Rodzina Julesa Bianchiego potwierdza obrażenia kierowcy

Francuz doznał rozlanego uszkodzenia aksonalnego mózgu
07.10.1417:41
Mateusz Szymkiewicz
9634wyświetlenia

Rodzina Julesa Bianchiego wystosowała specjalne oświadczenie, w którym potwierdziła obrażenia kierowcy.

Francuz miał potężny wypadek podczas wyścigu na torze Suzuka, kiedy to utracił kontrolę nad bolidem i uderzył z pełną prędkością w dźwig ściągający rozbity samochód Adriana Sutila. Po przybyciu lekarzy, 25-latek był nieprzytomny i przewieziono go do centrum medycznego, po czym trafił do szpitala, gdzie zdiagnozowano u niego duże obrażenia głowy i poddano go operacji.

Bianchi obecnie znajduje się w szpitalu w miejscowości Mie, gdzie leży na oddziale intensywnej terapii, a jego stan jest oceniany jako krytyczny ale stabilny. Rodzina kierowcy potwierdziła również, że ich syn doznał rozlanego uszkodzenia aksonalnego, które powstaje w następstwie nagłego przyspieszenia lub wyhamowania głowy i ma wpływ na unerwienie mózgu.

Jest to bardzo trudny czas dla naszej rodziny, aczkolwiek komunikaty z całego świata o wsparciu dla Julesa, sprawiają nam wielki komfort. Chcielibyśmy wyrazić naszą szczerą wdzięczność. Szpital będzie monitorował sytuację Julesa oraz go leczył, natomiast kolejne informacje będą udzielane w odpowiednich momentach - możemy przeczytać w oświadczeniu wystosowanym przez rodzinę Julesa Bianchiego, która w dalszej jego części podziękowała prezesowi komisji medycznej FIA Gerardowi Saillantowi oraz profesorowi Alessandro Fratiemu, który jest neurochirurgiem i przybył do Japonii na prośbę Ferrari.

KOMENTARZE

36
Simi
08.10.2014 08:59
@marios76 Operacja miała na celu usunięcie krwiaka. Byłbym niezwykle szczęśliwy, gdyby Jules z tego wyszedł. Od czasu GP Japonii nie mogę wyjść z szoku, niedowierzania i smutku, że to się stało. Niestety jednak nie jest tak jak piszesz - po takim urazie tylko 10% osób budzi się ze śpiączki, a i tak większa część z tego nie dochodzi do zdrowia... :(
marios76
08.10.2014 07:25
@derwisz Mądrze piszesz- plus dla ciebie. @jpslotus72 Też to czytałem. Myślę, że w typowym uszkodzeniu mózgu dla wypadków samochodowych (tu aksonalne uszkodzenia mózgu są najczęstsze) Bianchi ma małą przewagę nad przeciętnym "kowalskim". Jego mózg był niejako przyzwyczajony, trenowany do większych przeciążeń, niż podlegamy im w życiu i w zwykłych samochodach. Mam nadzieję, że to mu pomoże. Oczywiście takie obrażenia powstają w wyniku przeciążeń, ale martwi mnie... operacja... Czyżby wstrząs był tak silny, że doszło do zerwania struktur naczyń krwionośnych? Może są inne obrażenia o których nie wiemy. Jestem optymistą, życzę Julesowi jak najlepiej i w całej tej prawdzie która jest tragiczna dla tego chłopaka, faktem jest, że ludzie po tym dochodzą do zdrowia, budzą się ze śpiączki i tego Mu życzę przede wszystkim.
