-ty i przystępował do wyścigu (!). Podczas niedzielnej rywalizacji awansował nawet na 19 miejsce, lecz na 11 okrążeniu odmówił posłuszeństwa V10 Judd.
Roberto Moreno, Monako 1992
Magny Course - Jak tam się dostać?
Zespół Andrea Moda po raz pierwszy (i ostatni) uczestniczył w wyścigu, jednak wtedy wzrosły płonne nadzieje, że taki stan rzeczy się utrzyma i przyciągnie sponsorów. Niestety na team czekał szereg kolejnych, dziwnych, wręcz absurdalnych zdarzeń. Przed kolejnym wyścigiem w Kanadzie, doszczętnie spłonął lokal Sassettiego na wschodnim wybrzeżu Włoch. Podpalenie to miało zapewne związek z nieudaną próbą zamachu, parę dni później, z której Sassetti wyszedł bez obrażeń, tuż przed wylotem do Montrealu. Gdy w końcu dotarł na tor imienia Gilles Villeneuve, ku jego zdumieniu brakowało... silników. Jednostki napędowe zostały załadowane do samolotu British Airways, lecz gigantyczna burza spowodowało odwołanie transatlantyckich lotów. Nieoficjalnie mówiło się, iż zwlekanie na ostatnią chwile z dostarczeniem silników do Kanady było związane z niezapłaceniem firmie Judd należnych pieniędzy.
Sassetti nie krył się z oskarżeniami, które wysuwał pod adresem linii lotniczych. Domagał się zwrotu poniesionych strat (wg niego, około 1 miliona dolarów), lecz zakulisowa reprymenda ze strony FIA i FOCA szybko ostudziła zapędy Włocha. Federacja od samego początku przymykała oko i bardzo łagodnie traktowała go, m. in. za sprawą prowadzenia de facto zespołu posiadającego półtora bolidu w garażu. W Kanadzie, silników użyczył inny słabeusz używający jednostek Judd, Brabham. Jednak Moreno i tak był 15 sek. wolniejszy od 4. miejsca, premiowanego "awansem" do głównej sesji kwalifikacyjnej.
Zespoły powróciły do Europy na kolejną rundę na torze Magny - Course. Przed GP Francji z funkcji managera zespołu odszedł Frederic Dhainaut, argumentując swą decyzje chęcią poprowadzenia własnego zespołu Formuły 1 w 1993, co jak wiadomo nie nastąpiło. Jeśli sądzicie, że po GP Kanady, już nic gorszego nie mogło spotkać Sassettiego, to jesteście w błędzie. Strajk kierowców ciężarówek, przeciwko nowym przepisom spowodował paraliż głównych dróg w tym kraju. Zespoły aby dostać się na Magny-Course musiały poruszać się bocznymi drogami. Wszystkim udało się dotrzeć, poza - zgadnijcie - Andrea Moda. Team Sassettiego utknął w korku i nie pojawił się na torze. Po cudzie w Monako, dwa wirtualne starty w Kanadzie i Francji spowodowały odpływ większości pieniędzy od sponsorów. Sassetti zdał sobie sprawę jak bardzo kosztownym biznesem jest Formuła 1, zwłaszcza, że to, co przejął od Coloni było złomem, jak na standardy ówczesnej Formuły 1. Praktycznie zaczynał od zera z dwoma kierowcami mało wnoszącymi do zespołu, on sam także z coraz mniejszym entuzjazmem łatał dziury finansowe z własnej kieszeni.
