Robert jest jak Zanardi - rozmowa z Benem Edwardsem
Przybliżamy postać charyzmatycznego komentatora
25.10.1122:22
8984wyświetlenia
Ben Edwards jako młody człowiek marzył o karierze kierowcy wyścigowego. Swego czasu ścigał się z Hakkinenem i Coulthardem, jednak życie napisało dla niego odmienny scenariusz. 45-letni dziś Brytyjczyk wprawdzie regularnie odwiedza tory wyścigowe całego świata, jednak zamiast za kierownicą wyścigowego bolidu, zasiada za mikrofonem, by w charakterystyczny, niezwykle charyzmatyczny sposób komentować zmagania zawodników.
Piotr Magdziarz: Cofnijmy się do początków. Jak doszło do tego, że zająłeś się komentowaniem wyścigów?
Ben Edwards:
W tej chwili jesteś jednym z najbardziej rozpoznawalnych głosów w sporcie motorowym. Jesteś znany z charyzmatycznego stylu komentowania. Czy to jest coś, z czym się urodziłeś, czy musiałeś się tego nauczyć?
Twoja komentatorska kariera nabrała rozpędu, kiedy zacząłeś komentować Formułę 1 dla Eurosportu. Jak wspominasz tamte lata?
Najlepsze w karierze wspomnienia masz właśnie z tamtego okresu, czy może z czasów kiedy komentowałeś serię CART?
Komentowałeś bardzo wiele rodzajów wyścigów samochodowych. Jaką jest twoja ulubiona forma sportów motorowych?
A czy z punktu widzenia komentatora Formuła 1 nie jest nudna? Nie dzieje się tyle, ile np. w samochodach turystycznych czy wyścigach w USA?
Jak bardzo fakt, że sam byłeś kierowcą wyścigowym pomaga podczas komentowania? Niektórzy komentatorzy nigdy w życiu nie siedzieli za kierownicą samochodu wyścigowego.
Kto jest twoim ulubionym współkomentatorem?
W jak sposób przygotowujesz się przed wyścigiem?
Jak zmieniła się Formuła 1 od czasu kiedy zacząłeś ją komentować?
Mark Blundell powiedział kiedyś, że Formuła 1 zmienia się tak szybko, jak wiatr.
Uważasz, że Formuła 1 zmierza we właściwym kierunku?
Co sądzisz o obecnej drodze młodych kierowców do Formuły 1? W latach 90. było to bardzo jasne. Kierowcy zaczynali w Formule Ford lub Formule Renault, później była Formuła 3, następnie Formuła 3000 i wreszcie F1. Kto na jakimś etapie nie zdołał awansować, wyjeżdżał do Stanów bądź Japonii. Teraz w Europie mamy ogrom juniorskich formuł - GP2, GP3, F2, F3 Euroseries, World Series by Renault i kilka innych.
Na pewno jest to dobre dla fanów, którzy zawsze znajdą coś do oglądania.
Poza tym, mniejsza liczba mistrzostw oznacza wyższy poziom. Teraz dobrzy kierowcy rozpraszają się pomiędzy różnymi seriami.
Dobrym przykładem jest tu Marko Asmer.
Opowiedz o swojej pracy dla SRO.
Kiedy po raz pierwszy twoją uwagę zwrócił kierowca z Polski?
A czy jest jakiś polski kierowca, który w tej chwili przykuwa twoją uwagę?
W Polsce panuje przekonanie, że Kubica jest najlepszym kierowcą w Formule 1. Jakie jest Twoje zdanie?
Myślisz, że Kubica jest w stanie wrócić i być tak dobrym, jak przed wypadkiem?
Czy uważasz, że kierowcy Formuły 1 powinni mieć zakaz startów w innych wyścigach i rajdach? W pewnym sensie jest to dla nich trening, zwłaszcza, że mają ostatnio niewiele okazji do testów.
Sam uczestniczysz w wyścigach klubowych?
Masz jakieś rady dla ludzi, którzy sami chcieliby zająć się komentowaniem?
Piotr Magdziarz: Cofnijmy się do początków. Jak doszło do tego, że zająłeś się komentowaniem wyścigów?
