Akcjonariusze Mercedesa znowu są niezadowoleni

W niemieckim koncernie odżyły głosy, wzywające do wycofania zespołu z F1
17.06.1317:44
jpslotus72
2634wyświetlenia

W związku z groźbą nałożenia na Mercedesa kary za złamanie regulaminu sportowego podczas testów z Pirelli, niektórzy akcjonariusze niemieckiego koncernu postulują wycofanie zespołu fabrycznego z Formuły 1. Argumentują to między innymi tym, że F1 w żaden sposób nie wpływa na sprzedaż samochodów drogowych.

Mercedes musi odejść z Formuły 1. Koncern traci tutaj trzycyfrowe sumy milionów, które nikomu nic nie przynoszą - powiedział Michael Muders, menedżer Union Investment, w rozmowie z Welt am Sontag. Zaangażowanie Mercedesa w F1 nie jest po prostu aktualne. Według naszej opinii, Daimler nie sprzedał ani jednego samochodu więcej z tego powodu, że jest reprezentowany w F1.

Już w lutym tego roku Frankfurter Allgemeine Sonntagszeitung donosił, że dwaj wpływowi akcjonariusze Mercedesa chcą przeforsować wycofanie fabrycznego zespołu z F1. Nie wymieniono ich konkretnie, chociaż w domysłach pojawiało się m.in. nazwisko Henninga Gebhardta z funduszu DWS. Przytaczano jego wypowiedź: Formuła 1 już nie jest nowoczesna, co nie pomaga (naszemu) wizerunkowi. Powstaje pytanie - jeśli jeździ się w krajach, w których naruszana są ludzkie prawa, jak będzie tam wyglądał wizerunek koncernu? W imieniu niezadowolonych już wtedy wypowiedział się, cytowany wyżej, Michael Muders: Mercedes jeździ tam (w F1) już kilka lat bez żadnego rezultatu. Formuła 1 jest droga i koncernowi nie przynosi żadnych korzyści.

Krytycy zaangażowania Mercedesa w F1 dostali wiatru w żagle po tym, jak zaczęto spekulować o karze, jaka może spotkać Mercedesa za udział w aferze wokół testów opon. W najbliższy czwartek Mercedes wraz z Pirelli będzie odpowiadał w tej sprawie przed Międzynarodowym Trybunałem FIA.

W międzyczasie dyrektor sportowy niemieckiego zespołu, Toto Wolff, odniósł się do sprawy przesłuchania przed Trybunałem, mówiąc: Nasze przeświadczenie jest takie, że nie zrobiliśmy nic złego. Nie mamy żadnego (własnego) celu, dla którego jechalibyśmy do Paryża. Nie twierdzimy też, że musi dojść do uniewinnienia. Nie nastawiamy się na żadne konkretne rozstrzygnięcie.

