GP Korei ponownie zmaga się z wszechobecną krytyką
Zespoły znajdują resztki jedzenia z ubiegłego roku, a dziennikarze gniotą się w "motelach miłości".
14.10.1111:38
2464wyświetlenia
Od czasu fatalnego Grand Prix Korei z ubiegłego roku, na torze opodal Yeongam nie doszło do zbyt wielu zmian.
Gazeta Bild donosi, że gdy niektóre zespoły otworzyły lodówki w swych siedzibach na padoku, znalazły w nich gnijące resztki jedzenia, które leżały w nich od czasu ubiegłorocznej edycji imprezy.
Williams poinformował również, że naklejki na pomieszczeniach gościnnych ciągle wskazują na to, że ich kierowcą jest Nico Hulkenberg, natomiast McLaren musiał zamalować nazwiska Sebastiana Vettela i Marka Webbera na podłodze swych garaży.
Jedno ze źródeł mówi:
Wszystko sprawia wrażenie tego, jakby zamknęli bramy toru po ubiegłorocznym wyścigu i po prostu wczoraj otworzyli je ponownie. Tymczasem Sebastian Vettel przyznał:
To zabawne, mając na uwadze wszystko, co działo się od czasu ubiegłorocznego wyścigu. Kolejną niedogodnością jest lokalizacja obiektu w wiosce Mokpo, setki kilometrów od Seulu, gdzie mieszkają wszyscy kierowcy.
Tymczasem inni członkowie teamów i dziennikarze, ciągle gniotą się w tak zwanych „motelach miłości”, podczas gdy cała załoga Williamsa przebywa w Gwangju, nieco ponad godzinę drogi od Yeongam.
Tu na południu, wszystko jest nieco zbyt ciche. Wydaje mi się, że w zasadzie niewiele się tu działo od czasu, gdy opuściliśmy to miejsce rok temu- zauważył Vettel.
Tymczasem obawy o utrzymanie się wyścigu w kalendarzu wzbudziły słowa o problemach finansowych promotora imprezy.
Prawdą jest, że zmagamy się z wyjściem ponad kreskę, z powodu zbyt dużych inwestycji i wysokich kosztów- przyznał główny organizator Grand Prix Korei - Park Joon-yung.
Źródło: onestopstrategy.com
KOMENTARZE