Ben Edwards:
Ścigałem się w Wielkiej Brytanii. Byłem pierwszym w historii mistrzem Formuły First, jeszcze wcześniej byłem mechanikiem w zespole wyścigowym. Tak więc wszedłem w ten sport będąc dość młodym. Miałem nadzieję, że dojdę na szczyt i zostanę profesjonalnym kierowcą wyścigowym. Później ścigałem się w Formule Vauxhall Lotus, ale na tym etapie nie miałem wyników. Nie stały za mną pieniądze rodziny, więc próbowałem zdobyć sponsorów i próbowałem się ścigać. Byłem w tym czasie instruktorem jazdy na torze Brands Hatch. Zdecydowałem, że zacznę pomagać jednemu z komentatorów pracujących na torze. Znałem go trochę, czasem potrzebował pomocy przy statystykach, służyłem też radą jeśli chodzi o punkt widzenia kierowcy wyścigowego. Później napisałem do telewizji BBC, która transmitowała Formułę First. Napisałem, że chcę być ich ekspertem, bo jestem mistrzem. Zgodzili się. Pierwszy komentarz telewizyjny zrobiłem z Tiffem Needellem. On komentował wyścig, a ja byłem ekspertem, co było śmieszne, bo on był kierowcą, który był w Formule 1, a ja byłem kierowcą Formuły First. Tak to jednak wyglądało i stanowiło dla mnie wielką przyjemność.
W tej chwili jesteś jednym z najbardziej rozpoznawalnych głosów w sporcie motorowym. Jesteś znany z charyzmatycznego stylu komentowania. Czy to jest coś, z czym się urodziłeś, czy musiałeś się tego nauczyć?
Myślę, że jest to mikstura. Jestem na tyle szczęśliwy, że urodziłem się z głosem, który działa. Kiedy zacząłem więcej komentować, spotkałem się z paroma osobami, które doradzały mi jak poprawnie używać głosu. Zaczynasz z tym, z czym się urodziłeś, ale to jak tego użyjesz jest kwestią nauki i doświadczenia. Pomocne jest słuchanie siebie i słuchanie innych dobrych komentatorów.
Twoja komentatorska kariera nabrała rozpędu, kiedy zacząłeś komentować Formułę 1 dla Eurosportu. Jak wspominasz tamte lata?
To była dla mnie wielka szansa. Pracowałem dla Eurosportu przez kilka lat, robiąc bardzo różne rzeczy. Zgłosili się do mnie i zaproponowali żebym komentował dla nich Formułę 1, co było dla mnie wielką sprawą. Wtedy postanowiłem, że przestanę się ścigać, ponieważ do tego momentu trochę się ścigałem, a trochę komentowałem. To był przełomowy moment.
Najlepsze w karierze wspomnienia masz właśnie z tamtego okresu, czy może z czasów kiedy komentowałeś serię CART?
Kochałem pracę z Johnem Watsonem, bycie zaangażowanym w Formułę 1. W tamtych latach ściganie było naprawdę dobre. Strasznie było mi szkoda, kiedy po dwóch latach wygasł kontrakt. Z drugiej strony, latanie do Stanów i komentowanie Indy Car było świetną zabawą. Niektóre wyścigi w Indy Car były po prostu fantastyczne. To były czasy, kiedy wygrywał Zanardi - świetny facet.
Komentowałeś bardzo wiele rodzajów wyścigów samochodowych. Jaką jest twoja ulubiona forma sportów motorowych?
Trudne pytanie. Wszystkie mają różne aspekty. Oczywiście Formuła 1 jest na szczycie - ma historię, politykę i technologię. Jeśli chodzi o czyste ściganie, prawdopodobnie BTCC. To świetna rozrywka, nigdy nie wiesz, co ma się za chwilę wydarzyć. Niektóre wyścigi Champ Car były fantastyczne, także A1 Grand Prix było niewiarygodne.
A czy z punktu widzenia komentatora Formuła 1 nie jest nudna? Nie dzieje się tyle, ile np. w samochodach turystycznych czy wyścigach w USA?
