Maleją szanse na wprowadzenie kwalifikacji z Q4
Zespoły uważają, że taki podział nie poprawi widowiska. Poparcie deklaruje tylko jeden team.
12.04.1910:06
2192wyświetlenia
Plany podzielenia kwalifikacji Formuły 1 na cztery części znalazły się w zawieszeniu, po tym jak zespoły wyraziły ogólny brak poparcia dla wprowadzenia pomysłu w życie.
W czwartek przedstawiciele stajni F1 spotkali się z dyrektorem technicznym FIA - Nikolasem Tombazisem oraz dyrektorem sportowym F1 - Steve'em Nielsenem, aby omówić korzyści i wady proponowanego systemu. Według nowych zasad w Q1, Q2 i Q3 miałoby odpadać po trzech kierowców, a w Q4 o pole position walczyłaby najlepsza ósemka, która do wyścigu wyruszałaby na tym samym ogumieniu, na jakim uzyskała najlepsze wyniki w finałowym bloku czasówki.
Liberty chciałoby wprowadzić system, aby zwiększyć nieprzewidywalność kwalifikacji - aby znaleźć się w Q4 kierowcy musieliby przejść nie dwie, a trzy sesje, co w teorii generuje wyższe ryzyko popełnienia błędu i zmarnowania pomiarowego okrążenia. Właściciel praw komercyjnych powołuje się także na dane z transmisji telewizyjnych, które sugerują, że część fanów decyduje się na oglądanie tylko finałowych części czasówki.
Plany zostały już omówione na spotkaniu menedżerów zespołów. Poruszono je także na ostatnim posiedzeniu Grupy Strategicznej. Zespoły wykonały symulacje w oparciu o nowy system. Dokładne dane zebrały stajnie McLarena i Williamsa. W spotkaniu w Szanghaju wzięli także udział stratedzy teamu z Woking i Alfy Romeo.
Źródła portalu motorsport.com ustaliły, że tylko jedna z dziesięciu stajni wyraża silne poparcie dla systemu Q4. W środowisku teamów F1 panują zgodne opinie, iż nie poprawi on widowiska, także w ostatnich, decydujących momentach kwalifikacji. Z reguły sześciu z ośmiu kierowców w Q4 stanowiliby reprezentanci trzech najsilniejszych zespołów. Pozostała dwójka albo nie wyjeżdżałaby na tor, albo wykonywałaby tylko okrążenie w wolnym tempie, zadowalając się siódmą i ósmą lokatą.
Czołówka mogłaby także skłaniać się ku wykorzystywaniu w Q4 twardszych opon. Oznaczałoby to, że ruszałaby do wyścigu na takim samym ogumieniu jak reszta stawki, dysponująca wolnym wyborem. To z kolei ograniczyłoby opcje strategiczne i postawiło słabsze zespoły w gorszej sytuacji.
Kolejny problem stanowi brak wystarczającej liczby kompletów ogumienia. Pirelli dało jasno do zrozumienia, że ze względu na koszty nie zamiesza zwiększać obecnego przydziału opon dla kierowców.