Lewis Hamilton wygrał dramatyczny wyścig o GP Niemiec
Sebastian Vettel odpadł z rywalizacji jako lider. Kierowca Ferrari popełnił błąd na śliskim torze.
22.07.1816:46
9142wyświetlenia
Lewis Hamilton odniósł zwycięstwo w dramatycznym wyścigu o GP Niemiec, wykorzystując koszmarny błąd Sebastiana Vettela, który odpadł z walki jako lider wyścigu po błędzie na śliskim torze.
Vettel broni pozycji lidera
Vettel obronił prowadzenie w pierwszym zakręcie. Na drugim miejscu utrzymał się Valtteri Bottas, a czołową trójkę uzupełniał Kimi Raikkonen, mający tuż za sobą Maxa Verstappena. Lewis Hamilton stracił na starcie jedną pozycję i spadł na piętnaste miejsce. Po wyprzedzeniu Estebana Ocona kierowca Mercedesa powrócił na P14. Po trzech okrążeniach zawodnik ze Stevenage był już dwunasty i zabierał się do ataku na Fernando Alonso. Daniel Ricciardo jechał na osiemnastej pozycji - tempo Australijczyka nie stało na wysokim poziomie, przy czym należy zaznaczyć, iż rozpoczynał on zawody na najwolniejszych pośrednich oponach. Tymczasem Raikkonen donosił o pierwszych kroplach deszczu na wizjerze.
Vettel szybko wypracował około dwusekundową przewagę nad Bottasem. Hamilton nie marnował czasu i na czwartym kółku przebił się do czołowej dziesiątki po udanym ataku na Charlesa Leclerca w nawrocie za Paraboliką. Dwa okrążenia później Brytyjczyk był już dziewiąty - za sobą miał Sainza, a przed nim podążał Grosjean i Perez. Francuz i Meksykanin nie mieli szans na obronę przed pretendentem do mistrzowskiego tytułu.
Różnice w środku stawki były niewielkie. Znajdujących się tuż poza TOP10 Leclerca, Alonso i Ocona dzieliły trzy sekundy. Do grupy sprawnie zbliżał się Ricciardo. Jadący na czele Vettel dysponował komfortowym buforem bezpieczeństwa. Po dziesięciu kółkach Bottas tracił cztery sekundy. Przewaga Fina nad Raikkonenem wynosiła 2,5s. Z kolei jadący na piątym miejscu Magnussen plasował się 15 sekund za Verstappenem. Dwie sekundy za Duńczykiem znajdował się już jednak Hamilton. Ta walka także okazała się czystą formalnością. Wyścig Ricciardo komplikował Alonso, który ambitnie bronił dwunastej lokaty. Ścigający Leclerca Hiszpan wykorzystywał możliwość korzystania z DRS i odpierał ataki reprezentanta Red Bulla.
Piętnaste okrążenie przyniosło pierwszy zjazd do bosku. Raikkonen wymienił ultramiękkie opony na miękkie. Obsługa na stanowisku nie przebiegła w rekordowym tempie, ale mistrzowi świata z 2007 roku udało się wyjechać na tor przed Hamiltonem, co stanowiło dla zawodnika Srebrnych Strzał dużą przeszkodę w odrabianiu strat. Bottas nie reagował na zjazd Raikkonena. Tymczasem tempo kierowcy Scuderii było o sekundę lepsze na pojedynczym okrążeniu. Siedemnaste kółko zaowocowało zwieńczeniem pojedynku Ricciardo i Alonso na korzyść Australijczyka. Ten otworzył przed sobą drogę do ataku na Leclerca i awans do premiowanej punktami strefy.
"Na co czekacie?!"
Pit stop Hulkenberga przyczynił się do zjazdów kolejnych kierowców z przełomu pierwszej i drugiej dziesiątki. Większość z nich założyła do swoich bolidów ultramiękkie ogumienie. Leclerc zdecydował się jednak na pośrednią mieszankę. Hamilton i Ricciardo jechali na piątym i szóstym miejscu. Pomiędzy nimi występowała potężna, 25-sekundowa różnica. Tempo liderów na ultramiękkim ogumieniu spadło. Zareagował na to Vettel. Szybki pit stop i po założeniu miękkich opon Vettel wrócił do walki na trzecim miejscu, pomiędzy Raikkonenem i Hamiltonem, który od startu korzystał z miękkich opon. Pierwszy Verstappen nadal nie zmienił ogumienia.
Na 29. kółku Riucciardo zgłosił utratę mocy silnika i wycofał się z wyścigu. Niemal w tym samym momencie u mechaników Red Bulla zameldował się Verstappen. Układ czołówki wyglądał następująco: Raikkonen przed Vettelem (+1,2s). Dalej Hamilton i Bottas. W ogonie TOP5 znajdował się Verstappen. Jadący na zużytych miękkich oponach Alonso tracił pozycje: najpierw na rzecz Magnussena, chwilę później Hulkenberga. Dwukrotny mistrz świata zjechał na pit stop niedługo przed półmetkiem wyścigu i otrzymał pośrednią mieszankę.