W tym roku wygląda to trochę inaczej. Wyścigi Formuły 1 są ciekawsze. Poza tym, nie powiedziałbym, że Formuła 1 jest nudna. Formuła 1 jest bardziej wymagająca do komentowania. Jeśli nic się nie dzieje, wciąż musisz starać się sprawić, żeby było to interesujące. Nie zawsze mówisz o tym, co odpowiada temu, co widzisz. Czasem są to zakulisowe historie. Podczas ciekawego wyścigu ekscytujesz się, krzyczysz i jeśli jesteś na tyle szybki, żeby rozpoznać, co się dzieje, to jest to łatwe. Podczas spokojnego wyścigu musisz zaskakiwać przemyśleniami, ciekawym historiami, analizować czasy.
Jak bardzo fakt, że sam byłeś kierowcą wyścigowym pomaga podczas komentowania? Niektórzy komentatorzy nigdy w życiu nie siedzieli za kierownicą samochodu wyścigowego.
Pomaga mi to zrozumieć to, co widzę. Czasem też widzę pewne rzeczy szybciej. Widzę coś w momencie, w którym to się dzieje, a nie dopiero po fakcie. Mogę przewidywać pewne rzeczy. Myślę, że dało mi to pewną przewagę, ale absolutnie nie jest konieczne, aby być dobrym komentatorem. Zwłaszcza jeśli pracujesz z ekspertem, bo to ekspert (John Watson, Johnny Herbert czy ktokolwiek inny) zapewnia wewnętrzną wiedzę.
Kto jest twoim ulubionym współkomentatorem?
Pracowałem z wieloma dobrymi ludźmi. Na pewno John Watson. Wiele wspólnie zrobiliśmy przez lata. Jest bardzo dobry, łatwo się z nim komentuje. Ma tyle do powiedzenia, że czasem trzeba mu przerwać, żeby wrócić do tego, co się aktualnie dzieje. Johnny Herbert, z którym pracowałem ostatnio, jest inny - wycofany, czeka aż dasz mu coś, o czym może mówić. Jeremy Shaw w Stanach był bardzo dobry, świetnie nam się pracowało, tworzyliśmy bardzo dobrą kombinację.
W jak sposób przygotowujesz się przed wyścigiem?
Przygotowuję się w domu. Przed wyścigiem upewniam się, że jestem na bieżąco z wynikami i biografiami kierowców. Prześwietlam motosportowe czasopisma, szukając newsów. Zawsze staram się przygotowywać tak dużo, jak to tylko możliwe. Lubię to robić. To był kluczowy czynnik, który dał mi pracę przy Formule 1. Eurosport szukał wtedy komentatora, a ja skomentowałem wyścig Indy Car w Surfers Paradise z siedziby Eurosportu. Z powodu deszczu start był opóźniony. Całymi godzinami kompletnie nic się nie działo - próbowali wystartować wyścig, padało, zmieniali opony, wysyłali kierowców na okrążenie formujące, wtedy znów padało. Wykonałem niesamowitą pracę, przygotowując się przed pierwszym wyścigiem sezonu i byłem w stanie mówić przez cały czas. Po wszystkim John Watson powiedział mi, że Eurosport spytał go o zdanie i że był pod wrażeniem ogromu poszukiwań jakie wykonałem i jak dobrze znalem temat.
Jak zmieniła się Formuła 1 od czasu kiedy zacząłeś ją komentować?
Zmieniła się bardzo.
Mark Blundell powiedział kiedyś, że Formuła 1 zmienia się tak szybko, jak wiatr.
O tak, zmienia się bardzo szybko. To niesamowite, jak spojrzysz na starsze zdjęcia. Obejrzałem ostatnio film o Sennie. Uzmysłowił mi jak bardzo Formuła 1 posunęła się naprzód.
Uważasz, że Formuła 1 zmierza we właściwym kierunku?
