Hill i Mansell oceniają zajście w czasie ostatnich kwalifikacji

Hill broni Hamiltona i krytykuje Alonso, Mansell mówi o wyczuwalnym faworyzowaniu Lewisa
10.08.0711:34
Mariusz & Maraz
3950wyświetlenia

Według Damona Hilla na Węgrzech Fernando Alonso pokazał swoją bezwzględną i egoistyczną stronę, zdobywając w kontrowersyjnych okolicznościach pole position. To wyglądało jak zagrywka taktyczna w wykonaniu Alonso, który chciał się w ten sposób upewnić, że będzie ostatnią osobą, jaka przejedzie okrążenie pomiarowe w końcówce kwalifikacji. - powiedział Mistrz Świata z 1996 roku.

Wygląda na to, że odbyło się to kosztem Hamiltona, który nie zdążył przejechać okrążenia pomiarowego. Trzeba powiedzieć, iż Alonso postawił twardo na swoim i osiągnął wówczas dokładnie to co chciał. Pokazał nam teraz, że nie jest przygotowany na grę zespołową, jeśli będzie to odbywało się jego kosztem. Sądzę, że było to bardzo samolubne posunięcie, ale niekiedy to właśnie tacy ludzie odnoszą zwycięstwa.

Alonso później tłumaczył się, że nie blokował celowo partnera z zespołu McLaren, jednakże Lewis Hamilton otwarcie nie zgodził się z Hiszpanem. Tymczasem Hill twierdzi, że cały incydent ukazał tylko podziały istniejące w stajni z Woking: Zespół musi teraz naprawdę ciężko popracować nad tym, aby pokazać światu, że w McLarenie nie ma dwóch obozów. Hill powiedział też, że Alonso miał prawo wybrać moment wyjazdu z boksów, ale nie musiał blokować Hamiltona: Mógł wyjechać ze strefy serwisowej znacznie wcześniej. Nie musiał czekać tak długo w miejscu, w którym musiał znaleźć się Lewis, aby wymieniono mu opony. Całe zajście kosztowało Lewisa przejazd okrążenia, na którym mógł zdobyć pole position.


Swoją opinią na temat ostatnich wydarzeń postanowił podzielić się także inny brytyjski były mistrz świata - Nigel Mansell. Przyznał on, że fani F1 zaczynają coraz bardziej wierzyć, że Hamilton jest faworyzowany przez władze sportu i to z pewnością nie jest dobre dla Formuły1. Powiedział też, że Alonso został zdecydowanie zbyt surowo ukarany.

Nie jestem pewien, przez jak długi czas Alonso stał w boksie, ale nie mogę pojąć w żaden sposób, jak można kogoś od tak przesunąć o pięć miejsc w dół na starcie. - powiedział Mansell gazecie Daily Express. Nigdy dotychczas nie widziałem czegoś podobnego w całej historii tego sportu. To jest wielki blamaż. Nie ukrywam, że czuję pewną sympatię do Alonso. Gdyby chcieli wlepić mu grzywnę lub zrobić coś innego, to byłoby to w porządku, ale co chcieli osiągnąć rujnując mu cały wyścig?

Jestem wielkim fanem Hamiltona, ale zwykli ludzie na ulicy pytają się mnie 'dlaczego wszyscy go tak faworyzują?' Nie zapominajmy o tym, co stało się na Nurburgringu, kiedy obsługa toru umożliwiła mu powrót do wyścigu, wyciągając jego samochód z powrotem na tor. Jestem całkowicie przekonany, że Lewis nie miał z tym nic wspólnego. To wspaniały zawodnik, który wygrywa wyścigi i zdobywa punkty w uczciwy sposób, ale ludzie zastanawiają się 'czy władze sportu próbują zapewnić mu mistrzostwo?' To jest niestety bardzo smutne.

