Whitmarsh: F1 musi popracować nad promocją wyścigów

Trybuny w Szanghaju świeciły pustkami, a w tle maluje się powrót Formuły 1 do USA
17.04.1113:14
Nataniel Piórkowski
1928wyświetlenia

Szef zespołu McLaren a jednocześnie prezes FOTA - Martin Whitmarsh przypomniał o potrzebie promowania wyścigów Formuły 1 w krajach, gdzie organizowane są rundy mistrzostw świata.

Nieprzypadkowo Brytyjczyk wyraził takie zdanie w Chinach. Pomimo tego, że tor w Szanghaju zdolny jest przyjąć przeszło 200 tysięcy kibiców, to trybuny świecą pustkami, ceny biletów są zbyt wygórowane, a lokalni fani mają bardzo małą wiedzę na temat świata F1. Wszystko to sprawia, że miejscowa ludność trzyma się z dala od miejsca rozgrywania grand prix.

Na całym świecie mamy fantastycznych kibiców przed telewizorami, ale musimy popracować mocniej nad liczbą widzów na torach - powiedział Whitmarsh w wywiadzie dla Associated Press. Podobna historia ma miejsce w Stambule, gdzie udajemy się w następnej kolejności. Przejdź się po tym mieście i powiedz mi ile widziałeś bilbordów i reklam (związanych z F1) - dodał Brytyjczyk.

Whitmarsh przyznał, że problem ten jest istotny zwłaszcza w kontekście przyszłorocznego powrotu Formuły 1 do USA: Nie możemy się tam udać i tylko liczyć na to, że Ameryka podejdzie z entuzjazmem do Formuły 1.

Źródło: onestopstrategy.com

KOMENTARZE

12
jpslotus72
17.04.2011 05:28
@yaper Popieram. Też uważam, ze ceny biletów ani nie są podstawową przyczyną, ani też ich obniżka nie uzdrowi tej sytuacji. F1, za sprawą sponsorów, prowadzi ekspansję w krajach atrakcyjnych biznesowo, w których panuje jednak inna mentalność i brak jest tradycji wyścigowych. Przypomina mi to próby promocji piłki nożnej w USA po tamtejszych mistrzostwach świata - powstała tam liga zawodowa, w której dorabiają sobie do emerytury podstarzałe ex-gwiazdy europejskiej i południowoamerykańskiej piłki, ale nie udało się i nie uda nadać tam tej dyscyplinie takiej rangi i popularności, jaką ma w Europie i Ameryce Południowej - brak tradycji i inna mentalność. Rozumiem, że azjatyckie rekiny biznesowe chcą mieć GP na własnym podwórku, a euroamerykańscy sponsorzy też chcą być tam obecni, ale - chociaż F1 nie może się obyć bez wielkich finansów - drogi światowego biznesu nie pokrywają się z tradycjami wyścigowymi. Trzeba znaleźć jakiś kompromis. Ogólnej tendencji nie da się chyba odwrócić - kto ma "kasę", ten decyduje - ale mi marzy się powrót F1 do krajów, tradycyjnie z nią związanych - np. Francja, Holandia, Portugalia, Austria, a poza Europą RPA, Meksyk i Argentyna (np. Buenos Aires przed albo po Interlagos).
yaper
17.04.2011 03:05
Ja mam na to proste lekarstwo: organizować GP w krajach, gdzie zainteresowanie F1 jest bardzo wysokie (bądź w krajach ościennych, aby transport na takowe GP był przystępny) i delikatnie zejść z ceny za bilety. Teraz sprawy mają się tak, że organizuje się GP w krajach takich jak Chiny, głównie ze względów promowania się producentów na newralgicznych rynkach. F1 winno być przede wszystkim dla kibica, a nie interesów wielkich koncernów. Mnie to osobiście bardzo boli i z trudem akceptuję taki stan rzeczy.
michael85
17.04.2011 01:53
Zgadzam się z tym co mówił Whitmarsh. Jednak moim zdaniem główny problem to nie promocja, a ceny właśnie. Można pojechać na GP raz czy 2 razy w sezonie ale jak dla mieszkańca np. takiej Polski ceny są wygórowane. Póki co cuda nie działają.... wszędzie ceny Europejskie a zarobki polskie. Skoro nawet w krajach w których rozgrywane są poszczególne rundy (mam na myśli Europę) brakuje chętnych to co mamy powiedzieć my - Polacy.
A-J-P
17.04.2011 01:21
Ten powrót F1 do USA jest całkowita pomyłka!
akkim
17.04.2011 01:12
Jak każda sprawa wyboru, zawsze są dwie strony, zespoły chcą dużych zysków a My tanie tory, bilety mogą być tańsze ale Wujek Sknera, musi zdjąć nogę z gardła, bo dusi cholera.
marcjan86
17.04.2011 12:59
Problem jest tylko jeden - ceny biletów.
Smola
17.04.2011 12:52
Obniżenie cen o 20% powinno w dużej mierze rozwiązać problem braku kibiców na torach w krajach rozwijających się. Jak na razie - w krajach cofających się w rozwoju, Europie - problem braku kibiców nie istnieje. Ale czasy się zmieniają, organizacja F1 również będzie musiała. :)
pablonzo
17.04.2011 12:15
To bardzo dobry znak. niech obniżą ceny bo w przyszłym roku mam zamiar pojechać na weekend GP :P
m3nel23
17.04.2011 11:57
@kamikadze2000 Moze dla ciebie, ale i tak wiekszosci kierowcow te tor jest ich ulubionymi. Jak chca zwiekszyc liczbe osob na trybunach to niech do cholery zmniejsza cene biletow o 50 procent.
Kamikadze2000
17.04.2011 11:49
Jak dla mnie zarówno Istanbul, jak i Shanghai nie są potrzebne w kalendarzu F1. Po prostu nie lubię tych obiektów! ;]
kemot
17.04.2011 11:36
Nawet, jakbym był bogaty, to szczerze mówiąc nie chciałoby mi się tyle godzin lecieć samolotem, żeby obejrzeć wyścig - już lepiej oglądać przed tv w gronie znajomych, a na żywo oglądać europejskie odsłony ;]
Mexi
17.04.2011 11:17
Wystarczy przekonać Berniego, aby organizator kładł mu do sakwy mniej dolarów. To nie zainteresowanie F1 jest winne, to kwestia ceny biletów.