Wywiad z Patty McLaren-Brickett
Wdowa po Brusie McLarenie opowiada między innymi o założeniu zespołu 40 lat temu
02.09.0609:40
878wyświetlenia
Zespół McLaren zamieścił na swojej oficjalnej stronie internetowej ciekawy wywiad z Patty McLaren-Brickett, wdową po tragicznie zmarłym Brusie McLarenie, założycielu jednego z najbardziej utytułowanych zespołów w całej historii Formuły 1. Patty opowiada między innymi o założeniu zespołu 40 lat temu, jego początkach, a także o jej ciągłym zainteresowaniu zespołem oraz całą Formułą 1. Zapraszamy do lektury.
Minęło już sporo czasu od chwili gdy Bruce założył swój zespół. Czy wydaje ci się, jakby to było bardzo dawno temu?
"Nie, wydaje mi się jakby to było wczoraj, choć wiele zmieniło się od tamtego czasu i to nie są już te same wyścigi jakie znałam! To naprawdę były bardzo interesujące czasy. Zespół Cooper, dla którego Bruce wówczas się ścigał, nie mógł pozwolić sobie na starty w serii Tasman w Australazji. Bruce zdecydował więc, że założyć własny zespół. Początkowo miał na to przyzwolenie zespołu Cooper, dlatego dostał od niego mały samochód i zmodyfikował go. Seria Tasman była wspaniała. Brali w niej udział wszyscy czołowi kierowcy z tamtego okresu, tacy jak Jim Clark i Graham Hill. Sądzę, że był to dla nich taki odprężający okres pod koniec roku. Wszystkim sprawiało to wielką przyjemność, a my zawsze dbaliśmy o nich".
Jak rozwijały się sprawy we wczesnych latach istnienia zespołu McLaren?
"Nic nie stało się z dnia na dzień, a na początku było ciężko. Oczywiście odnosiliśmy sukcesy w serii CamAm, ale w Formule 1 z początku nie szło nam tak dobrze, ponieważ w tamtych czasach było dosyć trudno. Na początku działalności zespołu z jakiegoś powodu nasze samochody były czerwone. Myślę, że włoscy kibice, którzy bardzo kochają swoje wyścigi, brali je za samochody Ferrari. Wiwatowali jak szaleni dopóki nie zdali sobie sprawy, że to nie było Ferrari!"
Bruce wygrał pierwszy wyścig dla swojego zespołu na torze Spa-Francorchamps w 1968 roku. To musiało być coś wyjątkowego.
"Tak, to było coś niesamowicie wspaniałego. Wówczas samochody McLarena były już koloru pomarańczowego".
Bruce McLaren, Grand Prix Belgii 1968
Zależało ci na kontynuowaniu działalności zespołu po śmierci męża w 1970 roku?
"Bardzo. Chciałam to robić dalej dla 'moich chłopców', jak ich zawsze nazywałam".
Czym różni się obecna scena Formuły 1?
"Wiedziałam, że w końcu padnie to pytanie! Jest zupełnie inna. W latach 60. wszyscy byliśmy wspaniałymi przyjaciółmi. Kierowcy i ich żony byli kumplami i wszyscy mieliśmy w zwyczaju podróżować razem. Jeździliśmy z wyścigu na wyścig, czasem w konwoju i podróż przebiegała we wspaniałej atmosferze. Musiało to jednak w końcu ulec zmianie, gdyż sport ten jest obecnie bardzo komercyjny i są w niego zaangażowane ogromne sumy pieniędzy".
Czy dalej czujesz się częścią zespołu McLaren?
"O tak, i to bardzo. Zawsze oglądam wyścigi w telewizji i uwielbiam widzieć w wynikach nazwę McLaren. Lubię myśleć, że jestem zaangażowana w zespół, ciągle znam tam dużo osób. Zawsze przyjeżdżam na wyścig w Silverstone - jestem członkinią British Racing Drivers' Club - i w miarę możliwości staram się także uczęszczać na inne europejskie Grand Prix".
Z kim z tamtych lat utrzymujesz do dziś kontakty?
"Staram się utrzymywać kontakty ze wszystkimi kierowcami z lat 60., którzy nadal żyją, jak choćby z Sir Jackiem Brabhamem, Tony'm Brooksem i Sir Stirlingiem Mossem. Ken Tyrrell (szef zespołu) niestety nie jest już z nami. Uwielbiam przyjeżdżać na imprezy w Goodwood, ponieważ zawsze mogę spotkać tam starych znajomych. Obie imprezy (Goodwood Festival of Speed i Revival) są wspaniałe i jestem szczęśliwa, że ich organizator Lord March zaprasza mnie na nie i zawsze traktuje bardzo wyjątkowo".
Czy poznałaś kierowców, którzy ścigali się dla McLarena na przestrzeni lat?
"O tak. Przyjemność sprawiło mi spotkanie z każdym z nich, chociaż przed laty znałam ich znacznie lepiej niż obecnie. Nie spotkałam się jeszcze z Kimim, ale znam wszystkich pozostałych".
Jakie są główne cele Powiernictwa Bruce'a McLarena?
"Obecnie jest to tak naprawdę forma uznania i hołdu dla Bruce'a. Siedziba mieści się w byłym warsztacie rodziny McLaren i tam znajdują się pamiątki. Ofiarowałam większość trofeów Bruce'a, a wdowa po Dennym Hulme [Greeta] również chce tak zrobić, jednak musimy znaleźć gdzieś większe lokum na muzeum, które będzie jednocześnie hołdem dla nowozelandzkich bohaterów wyścigów samochodowych. Nowozelandczycy najprawdopodobniej uwielbiają wyścigi samochodowe tak samo jak rugby, więc szukamy jakiegoś stałego miejsca. Muzeum w obecnej formie jest już otwarte dla zwiedzających, ale jest tam dosyć ciasno. Zbieramy więc fundusze na nowy lokal".
Źródło: McLaren.com
KOMENTARZE