Rosberg: Mercedes dobrej myśli po udanym GP Chin
"Nikt się tego nie spodziewał i to było niesamowite, nieprawdaż?"
17.04.1117:05
1401wyświetlenia
Nico Rosberg powiedział, że jego tempo podczas jazdy na prowadzeniu w wyścigu o Grand Prix Chin wlało nowy optymizm w serca pracowników zespołu Mercedes GP.
Pierwsze dwa wyścigi tego sezonu nie wypadały po myśli stajni z Brackley, ale dziś Rosberg zaliczył bardzo udany występ podczas wyścigu w Szanghaju, liderując stawce przez 14 okrążeń i pomimo tego, że przez nadmierne zużycie paliwa musiał zwolnić i w rezultacie spadł na 5 pozycję, to jednak Niemiec z optymizmem patrzy w przyszłość.
Jesteśmy teraz dobrej myśli. To dobrze, że po tak fatalnym początku sezonu udało się odwrócić sytuację, a następnie prowadzić w wyścigu w Szanghaju przez sam nie wiem ile okrążeń. Nikt się tego nie spodziewał i to było niesamowite, nieprawdaż? To było coś wielkiego. Ponownie mamy poczucie optymizmu. Jednakże w kwalifikacjach jesteśmy jeszcze sekundę za Red Bull Racing, więc powinniśmy być ostrożni, gdyż musimy być 0,1 sekundy przed nimi.
Rosberg przyznał, że był zaskoczony obrotem spraw, który pozwolił mu na prowadzenie w wyścigu, a jeszcze bardziej zszokowany był faktem tego, że był w stanie utrzymywać komfortową przewagę przed swoim drugim postojem:
To było dobre tempo. Widziałem Red Bulla w moich lusterkach i nie zbliżał się do mnie. Ciągle był tej samej wielkości i pomyślałem 'o co chodzi?'.
Na pytanie, czy gdyby nie kłopoty w kwestii zarządzania paliwem byłby w stanie wygrać GP Chin, Rosberg odpowiedział:
Nie wiem, ale wierzę w to. Czemu nie? Nie mam żadnych liczb, więc nie mogę nimi poprzeć faktów i nie wiem, czy moja wiara jest w jakikolwiek sposób realistyczna, ale nie ma to większego znaczenia. Bylibyśmy jednak co najmniej drudzy, tak sądzę.
Kierowca Mercedesa był zmuszony zwolnić i oszczędzać paliwo, ponieważ zespół popełnił błąd w obliczeniach. Tempo wyścigowe było o wiele szybsze niż się tego spodziewano, a to z kolei sprawiło, że MGP W02 zużywał więcej paliwa.
Źródło: autosport.com
KOMENTARZE