Aston Martin bierze pod uwagę ewentualne zaangażowanie się w F1

Firma zaznacza jednak, że przepisy sportu musiałyby jasno regulować kwestie wydatków.
25.07.1711:38
Nataniel Piórkowski
1927wyświetlenia


Aston Martin może wyrazić zainteresowanie zainaugurowaniem funkcjonowania programu silnikowego F1, jeśli nowe przepisy sportu będą wyraźnie regulowały kwestie finansowe.

Dyrektor generalny firmy - Andy Palmer, wziął udział w ostatnim spotkaniu grupy roboczej do spraw jednostek napędowych. Brytyjczyk zaznaczył, że ewentualne zaangażowanie się Aston Martina w Formułę 1 będzie uzależnione od tego, czy przepisy będą regulowały kwestie wydatków.

Koncern sponsoruje obecnie team Red Bull Racing i współpracuje z technicznym guru zespołu - Adrianem Neweyem nad projektem drogowego samochodu Valkyrie, napędzanego silnikiem Coswortha.

Można powiedzieć, że znajdujemy się na peryferiach F1 dzięki Valkyrie i Red Bullowi. Zawsze przewija się to pytanie: «Czy chcesz wejść do sportu z własnym zespołem?». Naszym głównym rywalem na rynku jest Ferrari, więc pod tym względem mamy powód do zaangażowania się w pewien sposób w Formułę 1. Jesteśmy jednak firmą, która dopiero niedawno zaczęła odnotowywać zyski i nie dysponujemy wolnymi 350-400 milionami na rok, które moglibyśmy przeznaczyć na wydatki w F1.

Jeśli - bardzo mocno zaznaczam «jeśli» - wprowadzone zostanie ograniczenie w zakresie liczby zatrudnianych osób lub wydatków przeznaczanych na rozwój nowego silnika, jeśli limity te będą stały na rozsądnym poziomie, to otrzymamy dobry powód, aby przejść do etapu analizy. W tej chwili mamy do czynienia z wieloma różnymi opiniami i wciąż dochodzi do zmian pod względem tego, jak ma wyglądać ostateczna propozycja - zaznaczył.

Palmer zaznaczył, że rozmowy grupy roboczej zmierzają w dobrym kierunku, ale jak dotąd w trakcie obrad nie osiągnięto żadnego konsensusu. Oczywiście wszystkie strony zgadzają się co do tego, że w F1 musi być lepszym widowiskiem: potrzeba więcej hałasu, nikt nie chce zbyt przesadnie ograniczać osiągów, ale jednocześnie trzeba ograniczyć koszty zaangażowania się w sport. Nie sądzę, że jest ktoś, kto kwestionowałby ten postulat. Pytanie brzmi jednak w jaki sposób do tego doprowadzić? FIA zapyta: "Dlaczego z tego nie zrezygnujecie", na co połowa osób powie "Nie, to niemożliwe".

Brytyjczyk zaznaczył, że pomimo powiązań z Cosworthem przy projekcie Valkyrie, nie ma pewności, że obie firmy prowadziłyby wspólny program w F1. Mamy dobre relacje z Cosworthem, ale to nie oznacza, że nie rozważylibyśmy na przykład [współpracy z] Ricardo [dostawcą skrzyń biegów dla Valkyrie] lub Ilmorem, których reprezentanci byli obecni na ostatnim spotkaniu. Wszyscy słuchaliśmy. Rozmawialiśmy o przyszłości z różnymi podmiotami, ale nie podjęliśmy żadnej decyzji. Mam nadzieję, że we wrześniu otrzymamy wyraźniejszy obraz sytuacji, co pozwoli nam na powzięcie konkretnych postanowień.

Aston Martin nie jest również zainteresowany scenariuszem użyczania swej nazwy silnikowi na bazie umowy sponsorskiej. Nigdy nie byłem fanem prostego sponsoringu. Zawsze staram się nadać projektowi pewien poziom autentyczności. Im więcej autentyczności, tym lepiej.

KOMENTARZE

1
tcx
27.07.2017 10:04
Aston Martin niech się zaangażuje w poprawę wyników finansowych. Ja też bym chciał być krezusem na moim rynku, ale nim nie jestem - i różnica polega na tym, że ja o tym wiem, a Aston Martin o swojej pozycji nie wie nic. Te 162 bańki funtów straty za 2016 rok to jest zysk? Moźe i sytuacja się poprawia, ale na standardy F1 to o wiele za mało...