Steiner: Nie możemy sobie pozwolić na kolejny incydent

Szef Haasa ujawnił, iż jego zespołowi nie zostało zbyt wiele części zamiennych.
06.12.2111:35
Maciej Wróbel
1202wyświetlenia
Embed from Getty Images

Gunther Steiner przyznał, iż Haas ma wystarczająco dużo części zamiennych, by móc przystąpić do ostatniego weekendu sezonu, podkreślając przy tym, że jego zespół nie może sobie pozwolić na kolejny incydent.

Żaden z kierowców Haasa nie ukończył niedzielnego wyścigu na ulicznym torze w Dżuddzie. Mick Schumacher rozbił swój bolid w szybkim zakręcie numer 22, natomiast Nikita Mazepin tuż po restarcie uderzył w tył bolidu George'a Russella, który próbował omijać stojącego na torze Sergio Pereza.

Podwozie w samochodzie Mazepina zostało na tyle uszkodzone, iż nie będzie go można naprawić przed zbliżającym się Grand Prix Abu Zabi, przez co Rosjanin będzie zmuszony skorzystać z zapasowego podwozia. Będzie to kolejna wymiana podwozia w jego przypadku, bowiem Haas dokonał jej podczas weekendu w Katarze, kiedy to doszło do uszkodzenia podwozia po najechaniu na krawężnik.

Gunther Steiner ujawnił, że jego ekipa ma wystarczająco dużo części, by móc przystąpić do Grand Prix Abu Zabi, jednak kolejne incydenty z udziałem jego kierowców są bardzo niemile widziane. Lepiej, że uszkodzenia pojawiły się teraz, niż pięć wyścigów temu - powiedział Włoch w wywiadzie dla Motorsport.com.

Przed nami jeszcze jeden wyścig i mamy wystarczająco dużo części zamiennych by odbudować samochody, ale nie mamy już części na wypadek, gdyby coś nam się przydarzyło w Abu Zabi. Ciągle coś mamy, to nie jest tak, że zupełnie nie mamy części. Nie ma jednak dużego marginesu, ponieważ nie spodziewaliśmy się rozbicia dwóch aut w przedostatnim wyścigu. To nigdy nie jest coś dobrego.

U Micka kompletnie zniszczone zostały skrzynia biegów, podłoga, sekcja boczna. Jego podwozie jest w porządku, ale straciliśmy je w przypadku Nikity. Kolejne gryzie piach. Uszkodzenia wzięły się od kół, które mocno uderzyły w boki. Straciliśmy też przednie zawieszenie. Tył nie wygląda źle, ale przód jego samochodu jest kompletnie zniszczony.

Jak już mówiłem, nie brakuje nam części zamiennych, wiedzieliśmy, że nam ich nie braknie, ale skorzystamy teraz ze wszystkiego, co nam zostało. Jeśli rozbijemy się w Abu Zabi w pierwszym treningu, to robi się nieciekawie, bo zostają nam dwa dni. Jeśli nic się nie stanie, to wszystko będzie w porządku.

Wpadliśmy więc z deszczu pod rynnę. Dobre jest to, że został nam tylko jeden wyścig, bo gdyby ich było trzy, to musielibyśmy produkować części. Teraz nie możemy, ponieważ i tak nie ma już czasu. W trzy dni nie wyprodukujemy tylu części. Mamy ich wystarczająco dużo, by dojechać do końca i nie będziemy mieć żadnych zapasów do zaksięgowania na koniec roku!

Nikita Mazepin pochwalił z kolei standardy bezpieczeństwa w F1 po tym, jak wyszedł bez szwanku z kolizji z George'em Russellem. Czuję się w porządku - powiedział Rosjanin po wyścigu. Mocno oberwałem, szczególnie z lewej strony mojej górnej części ciała i pewnie obudzę się obolały jutro rano.

Mimo to czuję się szczęściarzem, że mogę ścigać się w tej epoce, ponieważ praca, jaką Jean Todt wykonał wraz z FIA sprawia, że możemy wychodzić obecnie bez szwanku z takich incydentów. Nie byłbym tego taki pewien, gdyby do tego doszło na przykład piętnaście lat temu.

Z tego co widziałem, Charles nie miał dokąd uciec i obrócił bolid Sergio. W tamtym miejscu jest tak ciasno, że gdy Sergio jechał bokiem, zajął jakieś 85% toru. George widząc co się stało, zachował ostrożność i zahamował.

Ja natomiast walczyłem ze Strollem i obaj wjeżdżaliśmy tam na pełnym gazie. Niestety nie było wystarczająco dużo czasu, by się zatrzymać, ponieważ jechaliśmy ponad 200 km/h i nie dało się już uniknąć kolizji z George'em - zakończył kierowca Haasa.