Williams jest przekonany, że kryzys w F1 zostanie zażegnany

Poza tym Sir Frank jest sfrustrowany tym, że ostatni wyścig wygrali pięć lat temu
08.06.0921:29
Patryk Pokwicki
1841wyświetlenia

Frank Williams powiedział, że jest absolutnie pewny, iż obecny kryzys w Formule 1 zostanie zażegnany. Punkt widzenia szefa teamu Williams jest godny uwagi, ponieważ jego team złożył bezwarunkowe zgłoszenie na starty w sezonie 2010.

Ten ruch spowodował zawieszenie zespołu z Grove przez FOTA. Brytyjczyk jest jednak pewny, że w marcu przyszłego roku w Melbourne, Williams będzie ponownie ścigał się ze swoimi obecnymi rywalami. Tak, absolutnie - powiedział w wywiadzie dla Evening Standard.

Williams podchodzi spokojnie do tematu kryzysu, choć wiele wskazuje na to, że F1 jeszcze nigdy nie była tak bliska rozłamu. Sir Frank jest jednak innego zdania. Taka jest po prostu Formuła Jeden - powiedział 67 latek. Ludzie są zdenerwowani przez dłuższy czas, ale ja przeżyłem już gorsze chwile w tym sporcie.

Przy okazji Williams dodał, że jest zażenowany tym, iż jego zespół ostatnie zwycięstwo odniósł pięć lat temu. Często o tym myślę, ponieważ nasze ostatnie zwycięstwo miało miejsce bardzo dawno temu - powiedział Williams, którego kierowca Nico Rosberg ustanowił najlepszy wynik w tym sezonie dla zespołu, dojeżdżając do mety w Stambule na piątej pozycji. Nie jesteśmy tak gdzie byśmy chcieli być. Jesteśmy w F1 po to, aby wygrywać wyścigi i nie tylko jeden wyścig - to niewystarczające, ale póki co nie jesteśmy w stanie tego osiągnąć.

Źródło: OneStopStrategy.com

KOMENTARZE

11
Kamikadze2000
09.06.2009 10:37
Mam nadzieje, że Pana słowa się spełnią i wszystko dojdzie do normy. Życzę upragnionego sukcesu!!! @KsAnderson - nie porównuj bolidu z teoo roku do tych sprzed sprzed np. 2004 w dół, gdyż jest to śmieszne. To, że Rosberg wygrywa seryjnie treningi, nie oznacza, że bolid jest dobry. Najważniejszym czynnikiem dobrego wyniku jest tempo wyścigowe, które niestety nie jest dobrą stroną zespołu z Grove. Tak że Montoya też by tym za dużo nie nawojował. A jeśli chodzi o Kovala, trafił do Macka dzięki błyskotliwym wynikom w sezonie 2007, gdzie w drugiej części sezonu łoił tyłek Fisichelli. A to, że teraz spisuje się, jak spisuje wynika bardziej ze statusu.
publius
09.06.2009 07:07
KsAnderson - co do wszystkich kierowców się zgodzę tylko ten Damon mi tu nie pasuje. Wiem, sympatyczny w miarę był ale gdyby nie ten bolid to nigdy by nie zabłysnął. Pamiętaj, że to były czasy Williamsa, w których do zespołu szło się po gwarantowany tytuł. Tak miało być z Senna a było z Mansellem, Hillem, Villeneuvem i Prostem! Z tego całego zestawienia Hill był zdecydowanie najsłabszy...
Bebalf
08.06.2009 09:51
Sądzę, że Frank zdenerwował się, że nie wszystko jest "czyste" w dotychczasowej rywalizacji. Podjął trudną decyzję, ale w miarę zrozumiałą. Rywalizacja ma być wg regulaminów, bez tajnych załączników. Jeżeli jeden z zespołów jest faworyzowany przez niejawne przepisy, to jaka jest to zdrowa rywalizacja? Williams nie uwierzy kolejny raz w "szczytne hasła i bunty" federacji zespołów. Biorąc pod uwagę powyższe, ta jego postawa jest całkowicie zrozumiała. Nie ma zamiaru kolejny raz bawić się w "naiwniaka". On chce walki na torze, a nie poza nim. Jeżeli ktoś uważa, że zespoły kandydujące to poniższa liga, to jego problem, ale zauważę, że taki pan "w błękitnych okularkach", po odejściu Michelina z wyścigów, nie dokonał cudów swoim, wynoszonym ponad przeciętność, zespołem. Co do kierowców, to rewelacji nie ma. Porównując Rosberga i Vettela, to problemem Nicko nie jest bolid. Jeżeli Toyota odejdzie, to i Nakajima. Ten ruch może być ozdrowieńczy dla zespołu, a i po Rosbergu nie powinno być wiele utoczonych łez. Może czas dokonać analizy wyników dotychczasowych startów. Nie zawsze kierowcy byli tak daleko od sukcesów. Niestety, ale strategia ma tu również niebagatelne znaczenie. W sumie, Frank ma o czym myśleć, ale już tylko w kategorii problemu wewnątrz zespołu.
Wookii777
08.06.2009 08:59
Tak.. :D Montoya był niesamowity.. oglądając jego pojedynki z M. Schumacherem zakochałem sie w tym sporcie niecałe 6 lat temu.. ogladałem tez filmiki z poprzednich ich pojedynków i to było coś .. F1 miała wtedy prawdziwych wojowników.. Teraz tego nie ma.. nie ma takiego ducha walki.. każdy kierowca słucha i robi to co nakaże mu zespół, nie ma takich osobowości które przyciagaja uwage i intryguja... Dałbym wiele żeby cofnąć czas :D a przynajmniej by J.P Montoya wrócił do F1.. Jak powszechnie wiadomo to już raczej niemozliwe.. :( ;/
kusza
08.06.2009 08:52
mike UK: Nie jako jedyny. Mysle, ze Hakinen mieszal Szumacherowi wiecej i czesciej.
ksAnderson
08.06.2009 08:28
A Kovalainen to co? Jakiś gigant? Co pokazał przez dwa sezony?
Slawregas
08.06.2009 08:18
skoro Rosberg jest taki słaby to czemu McLaren chciał go pozyskać w 2008 ?
mike UK
08.06.2009 07:58
@ ksAnderson masz racje...tych dwoch mlodzikow nie daje sobie rady i daleko im do klasy J P Montoya, Hill'a albo Mansell'a a tym bardziej Senny Co do Montoya tez masz absolutna racje , facet mial potencjal i jako jedyny powaznie bruzdzil Szumiemu. A co do Williamsa teraz to samochodzik maja konkurencyjny i moze ich KERS okaze sie kluczem do sukcesu ale nie z tymi kierowcami
w.macko92
08.06.2009 07:51
to może przez tą 13 w liczbie wygranych :P (113) Montoya zaczarował że nikt po nim nie wygra :P
ksAnderson
08.06.2009 07:50
Jak się ma dwóch takich szarych dzieciaczków to czego się spodziewać? To nie kierowcy pokroju J.P.Montoyi, D.Hilla, N.Mansella, że o A.Sennie nie wspomnę. Wiem że wymieniłem trzech mistrzów i Montoyę, którego obecność tu może dziwić, niemniej on miał zadatki na bardzo dobrego kierowcę, może i mistrza, a poza tym wygrywał, a tego nie potrafią obecni kierowcy Williamsa.
wierchus03
08.06.2009 07:37
ale za to ile treningów Rorberg zdominował;)