Albon zmienił zdanie na temat manewru Colapinto

Argentyńczyk z kolei od początku nie miał sobie nic do zarzucenia.
23.09.2411:34
Maciej Wróbel
13wyświetlenia
Embed from Getty Images

Alexander Albon zmienił po Grand Prix Singapuru swoje podejście do ataku swojego zespołowego partnera, Franco Colapinto, z pierwszego zakrętu wyścigu.

Tuż po starcie Alex Albon, który musiał salwować się ucieczką na pobocze, tracąc przy tym cztery miejsca względem pozycji na polach startowych, w dość ostrych słowach skrytykował atak Franco Colapinto po wewnętrznej. Argentyńczyk zyskał dzięki temu trzy pozycje i przez dłuższy czas liczył się w walce o punkty.

Franco po prostu zanurkował! Co on wyprawia? - pytał Albon przez radio.

Colapinto wyprzedził wówczas Tsunodę, Sainza i właśnie Albona, podczas gdy Taj kontynuował jazdę na 15. pozycji, by ostatecznie wycofać się z rywalizacji po piętnastu kółkach z powodu przegrzewającej się jednostki napędowej.

Po zakończeniu wyścigu Albon wycofał się ze swoich wcześniejszych słów. Nie wiem, jak to wyglądało z zewnątrz, ale wydawało mi się, że po prostu nikt nie będzie się w stanie zmieścić w zakręcie - powiedział kierowca Williamsa.

Stawka zebrała się w jednym miejscu i po prostu wielu musiało pojechać prosto w pierwszym zakręcie. Ja byłem po zewnętrznej i musiałem zapłacić cenę. Tak naprawdę nie ma tu nic do krytykowania. Po prostu miałem pecha, że byłem po drugiej stronie zakrętu.

To trochę frustrujące, podobnie zresztą jak cały ten weekend. Mieliśmy samochód zdolny do walki o pierwszą dziesiątkę, a nie osiągnęliśmy tego - dodał Taj.

Sam Colapinto stwierdził, że nie rozumie całego tego zamieszania wokół swojego manewru. Argentyńczyk jest przekonany, że czysto wszedł w zakręt, nie wypychając przy tym nikogo na zewnętrzną. Nie wiem, obok siebie widziałem tylko Tsunodę - powiedział Colapinto, zapytany o krytykę swojego manewru ze strony Albona.

Było tam trochę miejsca i pojechałem po wewnętrznej. Po mojej prawej stronie nie było nikogo, zostawiłem miejsce do białej linii. Nie wiem o co chodzi. Nie obejrzałem jeszcze powtórki.

Także Colapinto opuścił Singapur bez zdobyczy punktowej, finiszując ostatecznie na jedenastej pozycji, tuż za Sergio Perezem. Kierowca Red Bulla, który wcześniej nie był w stanie uporać się z młodym Argentyńczykiem, skutecznie podciął kierowcę Williamsa podczas rundy w boksach i dowiózł dziesiątą pozycję do mety.

Po prostu uważam, że musimy się nieco lepiej bronic i nie pozwolić na to, by takie błędy zdarzyły się nam ponownie. Zatrzymaliśmy się o jedno okrążenie za późno, przez co straciliśmy miejsce w punktach. Jest jak jest. Razem wygrywamy i razem przegrywamy - dodał Colapinto.