Lucas di Grassi został mistrzem Formuły E
Brazylijczyk pokonał w walce o tytuł Sebastiena Buemiego.
31.07.1708:16
2292wyświetlenia
Lucas di Grassi zdobył tytuł mistrza Formuły E w sezonie 2016/17.
Brazylijczyk skorzystał na wielkich problemach Sebastiena Buemiego, który nie zdobył ani jednego punktu w trakcie podwójnej rundy w Montrealu. W sobotę Szwajcar przebijał się w górę stawki i dojechał do mety na czwartym miejscu, zdobywając 14 "oczek". Osiągnięcie to zostało jednak anulowane przez sędziów, gdy okazało się, że bolid Buemiego ważył mniej niż 880 kilogramów.
Di Grassi odniósł zwycięstwo w sobotnim wyścigu, a ze względu na karę nałożoną na wychowanka juniorskiego programu Red Bulla jego przewaga w tabeli wzrosła z sześciu do aż osiemnastu punktów. W niedzielę na ulicznym obiekcie w Montrealu triumfował Jean-Eric Vergne. Di Grassi, kontrolujący losy walki o tytuł, pojechał spokojnie, unikając podejmowania niepotrzebnego ryzyka.
Kalkulować nie mógł Buemi - podobnie jak miało to miejsce w sobotę, były kierowca F1 wmieszał się w zacięte pojedynki. Na starcie reprezentant ekipy Renault e.dams został uderzony w tył bolidu przez Antonio Felixa da Costę. Szwajcar musiał zjechać do alei serwisowej, aby dokonać wymiany uszkodzonych części nadwozia - chociaż powrócił do jazdy, zajął tylko jedenaste miejsce.
Nagrodą pocieszenia dla Renault e.dam jest zdobycie tytułu dla najlepszego zespołu.
Sądzę, że wykonałem dobrą pracę- powiedział Buemi.
Kiedy dwa razy zostajesz zdyskwalifikowany i tracisz 22 punkty, a dodatkowo opuszczasz dwa wyścigi mistrzostw, które liczą tylko 12 eliminacji, to co możesz zrobić. Największym problemem było opuszczenie dwóch wyścigów w Nowym Jorku oraz dyskwalifikacje.
Di Grassi, który w niedzielę wieczorem odebrał trofeum mistrzowskie z rąk szefa FIA - Jeana Todta, powiedział:
Za mną wspaniały sezon. W tym roku znajdowałem się pod wielką presją, tak samo jak Sebastien. Przed tym weekendem wróciły wszystkie wspomnienia z początków kariery. Podchodzę do takich rzeczy bardzo emocjonalnie, a dzisiejszy dzień jest dla mnie bardzo wyjątkowy. Od samego początku kampanii byliśmy bardzo zaangażowani. Przez dwa poprzednie lata walczyliśmy o zwycięstwa, o mistrzostwa, ale zawsze czegoś brakowało i przegrywaliśmy je z małą stratą. Dzisiaj zapisałem się w końcu na kartach historii Formuły E obok dwóch wielkich nazwisk: Nelsona Piqueta Jr i Sebastiena Buemiego.
KOMENTARZE