FIA przyjrzy się przepisom odnośnie komunikacji radiowej
Jest to pokłosie kary nałożonej na kierowców Haasa po Grand Prix Węgier.
11.08.2018:05
1215wyświetlenia
Embed from Getty Images
Dyrektor wyścigowy F1, Michael Masi, ujawnił, że FIA przyjrzy się przepisom ograniczającym komunikację radiową pomiędzy zespołem a kierowcami na okrążeniu formującym.
O przepisach ograniczających komunikację radiową zrobiło się głośno, gdy na Węgrzech kierowcy Haasa otrzymali kary doliczenia dziesięciu sekund do końcowego rezultatu. Zespół polecił wówczas Kevinowi Magnussenowi i Romainowi Grosjeanowi zjazd do pit lane po opony na suchą nawierzchnię pod sam koniec okrążenia formującego.
Zakaz ten zalicza się do dyrektywy technicznej wprowadzonej jeszcze w roku 2017, która stanowi, że kierowcy muszą prowadzić samochód
Po wyścigu Magnussen i Grosjean zostali ukarani, przy czym Duńczyk stracił jeden ze zdobytych punktów, spadając w wynikach GP Węgier z dziewiątego miejsca na dziesiąte. Szef Haasa, Gunther Steiner, od początku wyrażał niezadowolenie z zaistniałej sytuacji i ponownie zdecydował się zabrać głos w tej sprawie po GP Wielkiej Brytanii, kiedy to Alex Albon otrzymał karę pięciu sekund za wyeliminowanie Kevina Magnussena z wyścigu.
Michael Masi, który pełni funkcję dyrektora wyścigów F1, potwierdził, że dyrektywa zostanie poddana rewizji w świetle incydentu z udziałem zespołu Haasa na Węgrzech.
Dyrektor wyścigowy F1, Michael Masi, ujawnił, że FIA przyjrzy się przepisom ograniczającym komunikację radiową pomiędzy zespołem a kierowcami na okrążeniu formującym.
O przepisach ograniczających komunikację radiową zrobiło się głośno, gdy na Węgrzech kierowcy Haasa otrzymali kary doliczenia dziesięciu sekund do końcowego rezultatu. Zespół polecił wówczas Kevinowi Magnussenowi i Romainowi Grosjeanowi zjazd do pit lane po opony na suchą nawierzchnię pod sam koniec okrążenia formującego.
Zakaz ten zalicza się do dyrektywy technicznej wprowadzonej jeszcze w roku 2017, która stanowi, że kierowcy muszą prowadzić samochód
sami i bez pomocy. Ma to zapobiec rozmowom na temat ulepszeń procedury startowej, między innymi o ustawieniach sprzęgła. Dyrektywa dopuszcza wyłącznie rozmowy na tematy związane z bezpieczeństwem na torze.
Po wyścigu Magnussen i Grosjean zostali ukarani, przy czym Duńczyk stracił jeden ze zdobytych punktów, spadając w wynikach GP Węgier z dziewiątego miejsca na dziesiąte. Szef Haasa, Gunther Steiner, od początku wyrażał niezadowolenie z zaistniałej sytuacji i ponownie zdecydował się zabrać głos w tej sprawie po GP Wielkiej Brytanii, kiedy to Alex Albon otrzymał karę pięciu sekund za wyeliminowanie Kevina Magnussena z wyścigu.
Nie sądzę, by dziesięć sekund było adekwatną karą- przyznał Steiner w rozmowie z serwisem Autosport.
Zrobiliśmy to przecież na okrążeniu formującym, nie wróciliśmy na swoje pozycje na starcie, zjechaliśmy do alei serwisowej, karząc w ten sposób samych siebie, po czym dostaliśmy dodatkowe dziesięć sekund kary.
Tymczasem ktoś może wyeliminować innego kierowcę z wyścigu, otrzymać karę doliczenia pięciu sekund i ciągle dojechać na punktowanej pozycji. Uważam więc, że istnieje pewna rozbieżność pomiędzy tymi dwiema karami. Rozmawiamy z FIA na temat incydentu z Węgier, ale nie będę przywoływać incydentu z Albonem, to nie jest dla mnie warte zachodu.
To jest w porządku, jeśli każdy otrzymuje karę pięciu sekund, jeśli kogoś skasuje podczas wyścigu. Nie mam z tym problemu, o ile będzie w tym wszystkim spójność. Muszą jednak się zdecydować, bo ryzykują, że kierowcy zaczną decydować się na eliminowanie innych z wyścigu, bo kara jest bardzo, bardzo łagodna. Ale ja tak nie zrobię. Nie chcę otrzymywać kolejnych kar, chcę zrozumieć. Zrobiliśmy swoje, podjęliśmy rozmowy na ten temat z odpowiednimi osobami w FIA.
Michael Masi, który pełni funkcję dyrektora wyścigów F1, potwierdził, że dyrektywa zostanie poddana rewizji w świetle incydentu z udziałem zespołu Haasa na Węgrzech.
Będziemy dyskutować, tak jak to robimy ze wszystkimi punktami regulaminów, wszystkim co powinno zostać zaktualizowane, zrewidowane i odnowione od czasu do czasu- powiedział Masi.
Dyrektywa techniczna, której ta sprawa dotyczy, nie różni się od innych przepisów, które mogą wymagać przeglądu. Ten proces już trwa i pracujemy ze wszystkimi zespołami, a nie tylko pojedynczymi osobami. To nie była prośba zespołów, w rzeczywistości była to proaktywna sugestia FIA, że jest to coś, co wspólnie sprawdzamy, i rozumiejąc tło tego i jak do tego doszło, tak więc będzie to omawiane na wszystkich poziomach procesu decyzyjnego
Jeśli zmiany, które zostaną zaproponowane zostaną uznane za konieczne, to będą one wprowadzone- zakończył Masi.