Aston Martin przytłoczony produkcją nowych części zamiennych
Zespół analizuje, czy po GP Australii będzie musiał ograniczyć możliwości rozwojowe.
12.04.2215:46
1796wyświetlenia
Embed from Getty Images
Szef teamu Astona Martina - Mike Krack, potwierdza, że jego ekipa musi zmierzyć się z poważnym wyzwaniem przygotowania nowych zestawów części zamiennych na Grand Prix Emilii-Romanii.
W trakcie trzydniowego weekendu w Melbourne ekipa z Silverstone musiała poradzić sobie z jedną awarią silnika oraz odbudowaniem bolidów po trzech incydentach - do dwóch z nich doprowadził Sebastian Vettel a do jednego Lance Stroll.
Komentując pechowy wyjazd do Australii, Krack przyznał:
Szef teamu Astona Martina - Mike Krack, potwierdza, że jego ekipa musi zmierzyć się z poważnym wyzwaniem przygotowania nowych zestawów części zamiennych na Grand Prix Emilii-Romanii.
W trakcie trzydniowego weekendu w Melbourne ekipa z Silverstone musiała poradzić sobie z jedną awarią silnika oraz odbudowaniem bolidów po trzech incydentach - do dwóch z nich doprowadził Sebastian Vettel a do jednego Lance Stroll.
Komentując pechowy wyjazd do Australii, Krack przyznał:
Za nami bardzo trudny weekend. W bolidach doszło do wielu uszkodzeń. Zaczęło się w piątek wraz z niewielką usterką w jednostce napędowej, która niestety musiała zostać wymieniona. Przez to nie mogliśmy spędzić zbyt wiele czasu na torze.
Później były oczywiście różne incydenty na torze. Wszyscy je widzieliśmy. Mieliśmy przez nie wiele pracy.
Kiedy wybieraliśmy się do Australii, myśleliśmy, że będziemy w nieco lepszej formie niż poprzednio. Nie mogliśmy jednak tego zaprezentować - zamiast tego przyszło nam zmierzyć się z wieloma przeciwnościami.
Pod koniec wyścigu znajdowaliśmy się w sytuacji, w której mieliśmy nadzieję na zdobycie choćby jednego punktu, ale ostatecznie tak się nie stało.
Generalnie muszę powiedzieć, że był to dla nas rozczarowujący weekend. Zaczynają nam się kończyć części zamienne. Musimy się teraz zająć tym problemem- kontynuował Krack.
Każdy jest w stanie zliczyć incydenty oraz określić liczbę przednich skrzydeł oraz zawieszeń, które zostały zniszczone. Nie jest to wymagająca matematyka. Łatwo oszacować, ile nowych komponentów będziemy potrzebować na weekend na Imoli.
Pojawia się więc oczywiste pytanie - czy będziemy mieli możliwość prowadzenia rozwoju, czy też będziemy musieli wykorzystać nasze bieżące zasoby na produkcję części zamiennych? Rozmowy w tej sprawie cały czas trwają.