jpslotus72
08.10.2014 06:47
Czesi spytali o zdanie swojego neurochirurga. Przede wszystkim - rokowanie na odległość, bez kontaktu z pacjentem i dokumentacją trzeba brać z dużym dystansem. Jednak neurochirurg tak czy inaczej ma większą wiedzę i doświadczenie niż my. Zdaniem dr Jiříego Chroboka, chodzi o poważne uszkodzenie mózgu (co już wiemy), będące skutkiem "nagłej akceleracji i deceleracji" (to chyba każdy rozumie). Możliwe są trwałe następstwa - niestety, częste w przypadku tak poważnych wypadków. Problem w tym przypadku jest taki, że rozlane uszkodzenie aksonalne polega na wielu mikroskopijnych uszkodzeniach, które są trudne do ścisłego zobrazowania za pomocą metod graficznych czy elektrofizjologicznych. Rezonans magnetyczny, skuteczny w obrazowaniu innych obrażeń głowy, nie daje tu dokładnej diagnozy. Z tego powodu czeski neurochirurg stwierdził, że "nie ma tu bezpośredniej metody leczenia" - jego zdaniem trzeba czekać, czy organizm sam sobie pomoże... Podkreślam, żeby traktować to z odpowiednim dystansem. Skoro jednak snuje się różne domysły, myślę że można przytoczyć opinię kogoś z właściwym dyplomem - komentującego tylko diagnozę z oświadczenia, które wszyscy znamy. Trzeba więc trzymać kciuki za organizm Bianchiego - organizm sportowca, przywykłego do walki...
Tomos
08.10.2014 05:42
@francorchamps Raczej Marussia przynosi pecha. Najpierw Maria, teraz Jules. Obydwoje w chwili wypadku prowadzili bolidy Marussi.
RY2N
08.10.2014 03:55
@derwisz co więcej - niewykluczone, że uderzenie belką (tą za głową kierowcy) o dźwig szarpnęło też mocowaniem Hansa do tyłu, co spotęgowało przeciążenie głowy. @Kamikadze2000 zamknięte to może nie, ale mogą wprowadzić takie pałąki bezpieczeństwa także po bokach kierowcy (coś jak klatka w rajdówce) Ale jeśli naprawdę chcą poprawić bezpieczeństwo nie psując rywalizacji to mogliby wprowadzić mobilne (na kołach) parawany z opon, w formie takich krótkich pociągów jak bagażówki na lotniskach, które osłaniałyby porządkowych i dźwig na czas akcji
Kamikadze2000
08.10.2014 02:22
Nie zdziwię się, jak wprowadzą zamknięte kokpity. Poważne wypadki bardzo motywują do zmian, którym jest się nieprzychylnym... Trzymaj się Jules! :))
derwisz
08.10.2014 01:14
@RY2N Mogło tak być. HANS ma za zadanie stabilizować głowę względem karku,czyli de facto ogranicza amplitudę wychylania głowy. Tak tez mogło być tym razem, HANS nie dopuścił aby siła bezwładności działająca na głowę złamała kark kierowcy ale nie był w stanie przeciwdziałać wstrząśnięciu. Pewna minimalna amplituda ruchu głowy była nie wspominajac o bezwładności zamkniętego w czaszce mózgu, płynów mózgowych i krwi w naczyniach krwionośnych. Z diagnozy publikowanej w prasie można wnioskować, ze głównym problemem nie było uderzenie w głowę tylko silny gwałtowny wstrząs który moim zdaniem mógł być wynikiem działania olbrzymiej siły bezwładności która zadziałała na głowę w bardzo krótkim czasie. W komunikatach nic nie piszą o urazie czaszki, jest za to mowa o rozległych mikrourazach mózgu (uszkodzenia aksonalne) co może potwierdzać teorie iż zewnętrznie głowa nie odniosła większych urazów właściwych dla bezpośredniego uderzenia. P.S. W prywatnej rozmowie z Aeromisem porównałem to zdarzenie do silnego wstrząśnięcia jajkiem. Delikatna skorupka ocaleje, ale zamknięte w środku żółtko zostanie zniszczone i przemieszane z białkiem.
mariok77
08.10.2014 10:59
@RY2N Ogólnie też zgadzam się z tą wersją wydarzeń, ale wydaje mi się, że dźwig został przesunięty w stronę band w chwili zetknięcia się monokoku z prawym tylnym kołem i dlatego ma uszkodzoną oponę. Wcześniej oczywiście doszło do podbicia dźwigu do góry.
