Wolff: F1 musi zrozumieć brak akcji w wyścigu w Baku

Szef Mercedesa nie jest jednak zwolennikiem daleko idących zmian w przepisach.
01.05.2313:24
Nataniel Piórkowski
1454wyświetlenia
Embed from Getty Images

Zdaniem Toto Wolffa Formuła 1 musi zrozumieć, dlaczego Grand Prix Azerbejdżanu nie obfitowało w manewry wyprzedzania.

Niedzielna rywalizacja w Baku nie porwała fanów królowej sportów motorowych, którzy w mediach społecznościowych narzekali na brak akcji na torze.

Szef działu sportów motorowych Mercedesa dostrzegł ten problem, ale zaznaczył, że sport nie może kwestionować ogólnych założeń przepisów po jednym nudniejszym weekendzie.

Sądzę, że po takim weekendzie jak ten, nie możemy usiąść przy stole i powiedzieć, że to zły kierunek i musimy go kompletnie zmienić. Chodzi bardziej o zrozumienie tego, dlaczego nie dostaliśmy emocjonującego widowiska.

Prawdą jest, że dwa bolidy - zupełnie zasłużenie - odjechały od rywali na 22 sekundy. Patrząc dalej nie powiedziałbym, kto był szybszy: Ferrari czy Aston Martin. Szczerze mówiąc wszyscy utknęli w jednym miejscu.

W strudze czystego powietrza, Leclerc, Alonso, Astony, Ferrari i Mercedesy miałyby prawdopodobnie takie samo tempo. Oczywiście nie zmienia to ogólnej sytuacji, w której na czele są dwa Red Bulle, dalej trzy inne zespoły a później cała reszta.

Zasady dotyczące sprintów sprawiły, że już po pierwszym treningu, z uwagi na rozpoczęcie okresu parku zamkniętego, zespoły nie mogły wprowadzać żadnych poprawek do bolidów. Wolff przyznał, że mocno skomplikowało to prace nad ustawieniami.

Zapytany o to, jak daleko od optymalnej konfiguracji były bolidy W14, Austriak stwierdził: Bardzo daleko. Myślę, że podjęliśmy daleką od optymalnej decyzję w zakresie ustawień. Już w FP1 zdaliśmy sobie sprawę z tego, że nie zdążymy z wprowadzeniem zmian, bo bolidy znalazły się w parku zamkniętym.

Sytuacja była jednak taka sama dla wszystkich. Wszyscy musieli rzucić kośćmi - pójść w tym lub innym kierunku. Kto miał rację, ten miał rację - podsumował.