Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Francji
02.07.0000:00
8630wyświetlenia
David Coulthard po raz trzeci w tym sezonie stanął na najwyższym stopniu podium. Zwycięstwo to jest w pełni zasłużone, mimo, iż wyścigu nie ukończył Michael Schumacher, ponieważ zanim to się stało, Szkot znajdował się już na prowadzeniu. Droga do zwycięstwa nie była jednak prosta, gdyż już na starcie Coulthard został wyprzedzony przez Rubensa Barrichello. Na innym torze w takiej sytuacji Szkot musiałby czekać do pierwszych postojów i liczyć na to, że mechanicy Ferrari uwinął się nieco wolniej, jednak dzięki długiej prostej, na końcu której znajduje się bardzo ostry zakręt, była szansa na wykorzystanie nawet niewielkiej przewagi szybkościowej. Tuż przed pierwszą serią postojów bez specjalnych problemów Coutlhard wyprzedził Brazylijczyka, jednak kiedy dogonił Michaela Schumachera okazało się, że wyprzedzenie Niemca nie jest sprawą prostą. Mniej więcej w połowie dystansu wyścigu nastąpił pierwszy atak, Schumacher jednak bez specjalnych problemów zdołał się obronić, co bardzo rozzłościło Szkota. Coulthard nie stracił jednak zimnej krwi i na 40m okrążeniu zaatakował ponownie, być może nieco ryzykownie, jednak ryzyko to w pełni się opłaciło, gdyż w tym momencie Szkot objął prowadzenie i nie oddał go już do końca wyścigu. Przewaga Michaela Schumachera w klasyfikacji generalnej zmniejszyła się ponownie do 12 punktów i teraz już Niemiec musi chyba przyznać, że jego głównym rywalem w tym roku jest właśnie Szkot.
Mika Hakkinen nie wykazał się takim duchem walki jak Coulthard i swoją pozycję w głównej mierze zawdzięcza szybszej obsłudze mechaników podczas postoju w boksie, dzięki czemu wyprzedził Barrichello. Natomiast Michaela Schumachera zaatakował w momencie, kiedy ten zaczynał mieć problemy z silnikiem, tak więc trudno mówić tu o równej walce. Jednak dzięki takiej kombinacji kierowców zespół McLaren ma w tym sezonie spore szanse na zwycięstwo zespołowe. Tym bardziej nie powinien dziwić fakt, że obaj kierowcy zostają w tym zespole na przyszły sezon.
Rubens Barrichello nie ma już chyba złudzeń, że do końca tego sezonu będzie kierowcą nr 2 w ekipie Ferrari i w sytuacji, kiedy na prowadzeniu znajduje się Michael Schumacher, nie wolno mu się nawet do niego zbliżać. Być może właśnie przez to Coulthard tak szybko sobie z nim poradził. Następną pozycję Brazylijczyk stracił ze względu na zbyt późny pierwszy zjazd do boksów, natomiast druga wizyta w boksach trwała ponad 14 sekund, dzięki kolejnemu popisowi mechaników, którzy nie mogli poradzić sobie z założeniem jednego z kół. Jak tak dalej pójdzie, Ferrari zaprzepaści szansę na zdobycie zespołowego mistrzostwa, albo nawet i więcej.
Obserwując poczynania Jacquesa Villeneuve'a można zauważyć, że jego mocną stroną są starty i jeśli tylko nie nastąpi jakaś awaria, ma spore szanse na ukończenie wyścigu na punktowanej pozycji. Tak też stało się tym razem. Jest to trzeci zarobek punktowy Kanadyjczyka w tym sezonie. Jeśli Honda będzie w dobrym kierunku rozwijać silniki, które dostarcza zespołowi BAR, być może jeszcze w tym sezonie zobaczymy Villeneuve'a na podium. Szkoda tylko, że drugi kierowca reprezentujący barwy tej stajni - Ricardo Zonta spisuje się niezbyt dobrze. Ciężkie czasy czekają zespół BAR, jeśli w przyszłym sezonie Villeneuve zrezygnuje z dalszej z nim współpracy, chyba, że na miejsce Kanadyjczyka znajdzie się inny równie dobry kierowca, który zechce jeździć dla tej stajni.
Ralf Schumacher jak na razie zarabiał punkty we wszystkich wyścigach, które zdołał ukończyć, a takich wyścigów ma na swoim koncie pięć w tym sezonie. Zarobek z tego wyścigu mógł być nieco większy, gdyby nie start wyścigu, na którym Niemiec stracił dwie pozycje i przez pewną część wyścigu musiał oglądać tył bolidu Heinza-Haralda Frentzena, jednak później wyminął obu kierowców ze stajni Jordan i wyścig ukończył na piątej pozycji. W końcówce wyścigu drugi kierowca ze stajni Williams, Jenson Button również dostąpił zaszczytu podziwiania tyłu bolidu Frentzena, jednak jemu nie udało się już wyminąć Niemca i wyścig ukończył na ósmej pozycji. Liczy się jednak to, że udało mu się podczas wyścigu wyprzedzić Mikę Salo i Eddiego Irvine'a.
