Hamilton przyjął przeprosiny Raikkonena
Kierowca Mercedesa potwierdził, że kolizja z T3 była incydentem wyścigowym.
09.07.1815:55
Nataniel Piórkowski 3908wyświetlenia
Embed from Getty Images
Lewis Hamilton przyjął przeprosiny Kimiego Raikkonena i potwierdził, że kolizja z trzeciego zakrętu była niczym więcej jak incydentem wyścigowym.
Hamilton zepsuł start do wyścigu o GP Wielkiej Brytanii i spadł za Sebastiana Vettela i Valtteriego Bottasa. Na dojeździe do T3 znajdował się przed Raikkonenem. Mistrz świata z 2007 roku zblokował jedno z kół i uderzył w tył bolidu kierowcy Mercedesa, za co później został ukarany doliczeniem 10 sekund do czasu postoju. Po wyścigu Raikkonen zapewniał dziennikarzy, że w pełni zasługiwał na karę za swój błąd.
W poniedziałek Hamilton umieścił na Instagramie wpis, w którym przyznał, że sprawa incydentu ze Silverstone jest dla niego zamknięta.
Brytyjczyk dodał:
Lewis Hamilton przyjął przeprosiny Kimiego Raikkonena i potwierdził, że kolizja z trzeciego zakrętu była niczym więcej jak incydentem wyścigowym.
Hamilton zepsuł start do wyścigu o GP Wielkiej Brytanii i spadł za Sebastiana Vettela i Valtteriego Bottasa. Na dojeździe do T3 znajdował się przed Raikkonenem. Mistrz świata z 2007 roku zblokował jedno z kół i uderzył w tył bolidu kierowcy Mercedesa, za co później został ukarany doliczeniem 10 sekund do czasu postoju. Po wyścigu Raikkonen zapewniał dziennikarzy, że w pełni zasługiwał na karę za swój błąd.
W poniedziałek Hamilton umieścił na Instagramie wpis, w którym przyznał, że sprawa incydentu ze Silverstone jest dla niego zamknięta.
Kimi powiedział przepraszam. Przeprosiny przyjęte i idziemy dalej. To był incydent wyścigowy, nic więcej. Czasem mówimy głupie rzeczy i wyciągamy z tego wnioski.
Brytyjczyk dodał:
Dziękuję za wasze wsparcie, za to że jesteście ze mną akceptując moje wady. Wiem, że nie jestem idealny. Akceptacja tego kim się jest i kochanie siebie takim jakim się jest to dwie bardzo ważne rzeczy. Niech to będzie wspaniały dzień. Bądźcie sobą i nie przejmujcie się tym co myślą inni.
KOMENTARZE