RY2N
08.10.2014 09:20
Też mi się wydaje, że hipoteza przebiegu zdarzenia zaproponowana przez @derwisza jest najbiższa prawdy. Dodam tylko, że obrażenia są spowodowane najprawdopodobniej przez zadziałanie HANSa albo przez uderzenie lewej osłony bocznej kasku o sam kask właśnie. Przeciążenie głowy pewnie przekroczyło kilkaset g ale przez bardzo krótki czas (kilka milisekund). @francorchamps pojawiła się też konkurencyjna hipoteza, że to kierowcy Marussi odnoszą ciężkie urazy głowy
francorchamps
08.10.2014 09:17
Ferrari chyba przynosi pecha.. Kubica miał trafić w przyszłości do Maranello i miał poważny wypadek, teraz Bianchi..
derwisz
08.10.2014 08:22
@Qnik Oczywiscie to sa tylko moje domysły: uważam że te uszkodzenia od góry (lekkie wgniecenie) powstało prawdopodobnie w wyniku wsunięcia się (na styk) maski bolidu w lukę pod dźwigiem. Kokon chroniący kierowcę był na tyle wytrzymały i mocny, ze uległ tylko lekkiemu zniekształceniu, natomiast dał radę "podrzucić " cały dźwig w górę o kilkanaście centymetrów co w rezultacie zapobiegło zmasakrowaniu głowy kierowcy. Dźwig niejako prześliznął sie nad maską bolidu "lekko" po niej szorując w przedniej jej części, a właściwe zderzenie i związany z gwałtownym wytraceniem pędu wstrząs nastąpiły prawdopodobnie dopiero wtedy gdy konstrukcja dźwigu trafiła na ów pałąk za plecami chroniący głowę kierowcy przed skutkami dachowania. Dopiero wówczas doszło do widocznego na filmie przemieszczenia dźwigu i wyrzucenia bolidu na jego tyły (po ścięciu wspomnianej konstrukcji chroniącej głowę ).
Qnik
08.10.2014 07:24
@derwisz zwróć uwagę, że bolid ma pewne uszkodzenia w przedniej części od góry - nad nogami kierowcy - może nie jest zmiażdżony, jednak w coś uderzył. Tak naprawdę póki nie wypłyną jakieś zdjęcia samego kasku to się nie dowiemy, czy nastąpiło uderzenie głową, jednak wiele na to właśnie wskazuje. Paradoksalnie też pewną okolicznością sprzyjającą jest fakt, że bolid Sutila już wisiał na dźwigu, bo to przeniosło jego balans do przodu... Co do zamkniętego kokpitu - w tym przypadku myślę, że mógłby zrobić więcej szkody niż pożytku - przypuszczam, że i tak nie wytrzymałby uderzenia w dźwig, który waży kilka ton, a szczątki mogłyby poranić kierowcę. Cóż, przy odpowiedniej opiece i szczęściu ludzie wychodzą z takich urazów i nawet wracają do w miarę normalnego funkcjonowania. Miejmy nadzieję, że i tym razem tak będzie.
nixtone
07.10.2014 11:24
@Gszegosz i tu też to samo napisałeś... siejesz zgrozę i tyle Może kiedyś i ujrzymy takie wysterylizowane wyścigi - bez żadnej obsługi toru, może i bez kierowców (bo będą siedzieć w boksach i grać na iSONYsung...), a może i bez bolidów (zamiast oświetlenia a'la Singapur będą holo-projektory). O wyścigach deszczowych i mistrzach jazdy w deszczu będziemy czytać z książek i dziwić się, że ktoś coś takiego kiedyś organizował...?! (Skandal) Dodam tylko, że zgadzam się - wirażowi biegający obok toru to nieporozumienie. Tak samo nie rozumiem jak w obecnych czasach może na tor wyjechać ciężki sprzęt z dużym prześwitem bez jakichkolwiek zderzaków/ osłon ?
derwisz
07.10.2014 10:14
@Aeromis Ja odniosłem wrażenie, że bolid wyhamowała "belka" umieszczona za głowa kierowcy której zadaniem jest chronić kierowce przed skutkami dachowania. Bezpośredniego uderzenia w kask raczej nie było. Na zdjęciach jakoś trudno zauważyć uszkodzenia kasku. Nie widać tez aby monokok chroniący tułów i nogi był zmiażdżony. Za to pałąk za głowa kierowcy jest ścięty. Prawdopodobnie to on wyhamował większość pędu bolidu co spowodowało gwałtowne przeciążenie mózgu. To, ze HANS mógł utrzymać głowę w stabilnej pozycji względem karku nie ma żadnego wpływu na przeciążenia uwięzionego w czaszce mózgu jak również na siłę bezwładności działającą na płyny śródczaszkowe i krew .