Zespół Jordan zarobienie jednego punktu w tym wyścigu zawdzięcza tylko i wyłącznie awarii silnika w bolidzie Michaela Schumachera, ponieważ tylko dlatego jeden z kierowców reprezentujący barwy tej stajni znalazł się na szóstej pozycji. Inna sprawa, że punkt ten zarobił nie Frentzen, a Jarno Trulli, który w czasie wyścigu wyprzedził Niemca i dzięki temu przeskoczył go w klasyfikacji generalnej kierowców.
Giancarlo Fisichella po trzech wyścigach z rzędu, w których zarabiał punkty, tym razem musi zadowolić się tylko ukończeniem wyścigu na dziewiątej pozycji, ale dzięki temu nadal pozostaje jedynym kierowcą, który ukończył wszystkie wyścigi w tym sezonie. Inaczej sprawa ma się w przypadku Alexandra Wurza - drugiego kierowcy z zespołu Benetton, który czwarty raz w tym sezonie nie dojechał do mety.
Z innych zdarzeń warto jeszcze odnotować fakt ukończenia wyścigu przez obu kierowców z zespołu Alaina Prosta, co zdarzyło się pierwszy raz w tym sezonie. Nie zmienia to jednak tego, że zespół ten jest najgorszym zespołem sezonu i jak na razie nic nie wskazuje na poprawę obecnej sytuacji.
W poprzednim sezonie Grand Prix Francji było jednym z najciekawszych wyścigów sezonu, głównie dzięki mokrej nawierzchni toru. W tym roku tor był absolutnie suchy, jednak mimo to wyścig był dosyć ciekawy. Wszystko oczywiście za sprawą Davida Coultharda, który odnalazł w sobie chęć walki i teraz Michael Schumacher musi bardzo uważać. Kilku innych kierowców również było w stanie wyprzedzać. Praktycznie rzecz biorąc wszystkie pojedynki odbywały się pod koniec najdłuższej prostej, lub zaraz za nią. Wyjątek stanowi manewr Jarna Trullego, który wyprzedził kolegę z zespołu, Heinza-Haralda Frentzena na ostatnim zakręcie, tuż przed prostą startową, aczkolwiek realizatorzy transmisji telewizyjnej tego nie pokazali, a szkoda. Mieliśmy również elementy walki strategicznej w tym wyścigu, ponieważ Mika Hakkinen dzięki wcześniejszemu zjazdowi do boksów wyprzedził Rubensa Barrichello. Także Ralf Schumacher skorzystał z nieco innej niż konkurenci strategii postojów, opóźniając znacznie swój drugi postój, dzięki czemu wyminął Frentzena. Właściwie tylko szkoda, że zwycięzca zeszłorocznego wyścigu, właśnie Frentzen tym razem nie ma specjalnie powodów do radości, po niezbyt udanym wyścigu.
Mika Hakkinen nie wykazał się takim duchem walki jak Coulthard i swoją pozycję w głównej mierze zawdzięcza szybszej obsłudze mechaników podczas postoju w boksie, dzięki czemu wyprzedził Barrichello. Natomiast Michaela Schumachera zaatakował w momencie, kiedy ten zaczynał mieć problemy z silnikiem, tak więc trudno mówić tu o równej walce. Jednak dzięki takiej kombinacji kierowców zespół McLaren ma w tym sezonie spore szanse na zwycięstwo zespołowe. Tym bardziej nie powinien dziwić fakt, że obaj kierowcy zostają w tym zespole na przyszły sezon.
Rubens Barrichello nie ma już chyba złudzeń, że do końca tego sezonu będzie kierowcą nr 2 w ekipie Ferrari i w sytuacji, kiedy na prowadzeniu znajduje się Michael Schumacher, nie wolno mu się nawet do niego zbliżać. Być może właśnie przez to Coulthard tak szybko sobie z nim poradził. Następną pozycję Brazylijczyk stracił ze względu na zbyt późny pierwszy zjazd do boksów, natomiast druga wizyta w boksach trwała ponad 14 sekund, dzięki kolejnemu popisowi mechaników, którzy nie mogli poradzić sobie z założeniem jednego z kół. Jak tak dalej pójdzie, Ferrari zaprzepaści szansę na zdobycie zespołowego mistrzostwa, albo nawet i więcej.
