GP Węgier: szczegółowy opis przebiegu wyścigu

Zespół BMW Sauber uzyskał na torze Hungaroring najlepszy jak dotąd rezultat w swojej historii
06.08.0717:40
Marek Roczniak
8483wyświetlenia

Lewis Hamilton (McLaren) wygrał wyścig o Grand Prix Węgier, pokonując Kimiego Raikkonena (Ferrari) o mniej niż sekundę. Na najniższym stopniu podium podobnie jak przed rokiem stanął Nick Heidfeld (BMW Sauber), wytrzymując w końcówce wyścigu presję ze strony Fernando Alonso (McLaren), który z powodu kary otrzymanej po kwalifikacjach musiał wystartować dopiero z szóstej pozycji. Piąty na mecie zameldował się po nienagannej jeździe partner Heidfelda - Robert Kubica, pokonując Nico Rosberga (Williams) i Ralfa Schumachera (Toyota). Zapraszamy do zapoznania się ze szczegółowym opisem tegorocznego wyścigu na torze Hungaroring okrążenie po okrążeniu.

Ruszający z czystej strony toru Hamilton (pole position) i Raikkonen (P3) wystartowali bezbłędnie. Tym samym Hamilton utrzymał się na prowadzeniu, natomiast Raikkonen przeskoczył od razu Heidfelda i znalazł się na drugiej pozycji. Heidfeld w pierwszym zakręcie został jeszcze zaatakowany po zewnętrznej przez Schumachera, jednak udało mu się obronić trzecie miejsce. Tymczasem kierowca Toyoty znalazł się pod presją ze strony Rosberga, który w drugim zakręcie zdołał odzyskać czwarte miejsce, utracone tuż po starcie na rzecz swojego rodaka. Start z brudnej strony toru nienajlepiej wyszedł także Alonso, który został wyprzedzony przez Kubicę i spadł na siódme miejsce. Hiszpan próbował odzyskać utracone miejsce na dojeździe do czwartego zakrętu, jednakże kierowca BMW zablokował przytomnie wewnętrzny tor jazdy i pozostał na szóstej pozycji.

Najsłabiej z brudnej strony wystartował Jarno Trulli (Toyota), którego wyprzedzili kierowcy z zespołów Red Bull i Renault. Włoch stracił więc w sumie aż cztery miejsca i wylądował dopiero na 12 pozycji. Jako pierwszy wyprzedził go Mark Webber (Red Bull), a tuż za Australijczykiem na dziewiątej pozycji znalazł się Heikki Kovalainen (Renault), któremu dodatkowo udało się pokonać w trzecim zakręcie Davida Coultharda (Red Bull). Dwa miejsca zyskał także Giancarlo Fisichella (Renault), który poza Trullim wyprzedził jeszcze jednego kierowcę startującego z brudnej strony toru - Alexa Wurza (Williamsa). Austriak uległ ponadto Anthony'emu Davidsonowi (Super Aguri) i spadł na czternaste miejsce, mając za swoimi plecami Felipe Massę (Ferrari), który także został wyprzedzony przez Davidsona.

Jakby tego było mało, Massa w chwilę później popełnił błąd w czwartym zakręcie i został dodatkowo wyprzedzony przez drugiego kierowcę Super Aguri - Takumę Sato. Japończyk zyskał w sumie aż cztery miejsca, gdyż wcześniej udał mu się także przeskoczyć obydwu kierowców Hondy - Rubensa Barrichello i Jensona Buttona, oraz Vitantonio Liuzziego (Toro Rosso). Liuzzi ostatecznie wylądował na 17 pozycji, a tuż za nim znalazł się jego zespołowy partner Sebastian Vettel, któremu podobnie jako Sato udało się wyprzedzić obydwu kierowców Hondy. Barrichello został zmuszony do pojechania szeroko w drugim zakręcie i spadł na ostatnie miejsce, jednak w dalszej części pierwszego okrążenia udało mu się wyprzedzić Sakona Yamamoto (Spyker) i awansował na 21 pozycję, mając przed sobą Buttona i Adriana Sutila (Spyker).