Aeromis
07.10.2014 09:21
@pancio93 W tym przypadku patrzenie na przeciążenia nie jest właściwą drogą. Pomijając już różnice jakim jest obiekt z którym (i jak) się zderza bolid (dźwig a barierka to ogromna różnica) to przede wszystkim mamy do czynienia z czymś czego żadne liczby nie oddadzą. Bolidy częściowo mają taką konstrukcję, aby w miarę możliwości uniemożliwić to co się stało - uderzenia w głowę. Jednym z dodatkowych i kluczowych środków bezpieczeństwa jest system, który "krępuje" ruch głowy kierowcy (jest to bodaj "HANS" ale nie mam pewności), dzięki temu wielu kierowców przeżyło wypadki, bo znamienne przy sporych (nawet nie bardzo dużych) przeciążeniach jest to, że po prostu dochodzi do złamania karku = śmierć. Najtrwalsza konstrukcja klatki nic nie da jeśli głowa zostanie poddana sporym przeciążeniom. W tym przypadku było bezpośrednie uderzenie w kask (o raczej nieznanej sile - stąd o "G" nie ma sensu rozmawiać) i właśnie dlatego mówi się o zamkniętych kokpitach - bo kierowcę może uderzyć odbijające się koło lub "przelatujący" inny bolid. W takich wypadkach siła przeciążenia to zupełnie inna bajka, bo nie mówimy o całym bolidzie a o kasku. Maria De Villotta miała wypadek przy o wiele mniejszej prędkości, tam jednak bolid "zatrzymał" się na kasku, [s]tutaj w sporej mierze chyba "aero" bolidu podbiło dźwig dzięki czemu w ogóle było co operować[/s] tutaj jednak bolid uderzył pod sporym kątem i ciężko stwierdzić jakie (o ile było) uderzenie przyjął kask. Jeśli się gdzieś mylę to sorki. edit: a tutaj masz o systemie HANS -> http://www.mototube.pl/film/12057/hans---system-ratujacy-szyje-kierowcow-f1/
Gszegosz
07.10.2014 09:06
Gdy auta jadą z pełną prędkością na torze nie powinno być NICZEGO I NIKOGO. Tymczasem po tej niewłaściwej stronie barier biegają ludzie i jeździ ciężki sprzęt. Zółta flaga? DOBRE w przypadku gdy bolid opuści na chwilę tor i po chwili na niego wróci, ZŁE gdy auto nie powraca na tor i wirażowi muszą je zabrać z toru. W Takich przypadkach od razu na tor powinien wyjechać Safety Car. FIA mogłaby już skończyć z propagowaniem swojej smiesznej akcji "FIA driving for safety" skoro z ich ręki na torach wyścigowych nadal dzieją się takie dramaty, to pokazuje jak bardzo F1 zmieniła się od smierci Ayrtona, ale nie pod względem bezpieczeństwa... Szkoda że na niekompetencji włodarzy stracił tak obiecujący kierowca jak Jules. Trzymaj się chłopie, jestem z tobą!
derwisz
07.10.2014 09:06
Obrażenia aksonalne bardzo źle rokują. Na sport.pl znalazłem taki opis: [quote]u Bianchiego zdiagnozowano rozlane uszkodzenie aksonalne mózgu (DAI). Jego poziom nie został podany. DAI jest najczęściej konsekwencją gwałtownego przyspieszania lub zatrzymania głowy (jak np. w przypadku wypadków samochodowych czy motocyklowych), w wyniku czego dochodzi do uszkodzenia w obrębie zarówno białej, jak i szarej istoty mózgu. Uszkodzenia aksonów, czyli włókien nerwowych, z mikroskopijnymi krwawieniami prowadzą do obrzęku mózgu. Rokowania nie są zbyt optymistyczne. Śmiertelność w przypadku DAI wynosi nawet 50 procent w zależności od rodzaju uszkodzenia. Statystycznie ze śpiączki wybudza się jeden na dziesięciu pacjentów. Ci, którzy przytomność odzyskają, rzadko odzyskują pełną sprawność.[/quote] Bolid wyhamował gwałtownie, chyba bezpieczniejsze byłoby zderzenie centralne, wtedy byłaby przynajmniej strefa zgniotu która zamortyzowałaby przeciążenie. Mocno ucierpiałyby nogi ale za to mózg miałby większe szanse
slawek_s
07.10.2014 08:30
to było 76cm a nie 2m i było w Kanadzie. Jednak tam część energii przejęło nadwozie, w przypadku Bianchiego to był jedynie kask i głowa.
