Zwycięski duet - wywiad z kierowcami Red Bull Racing
Para kierowców Red Bulla przesunęła się na prowadzenie w obu klasyfikacjach
19.05.1010:49
1698wyświetlenia
Drugie zwycięstwo Marka Webbera w przeciągu tygodnia oznacza dla niego zdobycie wszystkich dostępnych 50 punktów w dwóch wyścigach. W niedzielę mogliśmy oglądać również dopiero drugiego, po Sir Jacku Brabhamie Australijczyka triumfującego na ulicach Monako.
Drugi kierowca Red Bull Racing - Sebastian Vettel zdobył drugie miejsce, lecz Niemiec twardo upierał się, iż nie był zawiedziony, szczególnie że opuszczał Monte Carlo z taką samą ilością punktów w klasyfikacji generalnej, jak jego zespołowy partner, czyli nowy lider mistrzostw...
Mark, jak szampan smakuje w Monako?
Mark Webber:
Jest bardzo, bardzo słodki! Jestem przekonany, że pod wieczór spróbuję jeszcze trochę. Rzeczywiście, był to bardzo szczególny dzień, a nawet wyjątkowy tydzień. Dwa zwycięstwa w przeciągu tygodnia i zgarnięcie 50 punktów jest bardzo wyjątkowe, ale zwycięstwo w Monako jest samo w sobie unikatowym wydarzeniem. Nie ma kierowcy w Formule 1, który nie chciałby tutaj wygrać i z całą pewnością jest to największe wydarzenie mojego życia pod kątem zwycięstw w wyścigach. To bardzo szczególne wydarzenie i wymagający tor dla kierowcy. Ściany są wszędzie i koncentracja musi być maksymalna, a po samochodach bezpieczeństwa zawsze trzeba wracać do swojego rytmu i ponownie podgrzać temperaturę - opon, hamulców. Oczywiście Seb miał małe problemy podczas restartów, co nieco mi pomogło. Pojechał również bardzo dobry wyścig i dowieźliśmy do mety dublet.
To nie tylko dwa zwycięstwa w jednym tygodniu, ale także dwa pole position i potem wygrane...
MW:
Tak, w rzeczywistości był to dla mnie cudowny tydzień i czerpałem radość z każdej minuty. Po powrocie z Chin pomyślałem, że muszę zebrać się w sobie i powrócić do walki w Europie - zwycięstwo w pierwszym europejskim wyścigu jest świetne. Nie miałbym nic przeciwko gdyby sprawy dalej się tak potoczyły - podoba mi się tak, jak jest.
Więc wychodzi na to, że samochód bezpieczeństwa był dziś twoim największym konkurentem?
MW:
Tak, na szczęście przed sobą widziałem tylko samochód bezpieczeństwa, a nie inny bolid F1. Prawdą jest, że tak duża liczba neutralizacji nie jest dobra w wyścigu - to tylko rozprasza i może prowadzić do zebrania szczątek z toru - co z kolei często powoduje poważniejsze kłopoty. Mieliśmy kilka wypadków, kilka pożarów, ale to jest właśnie Monako. Na szczęście dla nas byliśmy w stanie uniknąć tego zamieszania. Nasz wyścig był oczywiście bardzo prosto idący i nudny - takie bardzo lubimy.
Czy możesz nam powiedzieć, jak przebiegał twój wyścig?
MW:
Cóż, start nie był najlepszy, ale szybko złapałem dobry rytm i udało się zrobić niezłą przewagę nad Sebastianem już w początkowej fazie wyścigu. Potem skupiałem się na wydobyciu maksimum z opon, lecz niezbyt wiele. Pierwszy pit-stop poszedł bardzo sprawnie i wróciłem na tor bez problemów. Potem pojawił się samochód bezpieczeństwa - właściwie to podczas mojego drugiego przejazdu mieliśmy dużo wyjazdów samochodu bezpieczeństwa i zawsze trudno jest ponownie wrócić do ścigania. Właściwie musiałem wygrać wyścig cztery razy! Prawdopodobnie ryzykujesz troszkę więcej, aby uciec od chłopaków z tyłu, potem wszystko znów się wyrównuje przez kolejny wyjazd samochodu bezpieczeństwa, a potem te same chłopaki znów zaczynają cię gonić. Przez ostatnie 15 okrążeń miałem wrażenie, że bariery przybliżają się do siebie. Ten wyścig naprawdę cię sprawdza.
Frank Williams, twój były szef przed dołączeniem do Red Bulla, powiedział, że jesteś teraz jednym z kandydatów do tytułu i nie powinno się temu zaprzeczać...
MW:
Cóż, zobaczymy. Miło jest mieć w tym momencie dużo punktów. Sezon jest jednak wciąż długi i będziemy na torach takich jak Montreal czy Budapeszt, gdzie będziemy musieli mieć oczy szeroko otwarte, aby uzyskać dobry wynik. Nie ma jednak jeszcze powodów do paniki dla Włochów. Ferrari jest wciąż bardzo mocne i wszystko jest otwarte. Nie tylko dwaj kierowcy walczą o mistrzowski tytuł.
Twój triumf w Monako był dopiero drugim triumfem Australijczyka na tym torze od 1959 roku - kiedy to wygrał Sir Jack Brabham - musisz być z tego bardzo dumny...
