Zespoły uważają, że nie dojdzie do wyścigu zbrojeń w obszarze wydechu

Według ekip efekt Coandy nie będzie pochłaniał takich pieniędzy jak dmuchany dyfuzor
30.10.1221:27
Paweł Zając
2172wyświetlenia

Zespoły Formuły Jeden bagatelizują możliwość przeistoczenia się przyszłorocznych mistrzostw w wyścig zbrojeń w obszarze wydechu.

Takie oświadczenie pojawiło się mimo tego, że ostatnie sukcesy Red Bulla przypisywane są bardzo dobremu rozwiązaniu kwestii wydechu i tyłu samochodu.

Pomimo tego, że krok naprzód wykonany przez ekipę z Milton Keynes może doprowadzić do kosztownego rozwoju tego obszaru, jak dmuchanych dyfuzorów w sezonie 2011, to jednak inne zespoły uważają, że wydech nie będzie miał decydującego wpływu na osiągi bolidu.

Dyrektor sportowy McLarena, Sam Michael, powiedział: Myślę, że powoli kończą im się pomysły. Istnieją korzyści, jednak są one trzeciorzędne, co jest dobre. Zeszłoroczne zmiany miały umożliwić rozwój w tym obszarze, jednak również zapewnić, że w żaden sposób nie zbliżymy się do potencjału, jaki istniał w zeszłym sezonie. Ważne będzie zajęcie się tym podczas zimy, jednak rozwiązania z jakich korzystają zespoły są bardzo podobne. Wszyscy jesteśmy dość blisko.

Ross Brawn uważa natomiast, że ekipy, które od niedawna korzystają z wydechu Coandy, mogą więcej zyskać na rozwoju tego obszaru, podczas gdy zespoły używające go od dawna najpewniej w pełni wykorzystały jego potencjał. Sauber i McLaren jako pierwsi używali tego rozwiązania. Pamiętam, ze Adrian [Newey] podczas kilku wyścigów zakładał i ściągał ten wydech, gdyż nie był pewny. Teraz jednak jest on integralnym elementem bolidu, gdyż udało im się go rozwinąć. Widzieliśmy, że posiadanie tego rozwiązania otwiera nowe możliwości. Możliwe, że straciliśmy trochę w drugiej części sezonu, jednak dopóki się w coś nie zaangażujesz, to nie poznasz pełnego potencjału. Im dalej wchodzisz, tym więcej drzwi się otwiera. Dlatego wprowadzenie tego rozwiązania jeszcze w tym roku było takie ważne. Zobaczyliśmy jak możemy pracować z przyszłorocznym samochodem.

Szef Mercedesa dodał także: Nie wiem czy taki był zamiar kiedy tworzyliśmy przepisy, jednak taka jest natura F1. Korzyści nie są tak duże jak w zeszłym roku, gdyż kontrolowane jest mapowanie silnika, jednak można na tym zyskać. Mam nadzieję, że cały czas się tego uczymy. Myślę, że rozwój większości aut koncentrował się na tym obszarze, więc dlatego osiągnięto takie postępy. My obecnie korzystamy z drugiej wersji systemu i pewnie będziemy mieli kolejne poprawki przed końcem roku, a na pewno dokładnie sprawdzimy go w zimie.

Źródło: autosport.com

KOMENTARZE

1
RY2N
31.10.2012 04:12
Ciekawe byłoby gdyby ostatni wyścig sezonu odbywał się na tym samym torze co pierwszy. Można by wtedy sprawdzić jak bardzo bolidy się rozwinęły przez te kilka miesięcy i porównać kto wykonał największy postęp.