THC-303
07.10.2014 08:30
[quote]W F1 jeden kierowca miał przeciążenie około 180 G i wyszedł ,,cało" miał połamane nogi, z około 200 km/h wychamował do 0 na odcinku 2 metrów. (nie pamięt dokładnie).[/quote] Na odcinku niecałego metra nawet. Purley na Silverstone w 1977.
Carolius
07.10.2014 08:11
Po prostu przypadek, przypadkowi nie równy... W F1 jeden kierowca miał przeciążenie około 180 G i wyszedł ,,cało" miał połamane nogi, z około 200 km/h wychamował do 0 na odcinku 2 metrów. (nie pamięt dokładnie). Szkoda, że Jules tak ucierpiał ale wierzę, że wróci do zdrowia! Jules walcz! Jesteśmy z tobą!
Skorpion22133
07.10.2014 07:41
[quote="Sar trek"][/quote] Wyjdzie z tego jestem pewny ale coś mi sie zdaję że Japonia to był już ostatni występ Bianchiego w F1.
Sar trek
07.10.2014 07:30
Kenny Brack wyszedł z wypadku, gdzie przeciążenie wyniosło 200G. Oprócz wartości przeciążenia ma znaczenie także jego kierunek oraz czas trwania. Jules, kibice na całym świecie trzymają za ciebie kciuki. Wierzę, że z tego wyjdziesz.
Bari
07.10.2014 07:27
@pancio93 Wypadek Kubicy i wypadek Bianchiego sporo się różnią w tej kwestii. Bolid Julesa został niemal natychmiast wyhamowany, możliwe że to przeciążenie zadziałało właśnie głównie na głowę. Bolid Kubicy jeszcze koziołkował, sunął kilka metrów, a głowa (że tak to określę) miała miejsce by "swobodnie" poruszać się w ramach przeciążeń - stąd odczuwalne przeciążenie jakie zadziałało na głowę Kubicy nie było tak duże jak przeciążenie, które zadziałało na głowę Bianchiego.
Skorpion22133
07.10.2014 07:18
[quote="pancio93"][/quote] Może dlatego że Kubica uderzył bardziej przodem w barierkę, a tam strefa zgniotu już absorbuję siłę uderzenia. Jules uderzył idealnie bokiem w dźwig, to tak jak byś rozpędzony uderzył głową w ścianę. Siła musiała być przeogromna bo przestawiło kilku tonowe bydle. http://jbzd.pl/public/contents/2014/10/3b35fd357fd668dfec0b28969f5e548f.gif
pancio93
07.10.2014 07:06
Wytłumaczcie mi jedno: skoro Bianchi przy przeciążeniu 50G ma takie obrażenia mózgu, to jakim cudem Kubica w Kanadzie przy przeciążeniu 75G doznał tylko lekkiego przeciążenia mózgu? (wg mnie ta wartość 50G jest mocno zaniżona)
TVHD
07.10.2014 06:40
@Mahilda111 Niekoniecznie. http://joemonster.org/art/25375 Historia tu opisana pokazuje że wskutek uderzeń też może dojść do rozlanego uszkodzenia aksonalnego.
Mahilda111
07.10.2014 06:11
Rozlane uszkodzenie aksonalne powstaje na wskutek przeciążeń, więc jakiekolwiek uderzenie głową możemy raczej wykluczyć.
