Mattiacci tonuje entuzjazm płynący z udanego wyścigu na Hungaroringu

Zdaniem Włocha Ferrari wciąż musi mieć na celu poprawę tempa względem rywali
28.07.1419:00
Nataniel Piórkowski
1581wyświetlenia

Zdaniem szefa Ferrari - Marco Mattiacciego, jego zespół nie może popadać przesadny entuzjazm po zdobyciu przez Fernando Alonso drugiego miejsca w wyścigu o GP Węgier.

Hiszpan ukończył niedzielną rywalizację na Hungaroringu tuż za plecami Daniela Ricciardo, zapewniając włoskiej stajni najlepszy rezultat w tym sezonie, a dzięki ośmiu punktom dowiezionym do mety przez Kimiego Raikkonena, Ferrari powróciło na trzecie miejsce w klasyfikacji konstruktorów, wyprzedzając Williamsa.

Wynik jest budujący, ale musimy odpowiednio oceniać jego wagę. Główne atuty innych zespołów zostały skutecznie osłabione warunkami pogodowymi i specyfiką toru. Rezultat jest motywujący, ale musimy tonować entuzjazm płynący z drugiego i szóstego miejsca. Nie zmieniają one naszych ambicji. Nie jesteśmy tu po to, aby finiszować na drugiej lokacie - zapewniał Mattiacci.

Chociaż Włoch nie krył radości z występu Kimiego Raikkonena, to przyznawał, że jego stajnia musi mocno poprawić tempo względem dominujących konstrukcji Mercedesa. Jestem zadowolony z powrotu Kimiego do konkurencyjnej formy a Fernando pojechał fantastyczny wyścig, ale mamy stratę 1,2 sekundy do liderów, co oznacza miesiące lub nawet lata pracy.

KOMENTARZE

3
rocque
28.07.2014 08:43
Jakbym chciał żeby się nie skończyło tylko na gadaniu....
dan193t
28.07.2014 06:39
Ferrari ma super tempo ale bardzo ciężko tym bolidem wyprzedzać. Nawet Ferdek wyprzedza tylko w zamieszaniu po startach/restartach. Silnik jest po prostu beznadziejny i dziwię się, że aż taki hejt poszedł na Renault które mimo wszystko wciąga nosem Ferrari.
Aeromis
28.07.2014 06:26
Raikkonen ukończył wyścig na ładnej pozycji, jednak w szał bym nie wpadał. PER, HUL i GUT zakończyli wyścig zanim ich dogonił, BOT przegrał przez taktykę, VET chyba głównie przez lenistwo po piruecie, McLareny przez opony, a bolidy STR na suchym wypadły blado. Najlepszy miał start. Alonso miał prawie idealny wyścig, ale cóż z tego, F1 nie jeździ w Seattle żeby stale padało ;)