Tost: Dodatkowe testy dla słabszych zespołów nic by nie zmieniły

Włoch uważa również, że obecna liczba Grand Prix w kalendarzu F1 jest złotym środkiem.
28.10.1118:13
Nataniel Piórkowski
1414wyświetlenia

Franz Tost zaprzeczył, że oddanie słabszym zespołom do dyspozycji większej ilości prywatnych dni testowych, pomogłoby im zbliżyć się do czołówki, zwiększając tym samym atrakcyjność mistrzostw.

Podczas konferencji prasowej, która odbyła się bezpośrednio po drugim treningu przed Grand Prix Indii, jeden z kanadyjskich dziennikarzy przyznał, że niektórzy fani skarżą się, iż w walce o mistrzostwo ciągle liczą się te same stajnie, poddając ewentualną receptę na problem w postaci zwiększenia limitu prywatnych testów, które dobrze wykorzystane, pozwoliłby Force India czy Williamsowi na dorównanie zespołom pokroju Red Bulla lub Ferrari.

Nie sądzę, że jeśli zespoły z końca lub środka stawki otrzymałyby większą ilość dni testowych, zdołałyby zbliżyć się lub wyprzedzić pod względem osiągów najlepsze na tę chwilę stajnie. To zawsze jest połączenie dużej ilości czynników. Spójrz na Red Bulla. Mają fantastyczny zespół z Adrianem Neweyem, który jest genialnym projektantem, mają w samochodach jednych z najlepszych kierowców, a sam zespół także wykonuje bardzo, bardzo dobrą robotę. Oznacza to, że ta kombinacja zaczęła owocować w ciągu ostatnich dwóch lat i niepoprawne byłoby powiedzenie teraz zespołowi, który jest za nimi «Dobra, damy wam więcej dni testowych i ich pokonacie».

Aby stworzyć konkurencyjny zespół, wszystkie te czynniki muszą ze sobą współgrać i to dlatego na czele są tylko dwa, lub trzy zespoły zdolne walczyć o mistrzostwo. To wymaga dużej ilości czasu i zawsze niektóre zespoły będą lepsze od innych pod względem lepszej infrastruktury, pracowników, kierowców. Tak po prostu było już w historii tego sportu. Była era dominacji Ferrari, Williamsa, McLarena. Myślę, ze w tym roku, szczególnie w tym roku, mieliśmy fantastyczne wyścigi z wieloma wyprzedzeniami i choć Sebastian i Red Bull zdobyli mistrzostwo tak szybko, same wyścigi były bardzo interesujące. Myślę, że to, co ludzie chcą zobaczyć, to wyprzedzanie. Pieniądze są na samym końcu listy życzeń - dodał.

Po ogłoszeniu umowy o organizacji Grand Prix Ameryki oraz wcześniejszych informacjach o Grand Prix USA i Rosji, dziennikarze zapytali Tosta o idealną liczbę wyścigów na sezon. Zanim Włoch udzielił odpowiedzi na to pytanie, żartobliwie przeszkodził mu Adam Parr z Williamsa, który zasugerował: Franz powie pewnie, że jeden na dzień. Szef Toro Rosso szybko ostudził jednak emocje twierdząc, że w obecnym kalendarzu jest zachowana odpowiednia równowaga. Nie. Mając 26 wyścigów i 52 tygodni w roku wychodziłoby, że wyścig jest organizowany w co drugi weekend! Nie. Myślę, że 20 wyścigów w kalendarzu jest odpowiednie i to liczba, której powinniśmy się trzymać.

KOMENTARZE

7
sneer
28.10.2011 10:44
Że się tak spytam, ile jest tygodni w roku i dlaczego nikt tego jeszcze nie zauważył? ;)
benethor
28.10.2011 10:02
@Kamikadze2000 Na niektórych torach może i był najszybszy, ale na początku sezonu mocno odstawał, a od Hungaroringu w końcu zaczął działać:) Gdyby testy nie byly sztucznie ograniczone, podejrzewam, że wyrównałoby się to szybciej i walka by była ciekawsza:) A czołówka wcześniej zostawała jak była, bo nie licząc toyoty czołówka miała największe budżety i najwięcej dni testowych:) Cóż, jak przycieli z powodu kosztów to faktycznie jakiś problem musiał być:) Ale z wycofaniem t-carów to juz raczej bez sensu:)
jpslotus72
28.10.2011 08:22
[quote]Myślę, że 20 wyścigów w kalendarzu jest odpowiednie i to liczba, której powinniśmy się trzymać.[/quote]Co do liczby - można się zgodzić. Ale jeśli chodzi o zestaw GP, przypisanych do konkretnych punktów kalendarza, to można by podyskutować... Nie tyle więc chodzi o proste dodawanie nowych wyścigów, ile o skonstruowanie optymalnego pod każdym (wyścigowym i biznesowym) względem "zestawu". A testy - to już zespoły musiałyby sobie same skalkulować (koszty finansowe - zyski technologiczne). Na pewno przydałyby się młodym kierowcom - ale to osobny temat.
Kamikadze2000
28.10.2011 07:24
@benethor - bolid Lewisa Hamiltona był najszybszy na niektórych torach. Cóż, testy w przeszłości niewiele wpływały na rywalizację. Właściwie jak czołówka się ułożyła, taka praktycznie pozostała. Gdyby nie pochłaniały tak dużych kosztów, wówczas nie byłoby problemu. Ale skoro je zaniechali, to musi to byc problem. ;) Ja nie uważam, aby to psuło rywalizację. Szczerze wątpię w to, by testy wpłynęły na rozkład stawki. No może pomijając ekipy daleko w tyle, ale to duże koszty. Tak więc póki co nie ma co ich wprowadzac.
benethor
28.10.2011 07:16
@Kamikadze2000 Tu się nie zgodzę:) Obecnie zespoły przez testowanie nowych rzeczy w piątek przed wyścigiem nie mogą sobie pozwalać na takie kombinowanie z rozwojem jak w "erze testów", bo każde powazniejsze uszkodzenie samochodu niszczy im weekend. A to dość mocno utrudnia dołączenie do czołówki zespołom, które maja jakiś ta potencjał w kwestii rozwoju. Ba, nawet Mclaren w 2009 potrzebował połowy sezonu żeby choćby zbliżyć się do puszek. Dlatego uważam, że brak testów trochę psuje rywalizację:)
Kamikadze2000
28.10.2011 05:00
Dokładnie! Co było chocby w 2007 roku!? Ekipy z dołu stawki jak były kiepskie na początku, tak też na końcu! Tak więc to żaden argument, który Tost zdementował. ;) @benethor - dlatego też testy są zbędne. ;)
benethor
28.10.2011 04:30
Wyprzedzań jakoś wiele więcej niz w zeszłym sezonie nie było. Wspomaganego omijania, to co innego. Ale fakt, zespołom, których w zasadzie nie stać na jakikolwiek poważny rozwój bolidu(nie mówie ofc o Williamsie czy STR, ale o Virgin i HRT) nie pomoże nawet pełna swoboda testowania.