Grosjean: Ciągle walczymy z nowymi problemami

Francuz przyznał, że jego ekipa pragnie jak najszybciej powrócić do konkurencyjnej formy.
16.03.1406:04
Nataniel Piórkowski
1114wyświetlenia

Romain Grosjean przyznał, że problemy jakie dotkają Lotusa w trakcie Grand Prix Australii, są zupełnie inne od tych, wykrywanych w trakcie zimowych testów.

Po katastrofalnej sesji kwalifikacyjnej duet stajni z Enstone rozpocznie rywalizację w Melbourne odpowiednio z dwudziestego i dwudziestego drugiego pola startowego. Obaj kierowcy zdradzają jednak, że w miejsce każdej rozwiązanej usterki niemal natychmiast pojawia się nowa, co całkowicie rujnuje przygotowanie samochodu do jazdy po torze.

Rozwiązaliśmy wiele problemów, ale wydaje się, że każdego dnia pojawiają się nowe. Udało nam się zaradzić wszystkim awariom, do jakich doszło. Musimy ocenić, czy samochód będzie w porządku. Zespół stara się dociec sedna problemów. Bardziej chodzi o silnik niż ogólną wydajność samochodu. Nie wiemy, gdzie w tej chwili się znajdujemy, ponieważ tak naprawdę nigdy nie naciskaliśmy - analizował Francuz w trakcie spotkania z prasą po kwalifikacjach w Melbourne.

Grosjean stwierdził, że liczne usterki są powodem opóźnienia debiutu na torze tegorocznego samochodu Lotusa, który wyjechał z garażu dopiero w trakcie pierwszej tury testów w Bahrajnie. Czasem bardziej chodzi o silnik, czasem o system odzyskiwania energii, czasem o elektronicznie sterowane hamulce. To problemy, które moglibyśmy dostrzec podczas zimowych testów, ale wtedy mierzyliśmy się z wieloma innymi i te nie zostały odkryte. Pozytywem jest to, że wiemy, co robić. Zespół wie, jak stworzyć szybki bolid. Musimy tylko wyeliminować wszystkie niedociągnięcia, chociaż faktem jest, że dla wszystkich będzie to coś trudnego.

KOMENTARZE

1
piotr_del_grey
16.03.2014 07:52
Williams w tamtym roku tez opóźnił debiut auta i mieli wyniki takie a nie inne...czyżby z Lotusem miało być podobnie? W każdym razie weekend katastrofalny ale zaskoczyła mnie dosyć duża ilość okrążeń przejechanych przez obu kierowców. Grosjean przecież prawie zobaczył metę...