Binotto: To nie jest odpowiedni czas na szukanie winnych
"Czas na wspólną pracę" - zaznaczył szef Ferrari po fatalnym występie w GP Styrii.
12.07.2017:12
1576wyświetlenia
Embed from Getty Images
Szef Ferrari - Mattia Binotto dał jasno do zrozumienia, że nie zamierza teraz zrzucać winy na swoich kierowców za kraskę, która bardzo wcześnie zakończyła ich występ w GP Styrii.
Do kolizji doszło krótko po starcie wyścigu, gdy Leclerc zaryzykował atak po wewnętrznej trzeciego zakrętu.
Obaj kierowcy ruszali do rywalizacji z niskich pozycji: Vettel stracił pozycję po starcie z dziesiątego pola podczas gdy Leclerc próbował odrabiać straty po karze, przez którą rozpoczynał zmagania z P14.
Próba podjęta przez Monakijczyka okazała się całkowitą porażką - jego bolid został podbity na żółtym krawężniku i uderzył w tył Ferrari Vettela. Czterokrotny mistrz świata musiał wycofać się z dalszej walki ze względu na uszkodzone tylne skrzydło.
Leclerc próbował pozostać na torze, jednak ze względu na zdewastowaną podłogę podzielił los zespołowego kolegi i zameldował się w garażu Scuderii
Monakijczyk od razu przyznał się do błędu, zaznaczając, że w obecnej sytuacji jego przeprosiny nie mogą być wystarczające.
W koncyliacyjnym tonie incydent skomentował szef Ferrari - Mattia Binotto.
Szef Ferrari - Mattia Binotto dał jasno do zrozumienia, że nie zamierza teraz zrzucać winy na swoich kierowców za kraskę, która bardzo wcześnie zakończyła ich występ w GP Styrii.
Do kolizji doszło krótko po starcie wyścigu, gdy Leclerc zaryzykował atak po wewnętrznej trzeciego zakrętu.
Obaj kierowcy ruszali do rywalizacji z niskich pozycji: Vettel stracił pozycję po starcie z dziesiątego pola podczas gdy Leclerc próbował odrabiać straty po karze, przez którą rozpoczynał zmagania z P14.
Próba podjęta przez Monakijczyka okazała się całkowitą porażką - jego bolid został podbity na żółtym krawężniku i uderzył w tył Ferrari Vettela. Czterokrotny mistrz świata musiał wycofać się z dalszej walki ze względu na uszkodzone tylne skrzydło.
Leclerc próbował pozostać na torze, jednak ze względu na zdewastowaną podłogę podzielił los zespołowego kolegi i zameldował się w garażu Scuderii
Monakijczyk od razu przyznał się do błędu, zaznaczając, że w obecnej sytuacji jego przeprosiny nie mogą być wystarczające.
W koncyliacyjnym tonie incydent skomentował szef Ferrari - Mattia Binotto.
Nie mam zbyt wiele do powiedzenia kierowcom. Zakończenie wyścigu po dwóch okrążeniach jest bolesnym doświadczeniem. Myślę, że to najgorsze zwieńczenie bardzo złego weekendu- powiedział Włoch w rozmowie z telewizją Sky.
Ostatnie dni były dla nas bardzo ciężkie. Sądzę, że nie jest to właściwy czas na pociąganie do odpowiedzialności lub wysuwanie oskarżeń. Czas na wspólną pracę. W fabryce mamy właściwych ludzi, którzy są w stanie zapewnić nam progres tak szybko, jak tylko będzie to możliwe- podsumował.