Źródło: Motoring.co.za, DailyExpress.co.uk

KOMENTARZE

34
GTC
10.08.2007 09:35
Mam nadzieje że jeżeli jest trochę sprawiedliwości to Hamilton nie zdobędzie mistrzostwa w tym sezonie. I tyle.
Sławek56
10.08.2007 08:30
Witam wszystkich. Bardzo starałem się dokładnie przeczytać Wasze wypowiedzi. Gdyby te emocje można było zamienić na prąd wystarczyłoby na oświetlenie sporego miasta! Ale wracając do wydarzeń na Węgrzech to najpierw Hamilton nie wykonał polecenia Denisa blokując Alonso a dopiero potem Alonso mu "odpłacił" w Q3. Tak więc Hill nie był obiektywny w swojej wypowiedzi natomiast Mansell zachował się ok. Dla prawidłowej oceny sytuacji potrzeba trochę czasu. Teraz jest za dużo emocji. Ale tego piwa naważył sobie sam Ron Denis. Na dodatek przestał panować nad swoimi kierowcami. Chciał w tym roku wygrać wszystko a może wszystko stracić. A tak na marginesie to w czasach największych sukcesów Michaela to Jean Todt zawsze miał ostatnie słowo w swoim zespole i co najważniejsze było ono RESPEKTOWANE! Wszystkich serdecznie pozdrawiam
James Bond
10.08.2007 07:09
Wracając DO SEDNA, to z tego co widzę news trochę przekłamuje rzeczywistość, ponieważ Hill, wg mojej wiedzy, powiedział to na gorąco siedząc w kabinie komentatorskiej ITV, Lauda też krzyczał bez zastanowienia. Hill, podobnie jak i my wszyscy, miał prawo wtedy uważać, że to wina Alonso.
TobaccoBoy
10.08.2007 05:45
Ave, nie czytasz postów, a potem zadajesz pytania na które odpowiedzi już udzielono. Nu, nu o ty niegrzeczny ;)
Ave
10.08.2007 05:35
Pociagnijmy jeszcze chwile OT. Dlaczego Hill nie zdobyl bardziej lukratywnego kontraktu niz Arrows? Wie ktos? Nikt nie wie? Ja tez. Ale dam sie pociac, ze nikt nigdy nie uwazal Hilla za goscia, ktory potrafi wygrac pojedynczy, nawet, wyscig `taczka`, a bylo kilku takich gierojow w przeszlosci. Wszyskie lepsiejsze miejsca byly zajete, poniewaz nie bylo tam miejsca dla Hilla. O czym tu dyskutowac.
TobaccoBoy
10.08.2007 03:14
hide, jak se chcesz. Damon trafił do Arrowsa, bo o tym, na kontrakt z większymi stajniami było za późno (we wrześniu wszystkie lukratywne kontrakty były już zaklepane i zostało do wyboru: albo Sauber albo Arrows). I by nie robić przerwy na sezon podpisał z Arrowsem, który zapowiadał na 1997 (nawet "eksperci" się nakręcili) na w miarę mocny zespół, a do tego miał niedaleko od domu. villy, kwestii JV do czegoś doszliśmy. ;) I to sie liczy. Dobra, tym razem koniec NAPRAWDĘ OT. To temat o wypowiedziach Hilla i Mansella, nie ich wyczynach.
villy
10.08.2007 03:09
@TobaccoBoy A co do tego co pisałeś do mnie o Villeneuve parę komentarzy temu, to akurat ja jestem jedną z ostatnich osób która by miała jego krytykować, prześledziłem dokładnie jego karierę w F1 i wiem że po zdobyciu tytułu mistrzowskiego już nigdy właściwie nie miał okazji wygrać wyścigu no może gdyby nie błąd w Gp Kanady 1998, ale tam jakoś nigdy szczęście mu nie sprzyjało. A co do pana Richardsa to nigdy nie rozumiałem dlaczego od razu go nielubił mimo że sezon wcześniej przegrał tylko z tymi którzy mieli bolid o lata świetlne lepszy od niego, a zrównał się z punktami z Heidfeldem i Trullim, których bolidy właściwie były trochę lepsze. A pan Theissen od początku nie chciał go w swoim zespole tylko że wtedy to było zrozumiałe bo Villeneuve miał słaby sezon za sobą. A w 2006 roku właściwie wywalił go dopiero gdy mu się noga podwinęła na Hockenheim. Ciekaw jestem czy też by go tak łatwo wywalono gdyby ukończył wyuścigi na Montrealu i Indianapolis najprawdopodobniej na 8 i 5 pozycji. Chyba rzeczywiście nie dla wszystkich był wygodny. A co do zarobków nigdy nie patrzyłem ile dokładnie który zarabia tylko właściwie operuje na tym co tam kiedyś usłyszałem.