Źródło: f1news.autoroad.cz

KOMENTARZE

13
dejacek
18.06.2013 07:27
wycofanie Mercedesa nie oznacza końca świata- czytaj likwidacji zespołu. Mówi się że Honda lub Toyota chciałaby wrócić. W ten sposób historia zatoczyłaby koło...
jpslotus72
17.06.2013 09:15
@Oy_ciec [quote="Oy_ciec"]A na wyroku Trybunału mogą wiele stracić, więc wydaje mi się, że jeśli zapadnie on niekorzystny dla Niemców, te groźby staną się faktem.[/quote]Wizerunkowo już na tej sprawie stracili, niezależnie od tego, jaki w końcu zapadnie werdykt. Sam fakt, że Mercedes musi się tłumaczyć przed Trybunałem, a nazwa zespołu wymieniana jest w mediach na całym świecie w kontekście afery, jest wizerunkową plamą dla takiej firmy. Zawsze się powtarza - "niemiecka solidność', "niemiecka jakość" - a tu pojawia się "matactwo" z etykietką Mercedesa na tytułowych stronach... Czy kara będzie dotkliwa czy symboliczna - akcjonariusze nie mogą być z całej sprawy szczęśliwi.
mbwrobel
17.06.2013 09:14
Jeśli bezkarność miałaby być ceną za pozostanie Mercedasa w F1, to ja przerzucam się na kajakarstwo. Załóżmy, że wiozę własnym samochodem przedstawiciela producenta swojego auta, który chciałby sprawdzić, czy da się tym wozem pojechać szybciej. Każe mi wcisnąć pedał gazu, a jednocześnie zasłania licznik, bym nie mógł uzyskać żadnych danych o osiąganej prędkości. Nagle fotoradar robi mi fotkę. I teraz pytanie: czy jestem winny przekroczenia prędkości? Przecież nie wiem, ile jechałem, a poza tym, to zrobiłem to na podstawie umowy pomiędzy mną, a przedstawicielem producenta auta. Ja sam nie uzyskałem podczas tego zdarzenia żadnych korzyści. Tak mniej-więcej wygląda tłumaczenie Mercedesa.
adnowseb
17.06.2013 09:07
Ach ta niemiecka mentalność :-)
Oy_ciec
17.06.2013 08:51
Wydaje mi się, że to raczej próba wpłynięcia na wyrok Trybunału, niż poważne groźby, niemniej nie jest to niemożliwe, że Daimler-Benz wycofa swój zespół. Przykład Hondy z 2008 roku pokazuje dobitnie, że "patron" może się błyskawicznie wycofać nawet bez tak solidnych przyczyn jak "afera testowa". Honda wpakowała na pewno mnóstwo środków w rozwój auta, które potem było znane jak BGP001. Mimo to, odeszli ze sportu, bo firmy motoryzacyjne chyba bardziej od pieniędzy (które w ich skali, takiego Mercedesa czy Hondy, nie są wcale astronomiczne) cenią sobie wizerunek. Mercedes na razie nie ugrał żadnych marketingowych punktów w wyścigach (tak jak w latach 30. i 50.), do tego mogło by im się przydać tylko mistrzostwo. A na wyroku Trybunału mogą wiele stracić, więc wydaje mi się, że jeśli zapadnie on niekorzystny dla Niemców, te groźby staną się faktem. Pozostaje tylko mieć nadzieje, że Mercedes nie pójdzie śladem Hondy i Toyoty :).
jpslotus72
17.06.2013 06:47
@Ralph1537 [quote="Ralph1537"]f1 nie jest po to żeby sprzedawać więcej samochodów, tylko dla czystego sportu[/quote]Na który rok nastawić Ci budzik, żebyś obudził się z tego (pięknego) snu?... :) Właśnie Mercedes trzy dni po wyścigu w Barcelonie udowodnił, jak czystym sportem jest F1. Czysty sport - marzenie wszystkich kibiców, części sportowców (bardzo młodych i "dinozaurów"), niektórych trenerów, kilku sponsorów-pasjonatów... Nawet w szachowych mistrzostwach zawsze chodziło jeśli nie o biznes, to w każdym razie o politykę. Ja w sumie wolę, jeśli sprawę stawia się jasno, przyznając, że oczekuje się wymiernych zysków (w takiej lub innej formie) - niż kiedy magnaci finansowi stroją się nagle w piórka obrońców "praw człowieka" albo apostołów ekologii...
Ralph1537
17.06.2013 06:32
Skoro nie przynosi korzyści to niech w końcu ruszą tyłki i niech zrobią coś dzięki czemu będą zyski, f1 nie jest po to żeby sprzedawać więcej samochodów, tylko dla czystego sportu
jpslotus72
17.06.2013 05:22
