Webber: Musiałem zostać w Red Bullu
Australijczyk ciągle chce jeździć w F1 i walczyć o najwyższe lokaty
01.09.1115:08
2257wyświetlenia
Mark Webber przyznał, że jego decyzja o odejściu z F1 po tym roku byłaby błędna, gdyż wciąż czuje, że może podjąć walkę o tytuł. W ślad za przedłużeniem kontraktu z Red Bullem w trakcie ostatniego weekendu w Belgii, Webber twierdzi, że pozostanie z mistrzowskim zespołem na kolejny rok było dla niego jedyną możliwością.
Pisząc w swojej kolumnie BBC, Webber przyznał:
Mogło to wyglądać tak, jakbym potrzebował dużo czasu, aby uporządkować pewne sprawy i rozważał różne możliwości. Rozmowy dotyczące kontraktu przebiegły jednak bardzo szybko. Byłem integralną częścią Red Bulla od samego początku i wciąż mi się tutaj podoba. Rezygnacja ze ścigania się byłaby błędem.
Webber obecnie jest drugi w klasyfikacji generalnej, jednak strata 92 punktów do lidera, Sebastiana Vettela, na siedem wyścigów przed końcem czyni walkę o mistrzostwo dość trudną. Australijczyk nie chce jednak porzucić swoich szans i wciąż czuje, że jest szansa zaskoczenia wszystkich w światku Formuły 1.
Wciąż dobrze jeżdżę. Miałem nieco wolniejszy start do tego sezonu, ponieważ trochę czasu zajęło mi zrozumienie nowych opon. Będę chciał wyprzedzić Seba - i wszystkich innych - ponownie w przyszłym roku. Jednak ten rok się jeszcze nie skończył. Wciąż zostało siedem wyścigów do końca, począwszy od Monzy w przyszły weekend, wszystko może się zdarzyć.
Webber skomentował również kontrowersje związane z blisteringiem opon podczas weekendu na Spa i upierał się, że jego zespół nie był jedynym, który jeździł z ekstremalnie pochylonymi kołami.
Wszyscy wiemy na jakich ustawieniach pochylenia przednich kół jeździliśmy - była to liczba, która odchyla się od wertykalnej - na górnym limicie, jakie rekomenduje Pirelli- powiedział kierowca Red Bulla.
Jednak wiem, że nie byliśmy jedynym zespołem, który tak zrobił. W każdym wypadku, choć mogliśmy zmniejszyć tą wartość, nie było zupełnie jasne, że to rozwiązałoby problem. Ciśniemy bolidy na limicie i to po prostu się stało.
Źródło: autosport.com
KOMENTARZE