Zawsze będzie mnóstwo kontrowersji wokół Formuły 1. Każdy chce tam być, każdy chce tam wygrywać. Osobiście uważam, że dobrze się stało, że wybrano silniki V6, a nie jednostki czterocylindrowe. To byłaby pomyłka. Myślę, że podjęto kilka słusznych decyzji. Wciąż jednak jestem niezdecydowany co do systemu DRS. Wyprzedzanie jest wymuszone. Z drugiej jednak strony, wcześniej było dużo frustrujących wyścigów, gdzie szybszy zawodnik nie mógł wyprzedzić wolniejszego z powodu układu toru i zakłóceń aerodynamicznych, co też nie było w porządku. Szybszy zawodnik powinien być w stanie wyprzedzić, a to nie było możliwe. Mam mieszane uczucia co do tego.
Co sądzisz o obecnej drodze młodych kierowców do Formuły 1? W latach 90. było to bardzo jasne. Kierowcy zaczynali w Formule Ford lub Formule Renault, później była Formuła 3, następnie Formuła 3000 i wreszcie F1. Kto na jakimś etapie nie zdołał awansować, wyjeżdżał do Stanów bądź Japonii. Teraz w Europie mamy ogrom juniorskich formuł - GP2, GP3, F2, F3 Euroseries, World Series by Renault i kilka innych.
Ciężko śledzić wszystkie te mistrzostwa i wiedzieć, kto wygrywa. Tak, jak powiedziałeś, kiedyś patrzyliśmy na narodowe mistrzostwa F3, F3 Euroseries, F3000 i zawsze byłeś świadom tego, kto wygrywa w jakich mistrzostwach. Teraz próbuję być na bieżąco ze wszystkim, ale - będąc szczerym - nie jestem w takim stopniu, w jakim powinienem. Jest tego prawie za dużo. Choć jest to dobre pod pewnymi względami.
Na pewno jest to dobre dla fanów, którzy zawsze znajdą coś do oglądania.
Ale niekoniecznie dobre dla ich żon.
Poza tym, mniejsza liczba mistrzostw oznacza wyższy poziom. Teraz dobrzy kierowcy rozpraszają się pomiędzy różnymi seriami.
To jest coś, co trochę mnie frustruje. Kiedyś jeśli wygrałeś mistrzostwa brytyjskiej Formuły 3, oznaczało to, że jesteś naprawdę dobry i że pójdziesz wyżej.
Dobrym przykładem jest tu Marko Asmer.
Wielka szkoda. To prawdziwy talent. Kiedy spojrzę na czasy, w których zaczynałem, przynajmniej byłem w stanie zacząć. Teraz jest coraz trudniej zacząć się ścigać. Nawet kategorie niskiego szczebla są drogie (Formuła Renault), karting jest niesamowicie drogi. Jeśli na poważnie zaczynasz ścigać się single-seaterami, potrzebujesz ogromnych pieniędzy.
Opowiedz o swojej pracy dla SRO.
Komentowałem wyścigi A1 Grand Prix. Człowiek, który odpowiadał za transmisje telewizyjne A1 GP zadzwonił do mnie i powiedział: ,Słuchaj teraz zajmuję się wyścigam GT i chciałbym, żebyś był w to zaangażowany,. Tak się zaczęło. Od dwóch lat komentuję Mistrzostwa Świata GT1 i niektóre wyścigi Mistrzostw Europy GT3. Lubię to, ponieważ od tego czasu zmienił się format. Teraz GT1 to wyścigi sprinterskie (dwa godzinne wyścigi), a nie długodystansowe jak miało to miejsce wcześniej. Odpowiada to mojemu stylowi i sprawia mi to frajdę. Lubię wyścigi długodystansowe, komentowałem Le Mans, ale to zupełnie inny styl. Wiem, że niektórym fanom GT nie odpowiadają te godzinne wyścigi, bo wydają się bardzo krótkie. Podobnie wygląda to z punktu widzenia kierowcy. Gdybym ja był kierowcą, chciałbym być dłużej w samochodzie. Ale z punktu widzenia telewizji GT1 jest bardzo dobre. Masz fantastyczne samochody, prowadzone przez najwyższej klasy profesjonalistów cisnących mocno przez godzinę. To sprawia, że spektakl jest bardzo dobry.