45 sekund McCarthy'ego
Podczas GP Wlk. Brytanii zespół pojawił się z całkowicie czarnymi bolidami bez logo sponsorów. W nocy poprzedzającej dzień prekwalifikacji padał deszcz, więc sesja rozpoczęła się na mokrym torze. Moreno wyjechał jako pierwszy, zaliczając kilka okrążeń na komplecie opon przeznaczonych na mokrą nawierzchnię, które następnie przełożono do ...bolidu McCarthy'ego w chwili gdy nawierzchnia toru była już sucha(!). Perry był 16 sekund wolniejszy na oponach z bieżnikiem od tego co później wykręcił Moreno na slikach, do czasu eksplozji sprzęgła w jego S921. Wynik Brazylijczyka też daleki był od zakwalifikowania się do drugiej sesji. Czasy i kolejne sesje podczas Grand Prix w wykonaniu Andrea Moda stawały się coraz bardziej absurdalne i ośmieszające kierowców i szefa zespołu. Na Hockenheim McCarthy'ego zdyskwalifikowano już na wstępie, podczas ważenia bolidów, a czas Moreno ciągle dzieliły 2 sekundy od czwartego Damona Hilla.
Dwa tygodnie później na Hungaroringu bolidy pojawiły się z nowym logo na pokrywie silnika, kolejną dobrą informacją dla Sassettiego był fakt przejścia Erica van de Pole z Brabhama do zespołu Fondmetal. Motor Racing Developments Ltd. wystawiło jedynie bolid dla Hilla, a to gwarantowało jedno wolne miejsce w głównej sesji. Decyzja o tym kto ma być tym 30-tym w kwalifikacjach zapadła na długo przed rozpoczęciem prekwalifikacji. Włoski szef zrobił dosłownie wszystko aby Brytyjczyk nie wykręcił żadnego liczonego okrążenia(!). Wypuszczono go na 45 sekund przed końcem regulaminowego czasu. W głównej sesji Moreno był najwolniejszym z całej stawki, tracąc do zdobywcy pole position Riccardo Patrese (Williams) 6.8 sek., a do ostatniego miejsca premiowanego awansem do wyścigu (26. był Pierluigi Martini) brakowało 1.3 sekundy.
Roberto Moreno, Węgry 1992 © F1i.com
Ciągłe traktowanie bolidu McCarthy'ego jako źródła części zamiennych i celowe decyzje o nie kwalifikowaniu go, spowodowały reakcję FIA i postawienie zespołowi ultimatum. Z grubsza brzmiało: "Samochód Anglika ma być równie 'konkurencyjny' jak bolid Moreno, w przeciwnym razie zostaną wyciągnięte konsekwencje". Za sprawą nieobecności zespołu Brabhama na Grand Prix Belgii prekwalifikacja nie była potrzebna i oba bolidy Andrea Moda przystąpiły do głównej sesji. Awaria Ligier'a, Erica Comasa, uniemożliwiła mu wykręcenie czasu, więc w najgorszym wypadku mogli teraz skończyć rywalizację na 28. i 29. miejscu, i tak też się stało.
Perry McCarthy, Belgia 1992
Ostatni rozdział
Moreno był 28., 14.551 za zdobywcą pole position Nigelem Mansellem (Williams), oraz o prawie 5.7 sek. minął się z szansą zakwalifikowania do wyścigu. McCarthy uzyskał czas o kolejne 10 sek. gorszy od Brazylijczyka, m.in. ze względu na odkształcające się przednie zawieszenie na Eau Rouge; defekt, o którym zespół dobrze wiedział (!). Gdyby tego było mało, Sassettiego w sobotę aresztowała belgijska policja na wniosek Włochów za oszustwa finansowe jakich dopuścił się w kraju. Konsekwencją tego była dyskwalifikacja zespołu do końca sezonu. I w tym miejscu kończy się krótka, ale jakże burzliwa historia zespołu Andrea Moda, którego ciężarówki w prawdzie pojawiły się na torze Monza (bez Sassettiego), jednak nie zostały wpuszczone na tor.
Perry McCarthy, Hiszpania 1992
Brytyjski Autosport tak pisał o Andrea Moda: "...sportem motorowym powinni się zajmować ludzie, którzy go rozumieją, kochają; którzy mają pojęcie co tutaj robią i jaką mają pełnić funkcję. Sassetti i jego zespół nie mieli nawet tego".
Źródło: F1Rejects.com