Liuzzi: Próbowałem zejść Raikkonenowi z drogi

Włoch twierdzi, że zrobił co w jego mocy, aby nie znaleźć się na drodze Kimiego Raikkonena
13.08.0613:42
Gregoff & Maraz
864wyświetlenia

Vitantonio Liuzzi powiedział, że zrobił co w jego mocy, aby nie znaleźć się na drodze Kimiego Raikkonena tuż przed ich spektakularnym wypadku na Węgrzech i był najdalej od odpytanego toru jazdy jak tylko się dało.

Obaj zderzyli się, kiedy Kimi przymierzał się do zdublowania kierowcy Toro Rosso. W tym momencie Fin rozmawiał przez radio i przygotowywał się do przepuszczenia swojego partnera z zespołu McLaren Pedra de la Rosy. Był wolniejszy od Hiszpana, gdyż miał problemy z drugim zestawem opon po poprawkach w boksach i miał dużo więcej paliwa w swoim bolidzie.

Po wyścigu z obozu McLarena zaczęły docierać sugestie, że to Liuzzi zachował się nieprawidłowo zwalniając na optymalnym torze jazdy, ale na odprawie przed wyścigiem kierowcy zostali poinformowani, że jeśli mają być dublowani na tak ciasnym torze jak Hungaroring, to najbardziej logicznym wyjściem jest przepuszczanie szybszych kierowców na krótkich prostych.

"Wyścig przebiegał zgodnie z planem." - powiedział Liuzzi serwisowi SPEEDtv.com. "Mieliśmy dobry start i dobre tempo. Myślę, że finiszowalibyśmy na punktowanej pozycji, biorąc pod uwagę końcowy rezultat wyścigu. Jednak kiedy zacznie się dublowanie, tor staje się jeszcze bardziej ciasny - dużo zakrętów jeden za drugim".

"Próbowałem przepuścić Kimiego i starałem się być możliwie najbardziej pomocny, zjeżdżając na najbardziej zewnętrzną część drogi. Zwolniłem, ponieważ inaczej nie zdążyłby mnie wyprzedzić przed szykaną. Byliśmy już na krótkiej prostej pomiędzy dwoma zakrętami. Byłem całkiem przy krawędzi toru, dalej była już trawa".

"Tak więc zjechałem całkowicie z optymalnego toru jazdy i nagle usłyszałem duże uderzenie - to był duży szok. Przeleciał bardzo blisko mojego kasku, przez chwilę byłem cały zasłonięty przez jego samochód! Na szczęście obyło się bez poważniejszych konsekwencji dla mnie i dla niego".

McLaren zacytował po wyścigu wypowiedź Kimiego, w której Fin dziękował Toniemu za to, że ten przyszedł go przeprosić, co stworzyło nieodparte wrażenie, że kierowca Toro Rosso przyjął na siebie winę za ten wypadek.

"Poszedłem do motorhome McLarena. Straciłem wyścig, ale on prowadził [przed postojem], więc dla niego była to z pewnością większa strata. Po prostu nie chciałem kłótni między nami. Jest tam nas 22 i chciałem, aby wszystko było jasne między nami. Jesteśmy przyjaciółmi, ja i Kimi, chciałem tylko wyjaśnić sytuację".

"Mówił, że doszło między nami do niezrozumienia, ponieważ on nie spodziewał się tego. Sądzę, że spoglądał wtedy w lusterka i by trochę rozproszony. Jak zawsze zespół starał się ratować swój tyłek! Sądzę, że to było całkiem jasne, że chciałem mu być tylko pomocny".

Tak jak w Monako, zespół Toro Rosso nie wypadł zbyt dobrze na Węgrzech i to pomimo tego, że w opinii wielu ludzi tego typu tory powinny pasować bolidowi STR1 z silnikiem V10. Liuzzi ma nadzieję, że wyścig w Turcji będzie dla niego bardziej udany.

Źródło: SPEEDtv.com

KOMENTARZE

7
McLuke
19.08.2006 06:04
no i teraz wszystko jasne... ale co tam bedzie nastepny wyscig i mam nadzieje że Kimi wreszcie wygra!!
melex
16.08.2006 11:49
"odpytanego toru jazdy" - to brzmi dumnie
GTC
15.08.2006 08:32
NAJPIERW ZJEŻDZA SIĘ Z OPTYMALNEGO TORU JAZDY, A DOPIERO POTEM ZWALNIA. W mojej ocenie wine ponosi Luzzi, chociaz zachował się po wyścigu bardzo ładnie.
Pussik
14.08.2006 04:08
Tragiczne nieporozumienie. Zdarza się. Nie ma winnego. Chociaż jak już to Kimi. ;)
GroM
13.08.2006 09:22
Mam tylko nadzieje ze Liuzzi pozozstanie w zespole na przyszly sezon tak samo Speed, bo co jak co, sa swietni dwaj mlodzi kierowcy. Dobrze ze nic nikomu sie nie stalo w tym wypadku, bo Liuzzi omal kolem by dostal. Nikt jednak nie przewidzi takich sytuacji, bezpieczenstwo niby jest, ale jest wiele opcji wypadkow i do konca nigdy go nie zapewnia.
kuba_new
13.08.2006 08:16
fakt wygladalo to dziwnie ale jak bylo naprawde to wie tylko kimi
mazi6622
13.08.2006 04:22
No cóż incydent na torze i wierze Luzziemu bo rzeczywiscie Kimi mógł sie tego nie spodziewac i w tym właśnie czasie spogladać w lusterka bo reakcji ze strony Kimiego nie było ani hamowania ani nawet próby ominiecia Luzziego