Massa: Śmierć Bianchiego zbliżyła do siebie kierowców

Brazylijczyk przyznał, iż nie wolno zaprzestać poprawy bezpieczeństwa kierowców na torach F1
10.08.1513:00
Mateusz Szymkiewicz
1717wyświetlenia


Felipe Massa uważa, że śmierć Julesa Bianchiego zbliżyła do siebie kierowców Formuły 1.

Przed kilkoma tygodniami świat obiegła informacja o śmierci Julesa Bianchiego, która była wynikiem obrażeń odniesionych podczas wypadku w zeszłorocznym Grand Prix Japonii. Jak przyznał zawodnik Williamsa - Felipe Massa, to zdarzenie znacznie zbliżyło do siebie zawodników obecnie rywalizujących na torze, a także zaapelował, by nie zaprzestawać kolejnych zmian mających podnieść poziom bezpieczeństwa kierowców.

Po takiej sytuacji kierowcy zbliżyli się do siebie, nasze grono nabrało siły - powiedział Brazylijczyk. Po pierwsze, był to bardzo smutny moment ze względu na to co się stało z Julesem. To nie był normalny wypadek, to była kolizja z dźwigiem i w wyniku tego mamy teraz wirtualny samochód bezpieczeństwa. Jules był także wspaniałym przyjacielem. Zawsze się ze sobą widywaliśmy, więc to była inna relacja niż zazwyczaj. To było bardzo smutne, ale jednocześnie jest to kolejny powód, dla którego należy kontynuować walkę o poprawę bezpieczeństwa kierowców.

KOMENTARZE

6
Mexi
11.08.2015 07:21
Bolidy są bezpieczne? Wciąż do ochrony pozostała najnewralgiczniejsza część kierowcy - głowa. To jej urazy były przyczyną tragedii w ostatnich latach (Massa, Surtees, Bianchi)
enstone
10.08.2015 10:29
Bolidy są bezpieczne, pokazał to wypadek Kubicy w Kanadzie, gdyby wydarzył się jakieś 10-15 lat wcześniej, to Roberta zapewne już nie byłoby na tym świecie. Sytuacja Webbera z Walencji też to potwierdza. Problemem są właśnie takie sytuacje jak z Japonii, gdzie sędziowie "głupieją" wszystko robią bez głowy i wiąże się to z pewnym niebezpieczeństwem i taką tragiczną sytuację mieliśmy. Nie da się wszystkiego przewidzieć, gdyby ten dźwig przyjechał 1 min później, gdyby ustawił się w inny sposób, gdyby sędziowie inaczej by się uporali z bolidem, gdyby......... Bianchi zapewne uderzyłby w barierę z opon, wyciągnął by kierownicę z bolidu i by wysiadł jak gdyby nigdy nic udając się potem do alei serwisowej. Teraz by jeździł w Sauberze walcząc o posadę w Ferrari, nikomu się to nawet nie śniło, że taka tragiczna sytuacja nastąpi ......
adamo342
10.08.2015 09:25
kabans ale niewiele brakowało,żeby się to skończyło tragicznie.Ja jestem za tym żeby na wszystkich torach były dźwigi jak w Monaco.Nie byłoby co wypadek sc i uniknęłoby się tragicznych sytuacji taka jaka zdarzyła się rok temu.
kabans
10.08.2015 03:35
Co do zdarzenia w którym zginął Bianchi to mieliśmy podobną na Nuhrburrinu 2007, tylko że tam nic się nikomu nie stało. Co do tego co mówił Massa to ma racje. Kierowcy wyścigu zbliżali się do siebie co chwilę, uszkadzając sobie skrzydła, opony i wypychając się toru, chyba ze dwadzieścia razy.
TommyYse
10.08.2015 01:59
Niewiele jest już do poprawy. Jeżeli już się coś dzieje to jest to wyjątkowo pechowy splot wielu okoliczności. A taki zdarzyć może się nawet w schronie atomowym... Gdyby nie pechowa sytuacja z Bianchim, to pewnie kolejne naście czy dziesiąt lat czekalibyśmy na taki "pechowy zbieg okoliczności"
rno2
10.08.2015 12:03
Myślę, że w samych bolidach to już niewiele da się poprawić pod względem bezpieczeństwa. Należy skupić się na procedurach podczas żółtych flag, sc, itp.