Kiedy po raz pierwszy twoją uwagę zwrócił kierowca z Polski?
Dobre pytanie… kto był pierwszy? Wprawdzie nie robiłem tego ostatnio, ale kiedyś komentowałem żużel, który ma w Polsce olbrzymią widownię. Byłem w Polsce kilka razy, byłem w Gdańsku na żużlowym pucharze świata. Uwielbiam entuzjazm z jakim Polacy podchodzą do zawodów żużlowych, mają niesamowitą pasję. Motocykle nie są moją specjalnością, ale uwielbiam żużel, to czyste ściganie. Tomasz Gollob jest niesamowity. Jednak to Kubica był pierwszą wielką gwiazdą, która zaistniała.
A czy jest jakiś polski kierowca, który w tej chwili przykuwa twoją uwagę?
Kuba Giermaziak. Wykonuje świetną robotę w Porsche Supercup. Komentuję podsumowania tych wyścigów. Idzie mu świetnie. Wiem, że próbuje ścigać się również w F3, gdzie nie idzie mu już tak dobrze. Ale sądząc po jego jeździe w Supercupie, musi być naprawdę dobrym kierowcą. Niektórzy kierowcy mają predyspozycje do samochodów GT i może w tym kierunku potoczy się jego kariera.
W Polsce panuje przekonanie, że Kubica jest najlepszym kierowcą w Formule 1. Jakie jest Twoje zdanie?
Możliwe, ale nie miał okazji tego pokazać. Na pewno jest wśród pięciu najlepszych. Jego regularność jest niesamowita. Prawie zawsze doprowadza samochód do mety, nawet jeśli ma niekonkurencyjny bolid. Moment, w którym zdarzył się wypadek… to naprawdę tragiczne.
Myślisz, że Kubica jest w stanie wrócić i być tak dobrym, jak przed wypadkiem?
Będzie ciężko. Myślę, że będzie mu bardzo ciężko. Mam nadzieję, że wróci. Niesamowite rzeczy mogą się zdarzyć. Spójrz na Zanardiego. Komentowałem wyścig, w którym Zanardi stracił nogi. To był jedne z trudniejszych momentów jakie komentowałem, bo był także moim przyjacielem. Ludzkie ciało i umysł są niesamowite. Myślę, że Robert - jak Zanardi - ma jeden z mocniejszych umysłów wśród kierowców wyścigowych. Siła umysłu jest bardziej istotna niż siła fizyczna, która jednak wciąż jest potrzebna w Formule 1.
Czy uważasz, że kierowcy Formuły 1 powinni mieć zakaz startów w innych wyścigach i rajdach? W pewnym sensie jest to dla nich trening, zwłaszcza, że mają ostatnio niewiele okazji do testów.
Myślę, że to dobre dla kierowcy kiedy robi różne rzeczy. To był naprawdę wyjątkowo nieszczęśliwy wypadek. Takie rzeczy zdarzają się bardzo rzadko. Myślę więc, że kierowcy nie powinni mieć zakazu startów w rajdach. To powinna być indywidualna sprawa każdego zawodnika.
Sam uczestniczysz w wyścigach klubowych?
Tak, wciąż okazjonalnie to robię. W zeszłym roku ścigałem się w Formule Ford na torze Oulton Park. Czasem uczestniczę w jazdach track days. Nie próbuję jednak ścigać się na poważnie, bo już to robiłem.
Masz jakieś rady dla ludzi, którzy sami chcieliby zająć się komentowaniem?
Podstawa to pasja do sportu. Jeśli jest taka możliwość, warto spróbować komentowania na torach lub pomagania tym, którzy komentują. Radio również jest świetnym sposobem, żeby zacząć. Znam ludzi, którzy zaczynali od krótkich raportów radiowych podczas wyścigów. Jest sporo możliwości. Technologia pozwala teraz nagrywać swój głos i wysyłać go gdzieś. Możesz teraz pokazać ludziom na co cię stać łatwiej niż kiedyś, ale oczywiście więcej ludzi stara się to robić, więc wciąż jest to trudne.
KOMENTARZE