Stella: Kolizja z Maksem wynikła z braku odpowiednich kar za 2021 rok
Szef McLarena uważa też, że Verstappen i Norris walczyliby ze sobą aż do mety.
30.06.2418:40
2122wyświetlenia
Embed from Getty Images
Zdaniem szefa McLarena, Andrei Stelli, do kolizji Lando Norrisa z Maksem Verstappenem w Austrii mogło dojść przez brak odpowiednich kar dla tego drugiego za starcia z Lewisem Hamiltonem z 2021 roku.
Max Verstappen i Lando Norris zderzyli się ze sobą podczas walki o zwycięstwo w niedzielnym wyścigu o Grand Prix Austrii. Po zakończeniu wyścigu Norris oskarżył swojego rywala o zbyt agresywną i desperacką jazdę, podczas gdy Verstappen odrzucił argumentację Brytyjczyka i tłumaczył, iż nie skręcał podczas hamowania.
Swojego niezadowolenia z takiego obrotu spraw nie ukrywał w rozmowie ze Sky Sports szef McLarena, Andrea Stella, który nawiązał do ostrych pojedynków Verstappena z Hamiltonem, do których dochodziło przed trzema laty.
Stella nawiązywał w swojej wypowiedzi do słynnych już kolizji i kontaktów Verstappena z Hamiltonem, do których dochodziło na Imoli, Silverstone, Monzy, czy w Dżuddzie. Kontrowersji nie brakowało również na Interlagos, gdzie Holender wypychał kierowcę Mercedesa w 4. zakręcie, za co nie otrzymał żadnej kary.
Stella dodał też, iż - nawet pomimo bardzo mocnego tempa na finiszu - nie sądzi, by Norris, nawet gdyby wyprzedził Verstappena, był w stanie odjechać rywalowi i z komfortową przewagą wygrać wyścig.
Zdaniem szefa McLarena, Andrei Stelli, do kolizji Lando Norrisa z Maksem Verstappenem w Austrii mogło dojść przez brak odpowiednich kar dla tego drugiego za starcia z Lewisem Hamiltonem z 2021 roku.
Max Verstappen i Lando Norris zderzyli się ze sobą podczas walki o zwycięstwo w niedzielnym wyścigu o Grand Prix Austrii. Po zakończeniu wyścigu Norris oskarżył swojego rywala o zbyt agresywną i desperacką jazdę, podczas gdy Verstappen odrzucił argumentację Brytyjczyka i tłumaczył, iż nie skręcał podczas hamowania.
Swojego niezadowolenia z takiego obrotu spraw nie ukrywał w rozmowie ze Sky Sports szef McLarena, Andrea Stella, który nawiązał do ostrych pojedynków Verstappena z Hamiltonem, do których dochodziło przed trzema laty.
Myślę, że cały świat będzie wiedział, kto jest za to odpowiedzialny, może z wyjątkiem pewnej grupy osób. Problem za tym jednak jest taki, że jeśli na pewne rzeczy nie zareagujesz w odpowiedni sposób, to one powrócą- powiedział Włoch.
Powróciły one dzisiaj, ponieważ nie zareagowano na nie odpowiednio w przeszłości, kiedy oglądaliśmy trochę walk z Lewisem, po których należało nałożyć ostrzejsze kary. Obecnie uczysz się, aby ścigać się w określony sposób, który możemy uważać za sprawiedliwy i przejrzysty.
Stella nawiązywał w swojej wypowiedzi do słynnych już kolizji i kontaktów Verstappena z Hamiltonem, do których dochodziło na Imoli, Silverstone, Monzy, czy w Dżuddzie. Kontrowersji nie brakowało również na Interlagos, gdzie Holender wypychał kierowcę Mercedesa w 4. zakręcie, za co nie otrzymał żadnej kary.
Tak, było wiele takich epizodów. Fakty są takie, że mamy tak duży respekt dla Red Bulla i Maksa, że nie muszą robić takich rzeczy. Jest to tak naprawdę sposób na narażenie swojej reputacji na szwank. Po co robić coś takiego?
Sędziowie uznali, że Max jest tym razem w pełni odpowiedzialny za ten kontakt, więc nie chodzi tu o sposób ścigania konkretnego kierowcy, tylko ściganie w obrębie przepisów. Przepisy muszą być egzekwowane w efektywny sposób, ponieważ kiedy samochód odpada z wyścigu w konsekwencji takiego incydentu, to musi zostać nałożona kara adekwatna do jego następstw.
Zanim doszło do tej kolizji, dwukrotnie mieliśmy manewrowanie podczas hamowania. Myślę, że jest to ewidentne i musimy narzucić pewien sposób ścigania, ponieważ chcemy mieć frajdę i czerpać z tego radość.
Stella dodał też, iż - nawet pomimo bardzo mocnego tempa na finiszu - nie sądzi, by Norris, nawet gdyby wyprzedził Verstappena, był w stanie odjechać rywalowi i z komfortową przewagą wygrać wyścig.
Nawet gdyby Lando wyprzedził Maksa, to możliwe, że Max z bardzo silnym efektem DRS-u mógłby znaleźć się w pozycji, aby zaatakować Lando. Myślę zatem, że odebrano nam możliwość obejrzenia naprawdę ekscytującego finału wyścigu, ponieważ nie sądzę, by Lando był w stanie mu odjechać.
Myślę, że walka potrwałaby aż do flagi w szachownicę. Szkoda, że nigdy się o tym nie przekonamy.