Podsumowanie wyścigu o Grand Prix Austrii

16.07.0000:00
Marek Roczniak
9564wyświetlenia
Mika Hakkinen całkowicie zdominował Grand Prix Austrii, począwszy od zdobycia pole position, a skończywszy na 16 zwycięstwie w karierze. W wyścigu zabrakło jednak jednego z najgroźniejszych rywali - Michaela Schumachera, który mógłby pokrzyżować plany Fina. Niestety wypadek na pierwszym okrążeniu pozbawił Niemca szansy na nawiązanie walki, natomiast Hakkinen dzięki temu zwycięstwu stał się trzecim kierowcą, który ma duże szanse na wywalczenie tytułu mistrzowskiego. Drugi pretendent do tego tytułu w tym sezonie, David Coulthard po raczej ostrożnym wyścigu nagrodzony został sześcioma punktami. Obaj kierowcy z zespołu McLaren mają mniej niż dziesięć punktów straty do Schumachera i już następny wyścig może przynieść nowego lidera klasyfikacji generalnej. Rubens Barrichello drugi raz z rzędu musiał pełnić obowiązki jedynego reprezentanta ekipy Ferrari, jednak niestety jechał wolniej od Hakkinena średnio półtorej sekundy na okrążeniu i problem stanowiło nawet dogonienie Pedra de la Rosy. Dopiero, kiedy w bolidzie Hiszpana zepsuła się skrzynia biegów, Brazylijczyk awansował na trzecią pozycję i na takiej pozycji ukończył wyścig.

Jacques Villeneuve linię mety przekroczył na czwartej pozycji. Kanadyjczyk nie miał jednak łatwego zadania w tym wyścigu, ponieważ już na pierwszym okrążeniu spadł na 14 pozycję, ponieważ musiał wyminąć poboczem stojącego prawie na środku drogi Michaela Schumachera. Jednak dzięki cierpliwości i wręcz perfekcyjnie wymierzonemu w czasie postojowi w boksach, drugi raz rzędu zdobył trzy punkty. Dzięki temu zespół BAR przesunął się na piątą pozycję w klasyfikacji zespołowej. Drugi kierowca z tego zespołu - Ricardo Zonta, po obiecującej postawie podczas sesji kwalifikacyjnej, szansę na zdobycie punktów stracił głównie z powodu kolizji z Michaelem Schumacherem, bo o ile ona sama nie spowodowała uszkodzenia bolidu czy też dużej straty miejsc, to z pewnością przyczyniła się do tego kara 10-sekundowego postoju w boksach, wymierzona za spowodowanie tego właśnie wypadku. Kwestia słuszności wymierzenia tej kary była co prawda wątpliwa, jednak wszystko to okazało się nieistotne, ponieważ pod koniec wyścigu w bolidzie Brazylijczyka zepsuł się silnik.

Rezultat sesji kwalifikacyjnej w przypadku kierowców z zespołu Williams nie zapowiadał zbyt udanego wyścigu i tak właściwie było, ale tylko w przypadku Ralfa Schumachera. W zasadzie można powiedzieć, że dla Niemca wyścig ten był totalną katastrofą. Nawet gdyby chciał dojechać do mety i tak nie zostałby sklasyfikowany, ponieważ do lidera wyścigu miał dziesięć okrążeń straty. Inaczej sprawa ma się w przypadku Jensona Buttona, chociaż w głównej mierze zarobek punktowy Brytyjczyk zawdzięcza wypadkom, które rozegrały się na początku wyścigu. Po postojach w boksach miał nawet szansę na nawiązanie walki z Jacquesem Villeneuve'em, szybko jednak okazało się, że Kanadyjczyk dysponuje lepiej przygotowanym bolidem i dopiero w momencie, gdy bardzo szybka jazda stała się zbyt ryzykowna (o czym świadczyła krótka wizyta na poboczu), Button zaczął jechać bardziej ostrożnie i odpierając ataki Miki Salo wyścig ukończył na piątej pozycji.