Pod koniec pierwszego okrążenia Alonso pojechał za szeroko w ostatnim zakręcie i po znalezieniu się na brudnej części toru miał wyraźne problemy z zapanowaniem nad swoim bolidem. Wykorzystał to Webber do awansowania na siódmą pozycję, a tymczasem Alonso musiał jeszcze odeprzeć atak Kovalainena w pierwszym zakręcie, by zminimalizować stratę do tylko jednej pozycji. Następnie na początku trzeciego okrążenia dwukrotny mistrz świata odzyskał miejsce utracone na rzecz Webbera, a na kolejnym kółku w tym samym miejscu toru wyprzedził także Kubicę, powracając w ten sposób na swoją pierwotną pozycję startową (6). Na piątym okrążeniu Yamamoto wpadł w poślizg w zakręcie nr 11 i uderzył w barierę z opon, kończąc tym samym udział w wyścigu.

Przez następne kilka okrążeń na torze nie działo się nic specjalnie ciekawego. Alonso jechał cały czas blisko zajmującego piątą pozycję Schumachera, ale nie był w stanie go zaatakować. Podobnie wyglądała sytuacja w przypadku Fisichelli i Trullego (walka o P11); Davidsona i Wurza (walka o P13); Sato, Massy i Liuzziego (walka o P15) oraz Sutila i Barrichello (walka o P20). Fisichella popełnił jednak błąd na 11 okrążeniu i umożliwił tym samym Trullemu awans na 11 pozycję. W tym momencie przewaga jadącego nadal na prowadzeniu Hamiltona nad Raikkonenem wynosiła niewiele ponad trzy sekundy (obaj kierowcy jako jedyni zaczęli uzyskiwać czasy okrążeń poniżej jednej minuty i 21 sekund). Trzeci Heidfeld tracił już 11 sekundy do Hamiltona, a za nim nadal jechali Rosberg (+17,1s), Schumacher (+20s), Alonso (+20,8s), Kubica (+22,5s), Webber (+26,4s), Kovalainen (+31,8s) i zamykający pierwszą dziesiątkę Coulthard (+34,5s).

Pod koniec 17 okrążenia pierwszą rundę postojów w boksach zapoczątkowali Heidfeld, Rosberg i Alonso. Czas trwania tankowania paliwa do bolidów Heidfelda i Rosberga był na tyle krótki, że obaj kierowcy jechali najprawdopodobniej na trzy postoje. Tymczasem Alonso stał na stanowisku serwisowym McLarena kilka sekund dłużej, a to oznaczało, że swój drugi postój odbędzie znacznie później od nich. Następnie pierwsze postoje na przestrzeni trzech kolejnych okrążeń wykonali Schumacher, Barrichello, Hamilton, Raikkonen, Kubica, Fisichella, Webber, Trulli i Liuzzi. Najkrótsze postoje z tej grupy mieli Barrichello, Kubica i Webber, a więc należało się spodziewać, że oni także jadą na trzy stopy. Po 21 okrążeniach kolejność pierwszej trójki wróciła do początkowego stanu. Hamilton nadal był liderem, jednak jego przewaga nad Raikkonenem zmalała do dwóch sekund. Trzeci Heidfeld tracił w tym momencie ponad 14 sekund do Hamiltona.

Na czwartą pozycję awansował tymczasowo Kovalainen, a za Rosbergiem na szóstej pozycji pojawił się kolejny kierowca nie mający jeszcze na swoim koncie ani jednego postoju - Coulthard. Tymczasem Kubica nadal był siódmy, a to oznaczało, że Polak dzięki późniejszemu i zarazem krótszemu postojowi, podczas którego nie zostały wymienione przednie opony w jego bolidzie, przeskoczył Schumachera oraz Alonso. Po postojach Kovalainena i Coultharda powinien więc przesunąć się na piąte miejsce i tak właśnie się stało na 28 okrążeniu. W tym momencie Rosberg powrócił na czwarte miejsce, a Webber na ósme, natomiast Schumacher i Alonso znaleźli się na pozycjach 6 i 7. Kovalainen na tor powrócił na dziewiątej pozycji, a pomiędzy nim i Coulthardem znaleźli się tymczasowo Davidson i Wurz. Kierowcy ci w boksach pojawili się po raz pierwszy na okrążeniach 29-30 i wówczas Coulthard powrócił na dziesiąte miejsce.

