Prodrive i Aston Martin razem w F1?
Nie jest wykluczona kooperacja zespołu Davida Richardsa z firmą Aston Martin w F1
29.10.0610:03
1414wyświetlenia
W ostatnich tygodniach barwny światek Formuły 1 emocjonował się finałową walką o tegoroczne laury. Brakowało jednak informacji z obozu ekipy Prodrive, która ma pojawić się oficjalnie na padoku F1 w sezonie 2008. Zespół miał nadzieję na pierwsze testy już w nadchodzącym 2007 roku, ale póki co nie zostały zawarte stosowne porozumienia.
Prodrive nie ma w chwili obecnej ani nadwozia ani silnika. Najprawdopodobniej angielska stajnia będzie starała się odkupić nadwozie od innego zespołu F1 i wmontuje w nie taki sam silnik, z jakiego korzysta dana ekipa, choć nie jest też wykluczone, że silnik będzie pochodził od innego dostawcy. Dopiero w nieco dalszej przyszłości planowane jest wybudowanie całkowicie własnego auta.
Jest prawdopodobne, że do Prodrive przyłączy się Geoff Willis, wcześniej pracownik Honda F1 Team. Mógłby on objąć stanowisko dyrektora technicznego. Nie jest tajemnicą, że szef Prodrive David Richards to człowiek ambitny i będzie chciał osiągnąć w Formule 1 coś więcej niż bycie wyłącznie statystą.
Pojawiły się też pogłoski łączące dwóch europejskich milionerów z ekipą Prodrive. Są to panowie Bernard Arnault i Albert Frere. Obydwaj podobno rozważają współpracę z zespołem Richardsa i chcą ponoć włączyć do tego firmę Aston Martin, która jak wiemy jest producentem brytyjskich luksusowych aut sportowych i została wystawiona na sprzedaż przez Forda.
Prodrive jest już powiązany z Astonem Martinem, jako że przygotowuje do wyścigów wytrzymałościowych sportowy samochód DBR9 we wspólnym przedsięwzięciu noszącym nazwę Aston Martin Racing. Współpraca firmy Aston Martin z Prodrive w F1 byłaby więc doskonałym rozwiązaniem i nawiązywałaby do dawnych sukcesów Astona Martina w wyścigach samochodowych z lat '50 ubiegłego wieku.
Warto też wspomnieć, że Bernard Arnault ma już za sobą doświadczenie związane z wyścigami F1. W roku 1999 zainwestował w zespół Prost Grand Prix. Poza tym jego paryska firma LVMH już od dłuższego czasu baczenie przygląda się F1. Wystarczy wspomnieć chociażby regularne wizyty jej przedstawicieli na imprezach typu Motor Sport Business Forum. Albert Frere jest z kolei aktywnym i znaczącym graczem na rynku bankowym i posiada udziały w jednym z pięciu największych koncernów naftowych świata - TotalFinaElf.
Źródło: GrandPrix.com
KOMENTARZE