Raikkonen: Warunki na Suzuce nie były złe
Zdaniem fińskiego kierowcy, w F1 nigdy nie można zagwarantować pełnego bezpieczeństwa.
08.10.1422:23
2962wyświetlenia
Po wypadku Julesa Bianchiego podczas GP Japonii pada wiele pytań, czy warunki w Suzuce były odpowiednie do rozgrywania wyścigu. Kimi Raikkonen odniósł się do tych wątpliwości, twierdząc, że warunki były trudne, ale nie uniemożliwiały ścigania. Również Max Mosley uważa, że organizatorzy wyścigu nie ponoszą winy za wypadek kierowcy Marussi.
Uważałem, że warunki nie były złe- powiedział Kimi Raikkonen.
Oczywiście, zaczęło padać za bardzo, jak na opony przejściowe, ale nadal było OK. Nie wyglądało to źle, ale zawsze zależy to od tego, ile wody jest w danym miejscu, jak zużyte macie opony i jak się zachowuje samochód. Jeśli zostaniecie na linii wyścigowej, jest lepiej, ale mogę mówić tylko we własnym imieniu. Skłaniało to już do zmiany opon, co też zrobiliśmy, ale był też samochód bezpieczeństwa i żółte flagi.
Czy było bezpiecznie? A czy w ogóle jest to kiedyś bezpieczne? Nie można powiedzieć, że to okrążenie jest bezpieczne, a następne już nie. Wiemy, że warunki były trudne, w deszczu zawsze jest trudno na zużytych oponach. Były tam żółte flagi, przy których trzeba zwolnić, ale to nic nie znaczy. Na początku jechaliśmy za samochodem bezpieczeństwa «setką» i mieliśmy aquaplaning. Nawet jeśli zwolnicie, możecie mieć problemy. Jeśli tam jest woda, to i tak możecie wypaść z toru. Po prostu tak jest- wyjaśnia fiński kierowca.
Również Max Mosley uważa, że dyrekcja wyścigu nie jest odpowiedzialna za wypadek Bianchiego.
To, co się tam stało, było bardzo nieszczęśliwe. Okropny wypadek, za który nie mogę winić komisarzy czy dyrektora wyścigu - nikogo z nich- powiedział były szef FIA w rozmowie ze Sky Sports.
Była sygnalizacja żółtych flag i wygląda na to, że Bianchi nie zwolnił na tyle, ile może powinien. Dlaczego tak się stało, dopiero się okaże- dodał Mosley.
KOMENTARZE