Raikkonen i Vettel zgłaszali problemy z ogumieniem: przegrzewanie i pęcherzykowanie. W odpowiedzi zespołu lider wyścigu usłyszał, iż za 15 minut spodziewane są opady deszczu. Problemy Scuderii wykorzystywał Hamilton, który krok po kroku redukował stratę do swojego rywala w walce o mistrzowską koronę. Sytuacja na torze frustrowała na torze. To po prostu głupie. Tracę tylko czas i niszczę opony - powiedział Vettel sugerując zespołowi, by został przepuszczony przez Raikkonena. Nastoje Vettela ulegały pogorszeniu: Widzicie temperatury opon? Na co czekacie? - pytał swój zespół.
Na 39. okrążeniu Raikkonen przepuścił Vettela. Ferrari próbowało tłumaczyć swoją instrukcję odmienną strategią - chociaż nie robiło to na Finie specjalnego wrażenia, to nie stawiał on większego oporu. Hamilton pozostawał na torze na coraz bardziej zniszczonych żółtych PZero. Tymczasem nad tor zbliżały się opady deszczu. Mistrz świata nie mógł jednak czekać na pogorszenie się pogody. Zjechał na pit stop, stawiając na stint na ultramiękkich oponach.
Deszcz, który zmienił bieg wyścigu
Deszcz nadszedł nad tor na 44. okrążeniu. Na początku ślisko zrobiło się w okolicach nawrotu. Czołówka zachowała się ostrożnie i nie zjechała na wymianę opon. Alonso i Leclerc - kierowcy spoza czołowej dziesiątki, zagrali va banque i otrzymali przejściowe opony. Na jeszcze większe ryzyko poszło Toro Rosso, zakładając do STR13 Gasly'ego deszczowe opony. Gdy wszyscy ekscytowali się opadami, Mercedes podkręcał tempo. Bottas znajdował się zaledwie 2 sekundy za Raikkonenem. Verstappen zjechał po przejściówki i spadł na piątą pozycję. Tempo na zielonych Cinturato odstawało od osiągów na slickach, nawet o dziesięć sekund. Kierowcy-ryzykanci powrócili na slicki. Deszcz ustawał - tak brzmiały prognozy.
Patrząc na obraz z kamer można było mieć do tego wątpliwości. Kierowcy mieli problemy z utrzymaniem się na torze. Leclerc dwukrotnie obracał swój bolid na śliskiej nawierzchni. Zamieszanie doprowadziło do zaostrzenia walki w czołówce, która natrafiła na pociąg wolniejszych kierowców. Bottas wykorzystał spowolnienie Raikkonena przez Magnussena i wskoczył na drugie miejsce. Zawodnik Ferrari tracił grunt pod stopami
Do prawdziwego przesilenia doszło na 52. okrążeniu. Vettel stracił panowanie nad bolidem na dohamowaniu do zakrętu Sachs - przejechał przez żwirową pułapkę i uderzył w bandę z opon, kończąc swój udział w wyścigu. Na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa. Bottas zjechał na wymianę opon. Mercedes nie był jednak przygotowany na obsługę swojego zawodnika, który stracił czas czekając na świeże ultramiękkie opony. Okrążenie później na pit stop zjechał Raikkonen, który spadł na trzecie miejsce. U mechaników chciał zameldować się także Hamilton. W ostatniej chwili zmienił jednak zdanie, dzięki czemu trafił na pierwsze miejsce, podążając na ultramiękkich oponach za samochodem bezpieczeństwa. Rywalizację zakończyli z powodu problemów technicznych Sirotkin i Stroll.
Deszcz zmienił kompletnie wszystko. Kierowcy Haasa, którzy mieli szansę na dowiezienie do mety dużych punktów zrezygnowali z przejściowego ogumienia i znaleźli się na granicy TOP10. Szansę na punkty zyskali z kolei Perez, Ocon, Ericsson i Hartley. Na restarcie nie doszło do żadnych dramatycznych rozstrzygnięć. Hamilton nie prezentował jednak mocnego tempa. Bottas próbował ataku w zakręcie Sachs i kontynuował próbę w dwóch kolejnych wirażach. Bezskutecznie. Zaraz za nimi plasował się Raikkonen. Kolejne minuty przyniosły stabilizację. Hamilton uzyskał nawet rekord okrążenia i odskoczył od Bottasa na 2 sekundy.
Mercedes maksymalizował szansę na dobry wynik i umocnienie prowadzenia Lewisa Hamiltona w klasyfikacji generalnej. Bottas został poproszony o utrzymanie drugiego miejsca. Fin potwierdził polecenie i minął linię mety za swoim zespołowym partnerem. Podium uzupełnił Raikkonen, za którym znaleźli się Verstappen i Hulkenberg. Małe punkty dowieźli do mety kierowcy Force India: Perez i Ocon, a także Grosjean, Ericsson i Hartley, który wykorzystał 1-sekundową karę czasową nałożoną na Carlosa Sainza za wyprzedzanie w trakcie neutralizacji. Nerwy towarzyszyły wszystkim do ostatnich chwil zawodów, które obfitowały w prognozy o kolejne nadciągające ulewy.
KOMENTARZE