Pozostali kierowcy pierwsze postoje wykonali do 35 okrążenia, a jako ostatni w boksach pojawił się Massa. W międzyczasie drugie tankowanie paliwa zaliczył także Rosberg, potwierdzając tym samym obranie na ten wyścig trzystopowej strategii. Kierowca Williamsa na tor powrócił na ósmej pozycji, natomiast Kubica, Schumacher, Alonso i Webber awansowali na pozycje 4-7. Po zakończeniu pierwszej rundy postojów kolejność kierowców jadących poza pierwszą dziesiątką wyglądała następująco: Fisichella (awans o jedno miejsce), Trulli, Wurz (awans o jedno miejsce), Massa (awans o dwa miejsca), Davidson, Sato, Liuzzi, Vettel, Barrichello (awans o dwa miejsca), Button i Sutil. Na 36 okrążeniu Barrichello wykonał swój drugi i jak się później okazało ostatni postój w tym wyścigu, po którym ponownie znalazł się na ostatniej pozycji. Na kolejnym okrążeniu awaria silnika wyeliminowała z walki jego zespołowego partnera - Buttona.

Webber, Heidfeld i Kubica drugie postoje wykonali na okrążeniach 40-42. Wszyscy trzej kierowcy znowu stali dosyć krótko w boksach i w dodatku otrzymali ponownie twardszą z dwóch mieszanek opon przywiezionych na Hungaroring przez Bridgestone, a więc czekała ich jeszcze na pewno jedna wizyta w boksach, jako że każdy kierowca musi użyć w wyścigu obydwu rodzajów opon. Heidfeld po drugim pit-stopie nadal zajmował trzecią pozycję, natomiast Kubica spadł za Schumachera i Alonso, ale za to udało mu się wyjechać na tor przed Rosbergiem, tak więc teoretycznie rzecz biorąc miał jeszcze szansę na zajęcie czwartego miejsca w tym wyścigu. Pozostali kierowcy (z wyjątkiem Sato) drugie postoje zaliczyli do 52 okrążenia włącznie.

Po 53 okrążeniach kolejność kierowców była następująca: liderem był nadal Hamilton, a za nim jechali Raikkonen (+3,1s), Heidfeld (+14,3s), Kubica (+23,2s), Rosberg (+32,7s), Alonso (+41,8s; awans na P6), Schumacher (+44,8s), Webber (+47,2s), Kovalainen (+62s; awans na P9), Trulli (+79s; awans na P10), Coulthard (-1 okr.), Fisichella, Wurz, Massa, Sato, Vettel, Sutil i Barrichello. W wyścigu nie uczestniczyli już Davidson (kolizja na 42 okrążeniu z Fisichellą) i Liuzzi (awaria elektryki na 43 okrążeniu). Do rozstrzygnięcia pozostawała już w zasadzie tylko walka o czwarte miejsce pomiędzy Kubicą, Rosbergiem i Alonso, oraz o ósme pomiędzy Webberem i Kovalainenem.

Tylko Alonso i Kovalainen nie musieli już więcej zatrzymywać się po paliwo, co ostatecznie umożliwiło im pokonanie rywali. Alonso był nawet bliski przeskoczenia Heidfelda, który podobnie jak Kubica, Rosberg i Webber jechał na trzy stopy. Ostatecznie zabrakło mu do tego niespełna trzech sekund i chociaż do końca wyścigu jechał tuż za Niemcem (trzeci postój na 54 okrążeniu), to jednak nie udało mu się znaleźć sposobu na wyprzedzenie go. Kilku sekund zabrakło również Kubicy do utrzymania czwartego miejsca, które stracił je na 56 okrążeniu po swoim ostatnim postoju. Na pocieszenie Polak pokonał w tym wyścigu Schumachera i Rosberga (trzeci postój na 55 okrążeniu) i zajął piąte miejsce, co w połączeniu z trzecim miejscem Heidfelda zapewniło zespołowi BMW Sauber największy jak dotąd zarobek punktowy.

