Wywiad z Sebastianem Vettelem po GP Kanady
Niemiec opowiada o ostatnich wyścigach, nowym bolidzie i problemach młodych kierowców
11.06.0814:15
2681wyświetlenia
Cztery nieukończone wyścigi i jeden ukończony na 17 pozycji - to wyniki pierwszych pięciu grand prix Sebastiana Vettela z tego roku. Początek sezonu 2008 był więc dla Niemca daleki od ideału, do czasu gdy jego losy odmieniły się diametralnie dzięki piątemu miejscu w Monako.
Jednakże odrodzenie kierowcy Toro Rosso w Monte Carlo wydawało się upaść w sobotę w Kanadzie, kiedy nie pojechał w kwalifikacjach ze względu na uderzenie w bandę podczas porannego treningu. Tymczasem 20-letni Sebastian pomimo startu do wyścigu w Montrealu z pit-lane był w stanie walczyć o pozycję w spektakularnym stylu i ukończył wyścig na punktowanej pozycji.
W ten weekend jeździłeś po raz pierwszy po torze w Montrealu. Jak ci się podobało?
Bardzo mi się podobało. Jest to jeden z torów, który ma wielką duszę, charakter i tradycję - jak Monza lub Spa. Piekielnie trudno się po nim jeździ, z wszystkimi szykanami i tarkami. Doświadczyłem tego dość mocno...
Co stało się podczas sobotnich treningów?
Straciłem kontrolę nad samochodem w zakrętach 8 i 9. W ósmym zakręcie użyłem za dużo wewnętrznej tarki, co w następnym zakręcie umieściło mnie po raz kolejny po wewnętrznej stronie. Straciłem kontrolę, próbowałem ją odzyskać, ale kiedy mi się to już udało, zabrakło mi po prostu miejsca i skończyłem na ścianie. Na początku nie wiedziałem, co to będzie oznaczać, ale uszkodzenia samochodu były dość duże - niestety, ściana nie była zbyt wybaczająca - więc szybko stało się oczywiste, że nie wezmę udziału w kwalifikacjach. W konsekwencji musiałem startować z pit-lane. Jedynym pozytywem było to, że w piątek samochód prowadził się bardzo dobrze, miał dobrą prędkość i wydawał się być konkurencyjny. Miałem więc nadzieję, że przy odrobinie szczęścia punktowy zarobek będzie w zasięgu ręki. Tym niemniej warunki były bardzo trudne z uwagi na pękający asfalt, więc moje pobożne życzenia były czystymi spekulacjami.
Startując nowym samochodem w Monako podjęliście duże ryzyko, ale odpłaciło się zdobyciem piątego miejsca w wyścigu. Mogę sobie wyobrazić, że nikt nie był bardziej zdziwiony niż ty, finiszując z czterema punktami...
Tak, to prawda. Debiutując nowym samochodem w Monako podjęliśmy ryzyko. Nie wiem, czy ktoś to kiedyś zrobił, ale musieliśmy wyjechać nim na tor jak najszybciej się dało, ponieważ każde okrążenie, każda sesja treningowa daje nam jako kierowcom więcej doświadczenia, a inżynierom więcej danych. Więc przybycie do Montrealu z wynikiem z Monako pomogło mi i zespołowi.
Czym różni się nowy bolid od STR2?
Jest to kompletnie nowy samochód. Pod względem aerodynamiki poczyniono duży krok w przód, a teraz jesteśmy w trakcie poszukiwania właściwego mechanicznego balansu. Myślę, że z powrotem w Europie - na torach Magny-Course i Silverstone - zobaczymy 'właściwe kolory' STR3. Mogę powiedzieć, że nie jest łatwiejszy w prowadzeniu niż STR2. Kiedy patrzę na nagrania z pokładu bolidów innych kierowców, jasnym jest, że też muszą coś robić, ale wydaje mi się, że ja muszę pracować trochę ciężej.
Przed twoimi sukcesami w Monako i Montrealu, miałeś cztery nieukończone wyścigi i jedno 17 miejsce. Czy do twojej psychiki wkradło się zwątpienie w siebie przed Monte Carlo?
Zwątpienie w siebie? Nigdy! Przez pierwsze cztery wyścigi, kiedy miałem incydenty na pierwszych okrążeniach, działo się coś, na co nie miałem wpływu - więc po prostu wyrzucałem to z szufladek mojego mózgu. Zwyczajnie koncentrowałem się na kolejnym wyścigu. Pierwszą moją szansą był wyścig w Monako i wykorzystałem ją, a w Montrealu zdobyłem punkt, mimo że ostatnie 10 okrążeń było dla mnie bardzo trudnych, jako że samochody jadące za mną były szybkie. Tylko to się liczy.
Czemu twoim zdaniem niektórzy młodzi kierowcy mają problemy, kiedy przechodzą do Formuły Jeden?
Cóż, uważam, że zależy to od osobowości. Niektórzy kierowcy są prawdopodobnie bardziej wrażliwi od innych. To również zależy od sytuacji - kto jest twoim partnerem zespołowym, w jakim zespole się ścigasz itp. To zupełnie coś innego, jeśli startujesz w Formule Jeden w jednym z najlepszych zespołów, bądź dla zespołu, który boryka się z różnego rodzaju problemami - albo dla mniejszego zespołu. Na przykład, jeśli ukończyłeś wyścig na szóstej pozycji w jednym z najlepszych samochodów, odbierane jest to jako słaby wynik, ponieważ wszyscy wiedzą, że samochód stać na lepszy wynik. Jednakże jeśli kończysz wyścig na szóstej pozycji z naszym bolidem, to jest to dobry wynik. Bardzo ciężko jest ocenić prawdziwy potencjał młodego kierowcy.
Podczas zimy mówiło się, że McLaren był tobą zainteresowany. Nie kusiło cię to?
Oczywiście, moim celem pewnego dnia jest ściganie się dla jednego z najlepszych zespołów, ponieważ nie jestem tu tylko po to, aby startować, cieszyć się życiem i zwiedzać inne kraje - jestem tu po to, żeby się ścigać. Był to dla mnie prawdziwy honor, że zespół rangi McLarena był mną zainteresowany w tej fazie mojej kariery - prawdopodobnie taka okazja jeszcze się powtórzy!
Przyszłość twojego obecnego zespołu jest wciąż niejasna...
Znam trochę tę sytuację od środka, więc jestem spokojny. Skupiam się tylko na tym roku, więc nie mam żadnych obaw.
Źródło: Formula1.com
KOMENTARZE