Binotto: Przewaga Red Bulla wynosi tylko około 0,2 sekundy
Charles Leclerc podkreśla jednak, że Ferrari musi poprawić się w kwestii degradacji opon.
12.05.2217:45
1941wyświetlenia
Embed from Getty Images
Szef Ferrari, Mattia Binotto, wierzy, że rzeczywista przewaga Red Bulla wynosi obecnie jedynie 0,2 sekundy na okrążeniu.
Podczas weekendu na torze Imola Red Bull wprowadził poprawki aerodynamiczne oraz zmniejszył wagę bolidu, co wówczas dało stajni z Milton Keynes wyraźną przewagę tempa nad Ferrari. Verstappen zdominował Grand Prix Emilii-Romanii, a Sergio Perez finiszował drugi, skutecznie odpierając ataki Charlesa Leclerca.
Holender zwyciężył także w bezpośrednim pojedynku z Leclerkiem w Miami i kolejny raz zredukował stratę do Monakijczyka w klasyfikacji generalnej. Ferrari, które do tej pory wstrzymywało się z wprowadzaniem poprawek do F1-75, ma je przywieźć na zbliżające się Grand Prix Hiszpanii.
Mimo porażek w dwóch ostatnich wyścigach, Mattia Binotto zachowuje spokój.
Choć różnice czasowe na okrążeniu pomiędzy pretendentami do tytułu wśród konstruktorów są bardzo niewielkie, to zachodzi pomiędzy nimi do dużego kontrastu w kwestii tego, jak te czasy są osiągane - Red Bull osiąga lepsze prędkości na prostych, podczas gdy Ferrari cieszy się przewagą w zakrętach.
Lider klasyfikacji generalnej, Charles Leclerc, wskazuje jednak na degradację opon jako obszar, który Ferrari musi poprawić. Monakijczyk uważa, że na początku sezonu Scuderia wyglądała pod tym kątem lepiej niż rywal z Milton Keynes, podczas gdy obecnie role się odwróciły.
Szef Ferrari, Mattia Binotto, wierzy, że rzeczywista przewaga Red Bulla wynosi obecnie jedynie 0,2 sekundy na okrążeniu.
Podczas weekendu na torze Imola Red Bull wprowadził poprawki aerodynamiczne oraz zmniejszył wagę bolidu, co wówczas dało stajni z Milton Keynes wyraźną przewagę tempa nad Ferrari. Verstappen zdominował Grand Prix Emilii-Romanii, a Sergio Perez finiszował drugi, skutecznie odpierając ataki Charlesa Leclerca.
Holender zwyciężył także w bezpośrednim pojedynku z Leclerkiem w Miami i kolejny raz zredukował stratę do Monakijczyka w klasyfikacji generalnej. Ferrari, które do tej pory wstrzymywało się z wprowadzaniem poprawek do F1-75, ma je przywieźć na zbliżające się Grand Prix Hiszpanii.
Mimo porażek w dwóch ostatnich wyścigach, Mattia Binotto zachowuje spokój.
Jeśli chodzi o ocenę osiągów i to, jak Red Bull rozwinął się w porównaniu do nas, to czy powinno nas to niepokoić? Nie sądzę- stwierdził szef Scuderii.
Nie wydaje mi się, by różnica była zbyt wielka. To kwestia maksymalnie paru dziesiątych sekundy i nie zapominajmy, że w Miami zajęliśmy pierwszy rząd na starcie.
W kwalifikacjach mieliśmy lepsze osiągi niż Red Bull, więc patrząc całościowo, nie sądzę, by istniała duża różnica pomiędzy Red Bullem, a Ferrari. Jeśli coś może nas niepokoić, to to, jak bardzo się rozwijają biorąc pod uwagę limit budżetowy. Lepszym słowem niż 'niepokój' będzie chyba jednak nadzieja, ponieważ na pewnym etapie będą musieli się zatrzymać.
Choć różnice czasowe na okrążeniu pomiędzy pretendentami do tytułu wśród konstruktorów są bardzo niewielkie, to zachodzi pomiędzy nimi do dużego kontrastu w kwestii tego, jak te czasy są osiągane - Red Bull osiąga lepsze prędkości na prostych, podczas gdy Ferrari cieszy się przewagą w zakrętach.
Lider klasyfikacji generalnej, Charles Leclerc, wskazuje jednak na degradację opon jako obszar, który Ferrari musi poprawić. Monakijczyk uważa, że na początku sezonu Scuderia wyglądała pod tym kątem lepiej niż rywal z Milton Keynes, podczas gdy obecnie role się odwróciły.
W wyścigu, szczególnie na tych bardziej miękkich mieszankach, pośrednich i miękkich, wygląda na to, że pod kątem tempa wyścigowego Red Bull wydaje się nieco mocniejszy i lepiej zarządza tymi oponami- stwierdził Leclerc.
W kwalifikacjach zawsze doprowadzamy opony do pracy w optymalnym oknie, co nam pomaga. Na dłuższych przejazdach zmagamy jednak z nimi trochę bardziej niż oni.