Bin Sulayem oczyszczony z zarzutów ws. GP Arabii Saudyjskiej 2023

Wewnętrzne śledztwo FIA nie wykazało jakiejkolwiek winy Emiratczyka.
20.03.2419:48
Maciej Wróbel
589wyświetlenia
Embed from Getty Images

Prezydent FIA, Mohammed bin Sulayem, został oczyszczony z wszelkich zarzutów dotyczących rzekomej ingerencji w wyniki ubiegłorocznego wyścigu F1 w Arabii Saudyjskiej.

Na początku marca niespodziewanie poinformowano o wszczęciu dochodzenia ws. rzekomego wpływania na rezultat Grand Prix Arabii Saudyjskiej 2023 przez Mohammeda bin Sulayema. Prezydent FIA miał wówczas naciskać na anulowanie kary czasowej dla Fernando Alonso. Emiratczykowi zarzucano również naleganie na odmowę wydania licencji dla nowo powstałego toru w Las Vegas.

Po zakończonym jednak dochodzeniu, przeprowadzonym przez ispektora FIA ds. zgodności oraz sześcioosobową Komisję Etyki, ogłoszono, iż nie ma dowodów na to, że Bin Sulayem działał w niewłaściwy sposób. Dochodzenie FIA trwało 30 dni, a w jego ramach przesłuchano jedenastu świadków.

Po zapoznaniu się z wynikami dochodzenia Komisja Etyki jednomyślnie stwierdziła, iż nie ma dowodów na poparcie zarzutów o jakąkolwiek ingerencję z udziałem prezydenta FIA Mohammeda Bin Sulayema - brzmi oświadczenie FIA.

Zarzuty postawione prezydentowi FIA były nieuzasadnione, jak również przedstawiono ponad wszelką wątpliwość mocne dowody na poparcie decyzji Komisji Etyki FIA. Bardzo doceniono pełną współpracę, transparentność i podporządkowanie ze strony prezydenta podczas całego procesu dochodzenia.

Jeszcze przed wydaniem oświadczenia, sam Bin Sulayem, w rozmowie z GP Racing, przyznał otwarcie, że jeśli by chciał nie udzielać licencji obiektowi w Las Vegas, to mógł to zrobić, jednakże nie zdecydował się na to. To prezydent FIA jest tym, który podpisuje homologację dla nowego toru, czy wszystkich innych torów. Ja to zatwierdziłem.

Mogłem powiedzieć «nie» [tor nie był gotowy w momencie inspekcji], ale jak tylko mój zespół zapewnił mnie o tym, że tor jest bezpieczny... Ponieważ jestem kierowcą, dbam o dobre samopoczucie kierowców i ludzi wokół nich, nasz personel i porządkowych. Zatwierdziłem to.

To była wielka rzecz. Gdybym się nie zgodził, skutki mogłyby być katastrofalne dla F1, choć odbyłoby się to legalnie. Jestem jednak ostrożny, ponieważ kocham ten sport - dodał prezydent FIA.