Schumacher zdołał finiszować przed Rosbergiem na szóstej pozycji, a więc mimo wszystko uzyskał najlepszy rezultat w tym sezonie. Tymczasem kierowca Williamsa był wyraźnie zawiedziony tylko siódmym miejscem, ale tak czy inaczej był to jego pierwszy zarobek punktowy od majowego wyścigu w Hiszpanii, a więc wreszcie przełamał pecha. Ostatni punkt na Węgrzech zdobył Kovalainen, któremu dwustopowa strategia umożliwiła pokonanie Webbera (trzeci postój na 58 okrążeniu). Ostatnia zmiana w kolejności kierowców nastąpiła na 59 okrążeniu, kiedy to Massa zdołał wyprzedził jadącego na 13 pozycji Wurza.

Wyścig zakończył się trzecim zwycięstwem w karierze Hamiltona, który ma obecnie siedem punktów przewagi w klasyfikacji generalnej kierowców nad Alonso. Raikkonen dzięki drugiemu miejscu przeskoczył w mistrzostwach Massę i traci do Hamiltona 20 punktów. Przewaga McLarena nad Ferrari skurczyła się tymczasem do 19 punktów, a wszystko to zasługa odebrania stajni z Woking zdobytych na Węgrzech punktów zaliczanych do klasyfikacji konstruktorów. Kolejne grand prix odbędzie się za trzy tygodnie w Turcji i nie poprzedzą go żadne testy.