Mika Salo tuż po starcie stanął przed szansą zdobycia większej ilości punktów, jednak bolidy Sauber okazały się niezbyt szybkie i ostatecznie Fin zdobył tylko jeden punkt, ale dobre i to. Niestety drugi kierowca z tego zespołu, Pedro Diniz znów popisał się kaskaderską jazdą, doprowadzając przy okazji do wyeliminowania z wyścigu niewinnego Giancarla Fisichelli. Przynajmniej w tym przypadku kara, jaką Brazylijczyk otrzymał za to zdarzenie wydaje się słuszna, ponieważ wypadek ten mógł skończyć się o wiele groźniej.

Johnny Herbert sporą część wyścigu przejechał na punktowanej pozycji, jednak na koniec musiał obejść się tylko smakiem, ponieważ wyminął go zarówno Jacques Villeneuve, jak i Jenson Button. Jak na razie siódma pozycja jest największym osiągnięciem Brytyjczyka w tym sezonie. Drugi kierowca z zespołu Jaguar - Luciano Burti, zastępujący podczas tego wyścigu Eddiego Irvine'a, jak na debiut w Formule Jeden spisał się w miarę dobrze i być może 11 pozycja nie jest jakimś nadzwyczajnym osiągnięciem, jednak należy pamiętać o braku doświadczenia tego kierowcy, oraz o tym, że zespół Jaguar nie dysponuje zbyt dobrymi bolidami w tym sezonie. Szkoda tylko, że zeszłoroczny zwycięzca Grand Prix Austrii, właśnie Eddie Irvine nie mógł wziąć udziału w tym wyścigu, bo być może i tym razem mógłby sprawić nam jakąś niespodziankę.

Alexander Wurz - jedyny kierowca z zespołu Benetton, jaki tym razem zdołał dojechać do mety, z pewnością nie ma powodów do dumy, ponieważ wyścig ukończył na dziesiątej pozycji, dwa miejsca dalej od kierowcy z zespołu Minardi, a to daje już trochę do myślenia. Giancarlo Fisichella pierwszy raz w tym sezonie nie zdołał ukończyć wyścigu, ale przynajmniej nie ma w tym jego winy, ponieważ o to zatroszczył się Pedro Diniz.

Najbardziej szkoda mi było w tym wyścigu Pedra de la Rosy, ponieważ do momentu awarii skrzyni biegów Hiszpan jechał na trzeciej pozycji i bez większych problemów utrzymywał mnie więcej stały dystans do jadącego na czwartej pozycji Rubensa Barrichello. Drugi kierowca z zespołu Arrows - Jos Verstappen również miał szansę na zajęcie wysokiej pozycji, ale na początku wyścigu zderzył się z którymś kierowcą z zespołu Sauber i musiał zjechać do boksów. Ostatecznie jednak w jego bolidzie również zepsuła się skrzynia biegów i podobnie jak de la Rosa Holender, nie zdołał ukończyć wyścigu.

W przypadku kierowców z zespołu Jordan niewiele da się powiedzieć, ponieważ Jarno Trulli jazdę zakończył już na pierwszym okrążeniu, natomiast Heinz-Harald Frentzen ukończył zaledwie cztery okrążenia, zanim silnik Mugen-Honda odmówił posłuszeństwa posyłając przy okazji Niemca na środek żwirowiska.

Niewiele brakowało, a zwycięzcą Grand Prix Austrii zostałby ogłoszony David Coulthard. Okazało się bowiem, że sędziowie badający zgodność bolidu Miki Hakkinena stwierdzili brak plomb na "czarnej skrzynce", która to skrzynka zajmuje się kontrolą pracy oprogramowania w bolidzie. Skrzynka ta została zabrana do Londynu w celu dokładniejszego zbadania. Z ogłoszeniem wyników badań FIA kazała nam czekać blisko dziesięć dni, a były one następujące: zawartość skrzynki nie została zmodyfikowana i na tej podstawie Fin został oficjalnie ogłoszony zwycięzcą tego wyścigu. Jednak ze względu na brak plomb, co jest niezgodne z art. 8.2.7 technicznych regulacji FIA, zespół McLaren został ukarany grzywną w wysokości 50000 USD. Dodatkowo punkty zdobyte przez Hakkinena nie zostały wliczone do klasyfikacji generalnej zespołów. Tak więc na prowadzenie powróciła ekipa Ferrari, z czterema punktami przewagi nad zespołem McLaren.