Obserwując poczynania Jacquesa Villeneuve'a można zauważyć, że jego mocną stroną są starty i jeśli tylko nie nastąpi jakaś awaria, ma spore szanse na ukończenie wyścigu na punktowanej pozycji. Tak też stało się tym razem. Jest to trzeci zarobek punktowy Kanadyjczyka w tym sezonie. Jeśli Honda będzie w dobrym kierunku rozwijać silniki, które dostarcza zespołowi BAR, być może jeszcze w tym sezonie zobaczymy Villeneuve'a na podium. Szkoda tylko, że drugi kierowca reprezentujący barwy tej stajni - Ricardo Zonta spisuje się niezbyt dobrze. Ciężkie czasy czekają zespół BAR, jeśli w przyszłym sezonie Villeneuve zrezygnuje z dalszej z nim współpracy, chyba, że na miejsce Kanadyjczyka znajdzie się inny równie dobry kierowca, który zechce jeździć dla tej stajni.
Ralf Schumacher jak na razie zarabiał punkty we wszystkich wyścigach, które zdołał ukończyć, a takich wyścigów ma na swoim koncie pięć w tym sezonie. Zarobek z tego wyścigu mógł być nieco większy, gdyby nie start wyścigu, na którym Niemiec stracił dwie pozycje i przez pewną część wyścigu musiał oglądać tył bolidu Heinza-Haralda Frentzena, jednak później wyminął obu kierowców ze stajni Jordan i wyścig ukończył na piątej pozycji. W końcówce wyścigu drugi kierowca ze stajni Williams, Jenson Button również dostąpił zaszczytu podziwiania tyłu bolidu Frentzena, jednak jemu nie udało się już wyminąć Niemca i wyścig ukończył na ósmej pozycji. Liczy się jednak to, że udało mu się podczas wyścigu wyprzedzić Mikę Salo i Eddiego Irvine'a.
Zespół Jordan zarobienie jednego punktu w tym wyścigu zawdzięcza tylko i wyłącznie awarii silnika w bolidzie Michaela Schumachera, ponieważ tylko dlatego jeden z kierowców reprezentujący barwy tej stajni znalazł się na szóstej pozycji. Inna sprawa, że punkt ten zarobił nie Frentzen, a Jarno Trulli, który w czasie wyścigu wyprzedził Niemca i dzięki temu przeskoczył go w klasyfikacji generalnej kierowców.
Giancarlo Fisichella po trzech wyścigach z rzędu, w których zarabiał punkty, tym razem musi zadowolić się tylko ukończeniem wyścigu na dziewiątej pozycji, ale dzięki temu nadal pozostaje jedynym kierowcą, który ukończył wszystkie wyścigi w tym sezonie. Inaczej sprawa ma się w przypadku Alexandra Wurza - drugiego kierowcy z zespołu Benetton, który czwarty raz w tym sezonie nie dojechał do mety.
Z innych zdarzeń warto jeszcze odnotować fakt ukończenia wyścigu przez obu kierowców z zespołu Alaina Prosta, co zdarzyło się pierwszy raz w tym sezonie. Nie zmienia to jednak tego, że zespół ten jest najgorszym zespołem sezonu i jak na razie nic nie wskazuje na poprawę obecnej sytuacji.
W poprzednim sezonie Grand Prix Francji było jednym z najciekawszych wyścigów sezonu, głównie dzięki mokrej nawierzchni toru. W tym roku tor był absolutnie suchy, jednak mimo to wyścig był dosyć ciekawy. Wszystko oczywiście za sprawą Davida Coultharda, który odnalazł w sobie chęć walki i teraz Michael Schumacher musi bardzo uważać. Kilku innych kierowców również było w stanie wyprzedzać. Praktycznie rzecz biorąc wszystkie pojedynki odbywały się pod koniec najdłuższej prostej, lub zaraz za nią. Wyjątek stanowi manewr Jarna Trullego, który wyprzedził kolegę z zespołu, Heinza-Haralda Frentzena na ostatnim zakręcie, tuż przed prostą startową, aczkolwiek realizatorzy transmisji telewizyjnej tego nie pokazali, a szkoda. Mieliśmy również elementy walki strategicznej w tym wyścigu, ponieważ Mika Hakkinen dzięki wcześniejszemu zjazdowi do boksów wyprzedził Rubensa Barrichello. Także Ralf Schumacher skorzystał z nieco innej niż konkurenci strategii postojów, opóźniając znacznie swój drugi postój, dzięki czemu wyminął Frentzena. Właściwie tylko szkoda, że zwycięzca zeszłorocznego wyścigu, właśnie Frentzen tym razem nie ma specjalnie powodów do radości, po niezbyt udanym wyścigu.