KOMENTARZE

6
James Bond
07.08.2007 09:20
Do Slawka s: po pierwsze, '98 zaczął być wyrównany dopiero po pierwszych wyścigach, gdzie McLaren zgniótł konkurencję jak nie przymierzając w '88. A prawda o berylu jest taka, że Ferrari jakoś nie mogło zaaplikować tego pierwiastka do budowy silników, co potwierdza wiele tekstów z tamtych lat, oczywiście nie włoskich:) Po drugie, mylisz się kompletnie jeśli chodzi o '03, przecież to Michelin, Williams i McLaren dostali po tyłku! Przed GP Włoch musieli w pospiechu: Michelin robić nowe opony, a Williams i McLaren przestrajać bolidy. Dlaczego? Otóż regulamin techniczny mówił, że szerokość opon nie może być większa niż 270mm. I tyle. Bridgestone obsługujące Ferrari poszło w węższe opony, o mniejszej przyczepności, ale za to mniejszym oporze aero. Michelin odwrotnie, szerokość mieli bodajże aż 267mm i to Francuzi mieli rację. W połowie '03 roku Ferrari było z powodu opon tak niemiłosiernie tłuczone na torze, że w końcu w sierpniu '03 dziwnym trafem do Maranello zawitał ktoś z FIA. Wyszedł i orzekł, że Micheliny są nielegalne. Bo w czasie wyścigu WRAZ ZE SPADKIEM PRZYCZEPNOŚCI opony się rozszerzają, Micheliny robiły się przez to szersze, co i tak nie dawało żadnej przewagi. Nie mówię tu o tym, że regulamin nie mówił, że opony mają być do 270mm także po wyścigu. Bezczelne oszustwo Ferrari przy zielonym stoliku! Co do '06 roku, znowu Bridgestone sobie nie radził w 2005 i to Ferrari uruchomiło intrygę, zakończoną przekabaceniem Mateschitza i jego dwóch teamów; przegłosowano powrót zmian opon, przy dzikiej furii m.in. Briatore. To Bridgestone chciało powrotu zmian, nie Michelin, slawek przekręcasz całkowicie fakty! Poza tym kto przy zdrowych zmysłach zakładałby, że w następnym roku wielki koncern Michelin nie wyprodukowałby odpowiednio odpornej na ten jeden jedyny w całym kalendarzu zakręt na Indianapolis? Przecież to absurd zakładać, że znowu by pękały!
kasztan77
07.08.2007 08:28
A co do wyścigu.... jeżeli można go tak nazwać, teraz kiedy FIA rozdaje karty to nie mamy tej naszej F1, żałosne przedstawienie. Zal mi Alonso, zespół nie wiaże z nim przyszszłości. A Kubica, jedyny kierowca który dał się wyprzedzić na tym torze , według mnie to on nawet nie próbował bronic tej pozycji..... ale nie wiem jakie ma układy z Alonzo - stracił w moich oczach jako kierowca.
Poolek
07.08.2007 07:27
A czy kara dla zespołu McLarena nie dotyczy głównie tego, że Hamilton miał rozkaz przepuścić Alonso (w końcu team orders są zakazane, czyż nie?) Tym razem przeczytałem dokładnie całą relację z wyścigu, bo jak zwykle będąc na torze ciężko się we wszystkim połapać jak przed TV i live timingiem:)
slawek_s
07.08.2007 05:01
W 98 byl calkiem wyrownany, jesli zapomniales, mistrzostwo rozstrzygnelo sie w ostatnim wyscigu. Twierdzenie, ze ferrari nie radzilo sobie w nim jest bezzasadne. W 2003 ferrari zglosilo watpliwosc co do opn Michelina (podobnie jak mclaren w tym sezonie z podlogami). Wapliwosc zostala rozstrzygnieta na niekorzysc ferrari. Dlaczego zglosili tak pozno? Co za roznica. Sezon dzieki temu, ze teamy na michelinach mialy mala, choc nie do konca uczciwa przewage i mogly walczyc jak rowny z rownym. Podejrzewam, ze sadzili, ze sa na tyle mocni, ze te 15% szerokosci opony im nie zaszkodzi. Bylo inaczej. A 2006 i przywrocenie zmian opon to nie sprawka ferrari tylko michelina i obawy o bezpieczenstwo po GP USA 2005. Mit o nietykalnosci Schumachera tez jest ciekawy. Tak na szybko sezony 94, 97, 2006 - gdyby byl swieta krowa to przynajmniej Monaco i Jerez upieklyby sie, a w 94 dyskwalifikacji pewnie byloby duzo mniej. [Prosiłbym jednak o większy związek komentarzy z powyższym artkułem. Dziękuję/MDK]
Grzech
07.08.2007 04:37
Schumachera strasznie karali w 1994 roku, gdy walczył z Hillem, więc świętą krową nie jest, a usprawiedliwienie Alonso, że dostał sygnał, by odczekać jeszcze 5 sekund, jest tak mało wiarygodne, że aż szkoda czasu na komentowanie. Przeciez mógłby spokojnie na torze zwolnić na 10 sekund na okrążeniu wyjazdowym i miałby ten sam efekt!
James Bond
06.08.2007 11:32
McLaren i ogólnie F1 po tym wyścigu są w strasznym stanie. Kara dla zespołu za wewnętrzne wojenki kierowców, przecież to śmieszne...I skoro Alonso się dostało, który tylko odpłacił pięknym za nadobne, Hamilton powinien był dostać tak samo, no ale brytyjskie media by żyć nie dały. Już widzę, jakby Mosley, syn wodza brytyjskich faszystów, musiał się opędzać od łatki rasisty. Hamilton zaczyna wyrastać na świętą krowę, jak schumacher. Jedna rzecz różni go jednak od schumachera - Hamilton walczy z własnym teamem i jeszcze łże w mediach, że to team skrzywdził jego. A F1 jako taka, co tu dużo mówić. Jeżeli ciąga się po sądach zespół za wybujałe ambicje jednego z inżynierów, to dochodzimy do absurdu. Jak mają w takich warunkach funkcjonować zespoły? Jeżeli razem z Coughlanem zostanie skazany McLaren, to takie sytuacje będą się powtarzać lawinowo przy byle transferze inżyniera! Zespół nie jest w stanie być Big Brotherem dla wszystkich swoich pracowników! Cała stepneygate pachnie typowo włoskim i typowo ferrarskim tanim politykierstwem. Zainteresowanych odsyłam do sprawy Michelinów z 2003 roku (wyjątkowa bezczelność FIA i Ferrari) chociażby, berylu w Mercedesach w 1998, przegłosowania z powrotem zmian opon na 2006 i wielu innych. Dziwnym trafem, kiedy Ferrari walczy o tytuł, ale przestaje sobie dawać radę, zawsze pojawia się jakaś "afera" u przeciwników. No cóż, ale to nie kto inny, tylko Todt ma wstęp do wszystkich pokoi w siedzibie FIA, nie Dennis, nie Williams, nie Theissen.