MegaZmiya
07.10.2014 05:31
Oby to nie był pierwszy śmiertelny wypadek od 20 lat...
impr
07.10.2014 05:06
@Aeromis - kask ma system awaryjnego wyjmowania poduszek policzkowych, tak aby nie powiększyć obrażeń podczas ściągania go z głowy kierowcy.
Karol24
07.10.2014 05:04
@pablonzo Żaden cud nie jest potrzebny, a odpowiednia opieka medyczna. Czego mu ine zabraknie.
Aeromis
07.10.2014 04:57
Na zdjęciach było widać, że kask został otwarty, zakładam że przez lekarza. nie mógł być uszkodzony (lub stosunkowo nieznacznie) i to był chyba jedyny "pozytyw". Uderzenie było przerażające, musiał też się jakoś "zmieścić" pod dźwigiem więc istnieje ryzyko dodatkowych obrażeń kręgosłupa... oby jednak tak nie było. Oby Jules z tego wyszedł i wyszedł w jak najlepszej możliwej kondycji, bo miniona niedziela powinna już wyczerpać limit tragedii.
RY2N
07.10.2014 04:44
Z tego co podała rodzina i z linka od @jpslotus72 to można wnioskować, że nie doszło do bezpośredniego przebicia kasku czy pęknięcia kości czaszki, choć przeciążenie głowy musiało być dramatyczne. To w sumie dobra informacja w tym zalewie złych newsów. Może to bowiem oznaczać, że jest to innego typu uraz niż u Schumachera (u którego bezpowrotnie uległa zniszczeniu część mózgu). Choć i u jednego i u drugiego wystąpiło b. szkodliwe krwawienie (o ile wierzyć mediom). Oby tylko Jules wytrzymał najbliższe kilka decydujących dni, to potem - miejmy nadzieję - będzie z górki. Trzymajmy mocno kciuki!
rydz14_09
07.10.2014 04:38
Taka szkoda, całe życie było przed nim, jest tylko o 5 lat starszy ode mnie, w wieku mojej siostry :( Mam nadzieję że kiedyś się obudzi i będzie w stanie chociaż po części normalnie funkcjonować. Ferrari na niego czekało jeśli nie w 2015 roku w trzecim bolidzie, to w 2016 za Raikkonena i jestem pewien że zrobiłby pożytek z tego auta. Niech Bóg mu dopomoże bo lekarze już zrobili co mogli ;(
jpslotus72
07.10.2014 04:25
Cóż, to jest chyba coś takiego: http://www.interna.com.pl/zespol_rozsianego_uszkodzenia_aksonow.htm z tym, że w tym przypadku jest to następstwem poważniejszego wypadku, więc i skutki są poważniejsze. Ale rokowania zostawmy specjalistom - i trzymajmy kciuki za tych, którzy zajmują się Bianchim - a przede wszystkim za niego. Żeby nie popadać w pesymizm, może przytoczę to w tym miejscu - Jean Todt odwiedził w tych dniach Schumiego i wypowiedział się względnie optymistycznie:[quote][Michael] walczy i stan jego zdrowia stale się poprawia. W ostatnich tygodniach odnotowano postęp w jego leczeniu. Oczywiście, ze względu na poważny stopień uszkodzeń, Michaela czeka jeszcze długa droga. Przewiduję, że w niedalekim czasie będzie on mógł prowadzić względnie normalnie życie. Najprawdopodobniej nie będzie już jednak nigdy prowadził bolidu F1.[/quote]No, to ostatnie byłoby już zbytnim cudem, ale gdyby sprawdziła się prognoza Todta z przedostatniego zdania, byłoby wspaniale. Oby i w przypadku Julesa kolejne wiadomości pozawalały na względny choćby (na początek) optymizm...
Kamikadze2000
07.10.2014 04:18
Najważniejsze, aby mógł wrócić do normalnego życia. To, czy wróci na tor, jest teraz akurat najmniej ważne. Wielki pech... no ale takie najwidoczniej było jego przeznaczenie... ;///
pablonzo
07.10.2014 04:01
Napiszę to samo co napisałęm na forum: Wszyscy byśmy chcieli aby Bianchi z tego wyszedł, ale po tak mocnym uderzeniu musiałby być to cud ;<