Magnussen: Korzystam z torów kartingowych, by utrzymać formę

27-latek podkreśla, że nie może doczekać się powrotu do wyścigów.
06.05.2017:49
Maciej Wróbel
526wyświetlenia
Embed from Getty Images

Kevin Magnussen ujawnił, że korzysta z niedawno otwartych torów kartingowych w rodzimej Danii, by przygotować się fizycznie i mentalnie do powrotu zmagań w Formule 1.

Cała tegoroczna stawka kierowców F1 nie zasiadała za kierownicami swoich bolidów od zakończenia lutowych testów w Barcelonie. Z kolei Grand Prix Australii z powodu pandemii koronawirusa zostało odwołane tuż przed startem piątkowych treningów i od tamtej pory wciąż nie doczekaliśmy się inauguracji sezonu 2020.

Część kierowców, jak na przykład Lando Norris czy Charles Leclerc, zdecydowała się na rywalizację e-sportową. Kevin Magnussen postawił jednak na powrót na prawdziwe tory. Częściowo zniesione restrykcje w Danii pozwalają już na korzystanie z torów kartingowych po uprzednim spełnieniu warunków odnośnie ilości osób w padoku.

Jestem naprawdę szczęśliwy, że mogę wrócić na tor kartingowy, to bardzo pomaga. Kocham karting, a prowadzenie kartów daje prawie tyle samo frajdy co jazda bolidem F1 - przyznał Kevin Magnussen w rozmowie ze Sky Sports F1. Tęsknię za rywalizacją i na pewno nie jest to to samo, ale przynajmniej wprowadza mnie w pewnego rodzaju wyścigowe nastawienie.

Kierowca Haasa korzystał z gokarta typu KZ, ale także wypróbował karta Formuły A o pojemności silnika 100 cm3, jakim ścigał się jego obecny menedżer Jesper Carlsen w sezonie 1990. 27-latek przyznał jednak, że w tym drugim silnik odmówił posłuszeństwa po zaledwie połowie okrążenia.

Przede wszystkim jest to bardzo wymagające pod kątem fizycznym. Uważam, że karting jest najlepszą formą treningu. Czuję się o wiele bardziej wyczerpany po jednym dniu kartingu niż po dniu typowego, nawet najbardziej wymagającego treningu. Tam skąd pochodzę nie można uprawiać kartingu zimą z powodu śniegu, więc tory są zamknięte. Obecnie jednak zbliżamy się do lata i dopiero teraz tory są otwierane. To nowa sytuacja. Korzystam zatem z okazji, by wrócić do kartingu i doprowadzić siebie do jak najlepszej formy pod kątem fizycznym.

Jeśli uda się rozpocząć sezon 2020 zgodnie z planem, tj. na początku lipca, przerwa od wyścigów wyniesie siedem miesięcy, a rozbrat kierowców z bolidami - cztery. Jednakże Kevin Magnussen uważa, że jest to bardzo ekscytująca perspektywa, ponieważ nie może doczekać się powrotu do wyścigów.

To nie pierwsza tak długa przerwa od ścigania dla Duńczyka. Po utracie posady w McLarenie spędził sezon 2015 jako kierowca rezerwowy w stajni z Woking, a z powodu awarii silnika w Australii nie był w stanie nawet zastąpić kontuzjowanego Fernando Alonso. Magnussen nie zdołał zapewnić sobie startów w żadnej innej serii i wszelkie jego aktywności ograniczyły się wówczas do pojedynczych testów samochodów DTM i WEC.

Jesteśmy już z dala od tego wszystkiego bardzo długo. Jednocześnie to jest coś, czego się nie zapomina. Może czuję się nieco zardzewiały, ale nie aż tak bardzo. W przeszłości miałem już cały sezon bez ścigania w 2015 i to całkowicie bez zasiadania za kierownicą bolidu. Gdy w 2016 wróciłem na przedsezonowe testy nie przejechałem zbyt wielu okrążeń. Czułem jednak, jakbym wrócił za kierownicę po typowych kilku zimowych miesiącach. Wszystko szybko do mnie wróciło i każdy tak ma. To ekscytujące i byłoby świetnie móc już wrócić.

Obecny plan powrotu zmagań w F1 przewiduje start sezonu od dwóch wyścigów na austriackim Red Bull Ringu na początku lipca. Plan zakłada także utworzenie specjalnej - jak nazywa to rozwiązanie Ross Brawn - 'biosfery' na terenie obiektu, by obecny na nim personel nie mógł obcować z lokalną społecznością.

Uczestnicy Grand Prix mają być także poddawani regularnym testom na obecność koronawirusa. Plan przewiduje również możliwie jak najskuteczniejszą izolację poszczególnych zespołów. Magnussen podkreśla, że choć będzie to karkołomne przedsięwzięcie, to jednak jest gotów wziąć w nim udział. To będzie naprawdę trudne i wiele będzie do zrobienia, by mogło to funkcjonować. Jeśli jednak ma nam to umożliwić ściganie, wchodzę w to. Musimy zrobić co się da, by zapewnić nam wszystkim bezpieczne zawody. Na pewno nie są to idealne rozwiązania, ale lepsze to, niż jeszcze dłuższa przerwa od ścigania.

Zobaczymy, jakie jeszcze środki zapobiegawcze zostaną wprowadzone, ale z tego co słyszymy już teraz ma być ich całkiem sporo. To będzie się bardzo różnić od tego, do czego przywykliśmy. Niemniej i tak nie mogę doczekać się powrotu na tor - zakończył kierowca Haasa.