A swoją drogą - Wolff twierdzi, że według ich przeświadczenia, w sprawie testów opon "nie zrobili nic złego" - jednak nie mają równie mocnego przeświadczenia, że decyzja Trybunału to potwierdzi. Liczą się z każdym rozstrzygnięciem - a to znaczy, że spodziewają się niekorzystnego (inaczej byliby pewni uniewinnienia). Teraz, jeśli można, trochę spekulacji: 1. Już kiedy ogłoszono przejście Lowe'a do Mercedesa pojawiły się (liczne) głosy, że zastąpi on tam w przyszłości Brawna. 2. Lowe wcześniej niż się spodziewano zaczyna pracę w Mercedesie, ale nie sprecyzowano na razie dla niego żadnych konkretnych obowiązków. 3. Brawn w sposób wyraźny wziął na siebie sprawę decyzji o testach z Pirelli. 4. Jeśli ponosi się ("jednoosobową") odpowiedzialność za nieregulaminowe testy, trzeba będzie też wziąć na siebie (w miarę możliwości jednoosobowo?) ewentualne konsekwencje. 5. Brawn, który być może i tak miał ustąpić miejsca Lowe'owi, wystąpi w roli "kozła ofiarnego" afery oponowej i odejdzie (z odpowiednią odprawą). Koniec spekulacji - czekamy na fakty...
Karol24
17.06.2013 04:25
@Carolius Wycofanie się z racjonalnością nie ma nic do rzeczy. Ale to jest koncern. Jak akcjonariusze będą niezadowoleni po karze, która zepsuje im wizerunek, mogą zrobić głosowanie i odejść. To nie są fanatycy wyścigów.
jpslotus72
17.06.2013 04:21
@pablonzo Inwestując takie środki i zatrudniając takie "stado" dyrektorów (co jeden, to głośniejsze nazwisko w F1), nie przewidzieli "afery testowej"... Opór wobec wystawiania fabrycznego zespołu w F1 już wcześniej był w akcjonariacie Mercedesa spory i długo ważyły się losy tej ekipy. Rozważano warianty "wszystko" albo "nic" - zwyciężył pierwszy i zamiast wycofania zespołu, został on doinwestowany na wszystkich odcinkach (w kwestiach personalnych wręcz przeinwestowany). Teraz wybuchła sprawa testów z Pirelli - która też nie poprawia wizerunku marki Mercedes - i dawne opory odżyły. Nie byłoby łatwo, po takich inwestycjach, wycofać się w tym momencie - ale, jak to mówią, kropla ciągle drąży skałę (od wewnątrz) i nie wiadomo, co jeszcze z tego w przyszłości wyniknie. W samym zespole są ludzie, dla których F1 jest życiową pasją, ale w ekipie fabrycznej są oni uzależnieni od akcjonariuszy, inwestorów itp., którzy F1 mogą mieć - i w jakiejś części widocznie mają - w nosie. Patrzą na zyski, sprzedaż, wizerunek (który ma wpływ na sprzedaż i zyski). Jak widać z wypowiedzi Henninga Gebhardta, liczy się dla nich także "dekalog współczesności", czyli polityczna poprawność... To jest inna sytuacja, niż w przypadku zespołu prywatnego, który poszukuje sponsorów z zewnątrz i układa się z nimi na innych warunkach. Mercedes AMG F1 w ostateczności zależy od tego wielkiego Daimler AG i jest to kij o dwóch końcach - z jednej strony stabilność zasobów, ale z drugiej strony te zasoby mogą być kiedyś, w razie niezadowolenia, odcięte w ogóle... Ponieważ jednak panowie akcjonariusze właśnie nie lubią tracić i dbają o wizerunek, nie należy się spodziewać odejścia Mercedesa z F1 w jakimś bliskim czasie (bo straciliby jeszcze więcej już zainwestowanych środków), a jeśli będą to kiedyś chcieli zrobić, to dobrze się zastanowią, w jaki sposób wyjść z tego z twarzą (wizerunkiem) - a to nie będzie łatwe.
Carolius
17.06.2013 04:16
Nie sądzę, by się wycofali :) Za dużo zainwestowali i byłby by to beznadziejny ruch :D
Gie
17.06.2013 03:56
Taki drobny szantażyk przed decyzją Trybunału :)
pablonzo
17.06.2013 03:51
Jak to mówią, "sratatata". Mercedes chciał odejść z końcem zeszłego roku. Nie zrobili tego. Wręcz zainwestowali na prawdę spore pieniądze w ten sport, myśląc o przyszłości. Lata 2014, 2015 będą na pewno bardzo interesujące a Mercedes może dobrze wypaść ;)