Bearman: Vasseur powiedział mi, abym "nie próbował być bohaterem"

Młody Brytyjczyk liczy przede wszystkim na bezproblemowe dojechanie do mety wyścigu.
09.03.2417:31
Maciej Wróbel
619wyświetlenia
Embed from Getty Images

Oliver Bearman zdradził, że szef zespołu Ferrari, Frederic Vasseur, powiedział mu przed jego sensacyjnym debiutem, aby ten nie próbował być bohaterem.

18-letni kierowca z Chelmsford, który niespodziewanie otrzymał szansę zastąpienia Carlosa Sainza w Grand Prix Arabii Saudyjskiej, już teraz przeszedł do historii jako najmłodszy kierowca Scuderii w historii F1, a także jako pierwszy od 1972 roku kierowca, który zadebiutuje w F1 jako reprezentant Ferrari. W swojej pierwszej sesji kwalifikacyjnej Bearman wywalczył jedenaste pole, omal nie wypychając Lewisa Hamiltona z czołowej dziesiątki.

Sainz przed wycofaniem się z udziału w weekendzie wyścigowym zdążył wystąpić w obu czwartkowych treningach, przez co debiutujący Bearman otrzymał zaledwie jedną sesję przed przystąpieniem do czasówki. Brytyjczyk zapytany o to, jaką radę otrzymał od szefa zespołu, Frederica Vasseura, odpowiedział: Fred nie mówi zbyt wiele, ale jeśli już mówi, to na poważnie. Bardzo wyraźnie powiedział, że mam powoli budować, krok po kroku i nie próbować być bohaterem.

Szczególnie po trzecim treningu, który już był dla mnie całkiem dobrą sesją, celem, jaki dla mnie postawił, było utrzymanie takiej formy i dalsze nabieranie prędkości, krok po kroku.

Choć Sainz już w środę czuł się na tyle źle, że opuścił dzień aktywności medialnych, Bearman utrzymuje, że nie czuł, aby miał być potrzebny Ferrari w ten weekend. Szczerze mówiąc, nie spodziewałem się tego. Obudziłem się w pełni skupiony na sprincie F2. Bardzo późno, dosłownie parę godzin przed trzecim treningiem otrzymałem jednak telefon i dowiedziałem się, że będę to robił.

Nie miałem nawet czasu, aby myśleć o powadze sytuacji. Być może to dobrze.

Brytyjczyk przyznał też, że poczuł frustrację spowodowaną brakiem awansu do Q3. Uważam, że najwięcej straciłem na tym, że to moje drugie kółko było tym decydującym. Moje pierwsze okrążenie było trochę niechlujne w trzecim sektorze, przez co straciłem tam dużo czasu. Opony nie były natomiast w najlepszym oknie na drugim okrążeniu, więc to był mój błąd.

Czułem, że moje drugie okrążenie było już całkiem dobre. Różnice są bardzo małe, widzę, gdzie mogłem pozbierać trochę czasu, ale tak to już bywa. Marginesy są niewielkie.

18-latek potwierdza też, że zamierza cierpliwie podejść do sobotnich zmagań. Tak, taki jest mój cel. Żadnych błędów i budowanie. Dojechać do końca, ominąć wszelkie zamieszanie i zebrać doświadczenie. Miejmy też nadzieję, że uda się zdobyć kilka punktów.

Przejście tutaj z F2 to pod kątem fizycznym olbrzymi przeskok. Zawsze jednak czułem się dobrze przygotowany na mój debiut. To właśnie po to trenowałem - na ewentualną szansę debiutu w F1. I oto nadeszła. Mam nadzieję, że uda się wszystko zebrać w jedną całość i wykonać dobrą robotę.

Bearman nie sądzi natomiast, by opuszczenie rundy F2 Dżuddzie miało zabrać mu szansę na walkę o tytuł na bezpośrednim zapleczu F1. Chodzi o to, że celem startów w F2 jest wejście do F1. Jeśli więc otrzymuję taką szansę, to nie ma mowy, abym ją zmarnował. Uważam, że jeśli wypadnę dobrze w ten weekend w F1, to będzie to znaczyło o wiele więcej, niż wygranie wyścigu czy zdobycie pole position w Formule 2.

Wykonałem w F2 połowę zadania. Zdobyłem pole position. Teraz mam nadzieję, że uda się zdobyć kilka punktów i pokazać, na co mnie stać - zakończył 18-latek.