MW:
Szczerze mówiąc nie byłoby mnie tutaj bez Jacka. Mój ojciec zaczął śledzić samochody jednnomiejscowe, kiedy byłem bardzo młody i był wielkim fanem Formuły 1, a kiedy Jack zaczął wygrywać mój ojciec oddał się całej sprawie całkowicie i ja jestem rezultatem. Wygranie tutaj, na tych samych ulicach, na których pół wieku temu wygrywał Jack jest dla mnie oczywiście niesamowitym uczuciem.
Wydajesz się być jak bardzo dobre wino - z każdym rokiem co raz lepsze...
MW:
Cóż, tak, dwa ostatnie wyścigi poszły dla mnie bardzo dobrze, lecz z pewnością muszę ciągle dawać z siebie wszystko, a moja motywacja jest bardzo duża. Zawsze odbierałem każdy sezon takim, jakim był i ten wydaje się być bardzo w porządku.
Sebastian, jak postrzegasz teraz sytuację w mistrzostwach?
Sebastian Vettel:
Cóż, Mark i ja mamy równą liczbę punktów, ale Mark ma już dwa zwycięstwa, co w takiej sytuacji ma pewne znaczenie. To jednak sytuacja chwilowa. To wciąż bardzo długi sezon, a za dwa tygodnie w Stambule wszystko może wyglądać zupełnie inaczej.
Czy łatwiej jest walczyć ze swoim zespołowym partnerem, czy kimś zupełnie innym?
SV:
Definitywnie łatwiej z zespołowym partnerem, ponieważ zawsze wiesz, co będzie robił, a gdy walczysz z kimś innym możesz tylko zgadywać, jakie będą jego następne kroki. W końcu jednak nie chodzi tutaj tylko o mnie i o Marka. Nigdy nie powinno przekreślać się swoich rywali. Zespoły takie jak McLaren i Ferrari - nawet gdy teraz są nieco za nami - w przeciągu sezonu z pewnością odrobią stratę.
Miałeś oczywiście bardzo dobry start - wydaje się, że zrobiłeś wszystko dobrze w tych kilku kluczowych sekundach...
SV:
Nie byłem tak usatysfakcjonowany, gdy zdałem sobie sprawę jak prędkość silnika dramatycznie spadała na dół i to od razu skłoniło mnie do myślenia, 'chłopie, teraz będzie ciężko'. Oczywiście pojawiła się przyczepność i odnotowałem, że wystartowałem lepiej niż Mark z przodu. Potem zerknięcie w moją lewą stronę dało mi do zrozumienia, że wystartowałem też lepiej od Roberta i przed pierwszym zakrętem byłem w komfortowej sytuacji - i to było kluczowe.
Jak bardzo odczuwałeś oddech Roberta na swoich plecach? Czasami pojawiał się naprawdę blisko...
SV:
Dzięki wiatrowi nie czułem go aż tak bardzo! Ale tak, żółty bolid zawsze był widoczny i nie dało się temu zaprzeczyć po zerknięciu w lusterka. 'Pszczółka' jechała za mną przez cały wyścig, lecz czasami dobrze wiedzieć, że wyprzedzanie w Monako należy do jednego z najtrudniejszych manewrów. Byłem więc relatywnie zrelaksowany i skupiony na kluczowych zakrętach, tak więc żadnego realnego problemu.
Mark prawdopodobnie pojechał swój najlepszy wyścig w karierze i wydaje się, że jest bardzo pewny siebie. Jaki jest twój plan, aby go złapać?
SV:
Cóż, myślę że jest prawdopodobieństwo, aby wszystko odwróciło się w drugą stronę. Dzisiaj jestem zadowolony z mojego drugiego miejsca - powiedziałbym, że nie dało się osiągnąć nic więcej. Na początku i po neutralizacjach zawsze miałem problem z nadaniem wszystkiemu odpowiedniej temperatury i można było zobaczyć, że traciłem czas do Marka i mogłem się do niego zbliżyć dopiero po kilku okrążeniach. Dlaczego tak się działo - będziemy musieli odczytać z danych telemetrycznych. Ogólnie zapamiętam ten wyścig jako udany z dobrą zdobyczą punktową - to punkty, które pod koniec sezonu mogą zrobić różnicę.
RB6 wydaje się pracować perfekcyjnie na każdym torze wyścigowym, nie ważne czy szybkim czy wolnym. Czy obaj jesteście swoimi największymi rywalami?
SV:
Nigdy nie można skreślać roli innych zespołów. Być może w tym momencie jeździmy dobrze i samochód spisuje się świetnie na każdym torze, lecz w konkurencyjnym środowisku zawsze trzeba mocno cisnąć pod względem rozwoju samochodu. Z pewnością w tym momencie jesteśmy w dobrej formie, lecz nigdy nie możemy spocząć na laurach.
Jak czułeś się, wchodząc po tych schodach i otrzymując trofeum?
SV:
W zasadzie to tylko trzy schody - powiedziałbym też, że tradycyjne podia, jakie mamy na wszystkich innych wyścigach są bardziej imponujące. Jednakże z pewnością to szczególny moment. To był mój pierwszy raz tutaj, więc zapadnie on w pamięć.
Źródło: Formula1.com
KOMENTARZE