Kłopoty organizatorów GP Indii, USA oraz budowy toru w Grecji

W pobliżu toru Buddh doszło do aktu przemocy w wyniku którego zginął człowiek.
13.05.1115:25
Nataniel Piórkowski
2119wyświetlenia

Organizatorzy wyścigów Formuły 1 w Indiach i Stanach Zjednoczonych muszą się zmagać z problemami, a plany budowy w Grecji toru gotowego gościć królową sportów motorowych krytykują otwarcie brytyjscy politycy.

Choć sam tor Buddh ulokowany w pobliżu Delhi jest już podobno na ukończeniu, to jednak uwaga skupia się na akcie przemocy, jaki ostatnio miał miejsce w okolicach obiektu, a w wyniku którego śmierć poniósł człowiek.

Kością niezgody są zdaniem rolników kwestie otrzymania rekompensat za nabywanie gruntów przez stronę rządową, przez co Ci pierwsi grożą zakłóceniem przygotowań oraz samego wyścigu. Mieszkańcy okolicznych wsi są również źli na to, że przez budowę utrudniony jest dostęp do miejscowych świątyń: Gdy wszystkie nasze odezwy nie przyniosły skutku, nie mieliśmy wyboru i skierowaliśmy sprawę do sądu - powiedział jeden z miejscowych urzędników.

Cierpienia na tle religijnym mogą doprowadzić do paskudnych rzeczy - dodał mieszkaniec wioski Sunder Singh gazecie Hindustan Times. Sam szef toru - Sameer Gaur jest jednak dobrej myśli: Rozmawiamy z zainteresowanymi osobami i jesteśmy pewni, że zostanie wypracowane rozwiązanie.

Istnieje również ryzyko, że organizatorzy GP USA wpadną w tarapaty finansowe po tym, jak rząd stanowy nie zgodził się na wydawanie 25 milionów dolarów rocznie przez dziesięć lat na wspieranie wyścigu organizowanego w Austin: Deweloperzy powinni znaleźć finansowanie poprzez źródła prywatne - twierdzi republikański senator Dan Patrick, na którego powołuje się agencja Bloomberg.

Tymczasem brytyjska Partia Niepodległości skrytykowała plany budowy w Grecji toru wyścigowego, który spełniałby standardy Formuły 1. Walczące z kryzysem gospodarczym państwo otrzymało blisko 110 miliardów euro pomocy - również z kieszeni brytyjskich podatników - na ratowanie kondycji budżetu. Odnosząc się do tych planów rzecznik partii - Winston McKenzie powiedział: Nie powinniśmy płacić ani grosza na ratowanie Grecji, gdy tego rodzaju nieodpowiedzialne wydatki w dalszym ciągu mają miejsce.

Źródło: onestopstrategy.com

KOMENTARZE

6
Dante
13.05.2011 04:27
@Adakar - nie wydaje mi się , żeby zbudowanie infrastruktury dookoła tego toru (hotele , kibice etc.) było dla nich teraz bardziej opłacalne niż po prostu zaoszczędzenie tych milionów euro (które muszą wyłożyć i nie mają kompletnie żadnej podstawy żeby sądzić , że to się "zwróci") .
Szadi
13.05.2011 03:05
Grecja nie zbuduje toru, ale przez to że jest o niej szum, zrobi sobie reklamę :)
cobra
13.05.2011 02:13
Ciekawie położony tor w Grecji faktycznie mógłby przyciągnąć turystów, ale GP odbywa się tylko raz do roku i cały weekend wyścigowy to kwestia około trzech dni. Przykład wielu innych torów z obecnego kalendarza F1 pokazuje z kolei, że nie jest łatwe obłożenie danego obiektu regularnymi imprezami sportowymi... i to takimi, które przyciągną większą liczbę widzów.
Adakar
13.05.2011 01:55
Tez zgadzam się z wyspiarzami, ale staram się zrozumieć myślenie (życzeniowe) Greków. Grecja żyje w 99% z turystyki. Kibic F1 przybywający zza granicy = turysta. Wiadomo, lokalnych kibiców, nie będzie stać na bilet. Liczyli by zapewne na Włochów i kibiców znad Adriatyku i wyżej (Europa Wsch.) więc-> Kibic F1 = kasa związana z F1 (bilety, hotele, food) Kibic F1 = Turysta Turysta = kasa dla innych obiektów, które taki ktoś mógłby za jednym zamachem zwiedzić. Kasa -> potrzebna jest budżetowi Grecji ale najpierw trzeba mieć tor ... za kase ;-) Tor np. w bliskiej okolicy Aten, niejako gwarantowałby, że spora część kibiców, odwiedziłaby Akropol itd. lub została na dłuższy wypoczynek nad Morzem Egejskim. Wszystkie inne rundy wyścigowe, innych serii miałyby działać tak samo. Zapewne ubiegaliby się też o MotoGP, bo to głównie zmotoryzowani fani, którzy przy okazji na 100% pozwiedzali by sobie kraj. Wobec powyższego, ma to sens ... ale to jest myślenie życzeniowe.
VooDoo91
13.05.2011 01:42
zgadzam się.
lubczyk
13.05.2011 01:33
Brytyjczycy mają w rację w 100%