GP Niemiec 2006 o krok od odwołania?
Z Niemiec docierają coraz bardziej niepokojące doniesienia na temat sytuacji finansowej Hockenheim
13.02.0619:46
822wyświetlenia
Jak donosi niemiecka gazeta Mannheimer Morgen, tamtejszy tor Hockenheim-Ring znalazł się już w tak dużych tarapatach finansowych, iż bez natychmiastowej pomocy konieczne będzie odwołanie tegorocznej Grand Prix Niemiec.
Doniesieniom tym zaprzeczył jednak burmistrz Hockenheim, Dieter Gummer, stwierdzając, że jest jeszcze czas na znalezienie wyjścia z obecnej sytuacji. Gummer z pewnością liczy na pomoc finansową ze strony władz regionalnych dla zarządzającej tym torem firmy, która po niedawnych modernizacjach Hockenheim popadła w ogromne długi.
Sytuacji nie poprawia malejące zainteresowanie wyścigami Formuły 1 wśród niemieckich fanów, choć obecnie jest czterech niemieckich kierowców w stawce, nie wspominając o zaangażowanie w F1 koncernów samochodowych BMW i Mercedes-Benz. Jak widać dwa wyścigi w Niemczech (na Nurburgringu rozgrywana jest Grand Prix Europy), to zbyt wiele.
Warto również zwrócić uwagę na fakt, że zawierane z administracją F1 kontrakty zwykle obejmują coroczne zwiększenie opłaty za prawo do organizowania Grand Prix o 10% i to przysparza kłopotów wielu organizatorom, jednak większość z nich nie zabiera głosu w tej sprawie. Tymczasem jest wiele pozaeuropejskich krajów, które są skłonne spełniać żądania finansowe administracji F1 i to powoduje, że znane europejskie tory mają duże trudności ze znalezieniem odpowiedniej sumy.
Wydaje się, że wielu organizatorów wyścigów ma w swoich kontraktach klauzule chroniące ich interesy, ale jak widać nie dotyczy to nawet najdłuższego i zarazem najbardziej lubianego toru, na którym w ostatnich latach ścigali się kierowcy F1, Spa-Francorchamps.
Źródło: GrandPrix.com
Doniesieniom tym zaprzeczył jednak burmistrz Hockenheim, Dieter Gummer, stwierdzając, że jest jeszcze czas na znalezienie wyjścia z obecnej sytuacji. Gummer z pewnością liczy na pomoc finansową ze strony władz regionalnych dla zarządzającej tym torem firmy, która po niedawnych modernizacjach Hockenheim popadła w ogromne długi.
Sytuacji nie poprawia malejące zainteresowanie wyścigami Formuły 1 wśród niemieckich fanów, choć obecnie jest czterech niemieckich kierowców w stawce, nie wspominając o zaangażowanie w F1 koncernów samochodowych BMW i Mercedes-Benz. Jak widać dwa wyścigi w Niemczech (na Nurburgringu rozgrywana jest Grand Prix Europy), to zbyt wiele.
Warto również zwrócić uwagę na fakt, że zawierane z administracją F1 kontrakty zwykle obejmują coroczne zwiększenie opłaty za prawo do organizowania Grand Prix o 10% i to przysparza kłopotów wielu organizatorom, jednak większość z nich nie zabiera głosu w tej sprawie. Tymczasem jest wiele pozaeuropejskich krajów, które są skłonne spełniać żądania finansowe administracji F1 i to powoduje, że znane europejskie tory mają duże trudności ze znalezieniem odpowiedniej sumy.
Wydaje się, że wielu organizatorów wyścigów ma w swoich kontraktach klauzule chroniące ich interesy, ale jak widać nie dotyczy to nawet najdłuższego i zarazem najbardziej lubianego toru, na którym w ostatnich latach ścigali się kierowcy F1, Spa-Francorchamps.
Źródło: GrandPrix.com
KOMENTARZE