Pagenaud i Bourdais wygrywają wyścig Silverstone 6 Hours

Znów toczyła się zacięta walka między Peugeotem i Audi
11.09.1122:05
Bartosz Pyciarz
4180wyświetlenia

Sebastien Bourdais i Simon Pagenaud zdołali wygrać zaciętą walkę z Audi #1 i odnieśli kolejne zwycięstwo dla Peugeota w tym sezonie Intercontinental Le Mans Cup.

Startująca z pole position załoga Peugeota #7 cały czas była w walce o zwycięstwo w czasie której wypadki, tłok na torze i awarie były decydującymi momentami podczas kolejnego odcinku zaciętej rywalizacji Audi z Peugeotem.

Przebieg wyścigu kilkakrotnie zaskakiwał w czasie pierwszej godziny, gdy na czele znalazła się załoga Audi #2, przed dwoma Peugeotami i kolejnym Audi na czwartym miejscu. Całą czwórkę dzieliła różnica zaledwie 4 sekund, co sprawiało, że manewry dublowania wolniejszych kierowców były nieraz bardzo agresywne, bowiem każde spowolnienie stwarzało okazję do ataku dla rywali.

Pierwszą ofiarą tego padł Franck Montagny, który za szybko zjechał do wewnętrznej po manewrze dublowania w zakręcie Copse, w efekcie czego zahaczył tyłem samochodu o jeden z samochodów końca stawki i z wielkim impetem wpadł w bandę, powodując spore zniszczenia swojego Peugeota 908.

Chwilę później prowadzący Allan McNish, również wypadł z walki o zwycięstwo po tym jak wjechał w samochód klasy GT zespołu JMW Ferrari #66 w zakrętach Becketts. Później zresztą sędziowie podjęli dość kontrowersyjną decyzję o ukaraniu załogi #66, a Szkot uszkodził drążek kierowniczy przez co spędził sporo czasu na naprawie uszkodzeń w boksie. W tym czasie na torze mieliśmy jedyny okres pełnej żółtej flagi po tym jak wicelider w klasie LMP2 - Jody Firth wpadł w bandę na skutek obrotu swojego samochodu.

Od tego momentu kwestia wygranej miała się rozstrzygnąć między #7 (Pagenaud - Bourdais) i Audi #1 (Timo Bernhard - Marcel Fassler). Decydujący moment nastąpił, gdy Bernhard zjechał do boksów z uszkodzonym tylnym skrzydłem. Mechanicy Audi wykonali świetną robotę, jednak postój w granicach 1 minuty był po prostu zbyt długi by znów liczyć się w walce o wygraną.

Oak Racing #24 z Alexandre Prematem i Olivierem Pla za kierownicą zwyciężył w walce o najniższy stopień podium zostawiając za plecami siostrzany samochód #15 i #13 Rebellion Racing. Podobnie losy wyścigu rozstrzygnęły się w klasie LMP2, gdzie zwyciężyli Karim Ojjeh i Tom Kimber-Smith. Ich rywale #45 Boutsen ORECA-Nissan i #26 Strakka HPD musieli zjechać na dłużej do boksów, by naprawić uszkodzenia z kolizji z innymi autami.

Również w klasie GTE Pro walka o zwycięstwo nie trwała do ostatniego okrążenia, a ostatecznie najlepsi okazali się Giancarlo Fisichella i Gianmaria Bruni, którzy wyprzedzili inną załogę korzystającą z samochodów Ferrari - Frederic Makowiecki i Stephane Ortelli (#59 Luxury Racing). Wywalczyli oni drugie miejsce w ostatnich minutach spychając na trzecie miejsce Marca Lieba i Richarda Lietza w Porsche 997 RSR.

Andy Priaulx i Uwe Alzen ostatecznie zajęli miejsce tuż za podium, po tym jak mieli kłopoty z utrzymaniem opon w dobrej kondycji podczas dłuższych przejazdów. W klasie GTE Am dublet dla Porsche, a Nicolas Armindo i Raymond Narac po raz kolejny pokazali swoją wyższość na rywalami kończąc wyścig z okrążeniem przewagi nad Gianlucą Rodą i Patrickiem Longiem.

Wyniki 4 rundy ILMC w sezonie 2011

Źródło: autosport.com

KOMENTARZE

1
Kojag
12.09.2011 01:07
Szkoda, że nie napisaliście nic o debiucie Broniszewskiego w GTE Pro. Widziałem początek, niestety później nie mogłem już śledzić wyścigu i nawet nie wiem, dlaczego zrobili tak mało kółek...