hide
10.08.2007 03:08
Zauwaz tobaco boy ze tym samochodem nie jezdzil tylko Damon Hill ale takze Jacques Villeneuve i niech nikt mi nie gada bzdur ze dzieki dobremu pakietowi nie zdobyli mistrza.A to ze nie bylo ani kontroli trakcji ani ABS to praktycznie nic nie zmienia, bo kazdy zespol mial takie same mozliwosci.Fakt ze samochod byl najlepszy w stqawce jest w ogle nie podwazalny i zerknij sobie na tabele tamtych czasow i zobacz ile zdobyl w sezonie punktow Williams a ile konkurencja.Z tego co pamietam byla kolosalna przepasc. Dalej bede twierdzil ze Hill zdobyl mistrza bo mial dobre auto i podobnie bylo w przypadku JV tylko wtedy Ferrari juz mialo lepszy sprzet i Schumacher mogl nawiazywac walke.Dlaczego Hill w sezonie 1997 trafil do cienkiego Arrowsa???? Dlaczego pytam sie ???? Dobry kieorwca nie trafia do jakiegos peryferyjnego zespoliku tylko kazdy najlepszy team sie o niego bije.Koniec kropka
TobaccoBoy
10.08.2007 03:04
villy, ale ja się pytam - Co ma piernik do wiatraka??? Teraz będziemy wszystkie takie po***ółki brać pod uwagę i wyjdzie w końcu (idąc tym tokiem myślenia), iż nawet rozstaw osi czy moc silnik ma wpływ na "wielkość" zawodnika. Zastanówmy się: W 1999 Eddie (fakt z powodu absencji Michasia) mógł zdobyć tytuł, ba Schumi pomógł mu w tym by był w jak najlepszej drodze do tego i co? Na Suzuce Eddie w najgłupszy spoósb prz*srał swoje szanse na to. "Wielki" Hakki raptem obrobił tytuł. A czemu wtedy nikt nie wspomina o roli Schumchera?? Zas wszyscy pamiętają biedną ofiarę - Rubens, który zrobił największe chamstwo swoim pracodawcom (pomimo umowy jak sam podpisał) i zrobił cyrk w Austrii . Wtedy tylko Ferrari liczyło sie w ostatecznym sukcesie. Schumacher dał mu rewanż na Indy. Zresztą skoro Rubens był tki poszkodowany to czemu nie odszedł po 2002?? Przecież miał wyrobione imię. To Rubens zachowywał się niemoralnie - bo w końcu na co liczył podpisując umowę, gdzie jasno było określone co może, a co nie. W 2006 Honda nie była taka zła i co? Rubens dostał po papie od Buttona. Że podobno się uczył bolidu, ale ile można się uczyć. Przed Ferrari nie miał z zasadzie z czego się chwalić. Z podium w 1997 w Monaco, z niedojechania do mety w 1993 na Donington (brak paliwa). Senna po niesławnym zachowaniu na torze względem Prosta Estoril w 1988 skwitował -" wykorzystujesz wszystkie możliwe metody jeśli myślisz o tytule." Potem poleciał fal pomyj od mediów na niego, zasłużenie. Ale ujął sytuacje jasno - każdy będzie wykorzystywał wszystkie dostępne środki. Gdyby Senna mógł to zrobić z Prostem to nie omieszkałby. I Kurka kończmy taki mega OT.
villy
10.08.2007 02:40
@TobaccoBoy Rzeczywiście w większości zespołów czołowych jest numer 1 i numer2. Ale nieprzesadzajmy z tą ugodowością Coultharda, bo ugodowy był tylko w sezonie 1998 roku, bo 1999 rok i 2 następne ciężko nazwać ugodowymi. A co do tego nr 2 u M.Schumachera to nie wiem jak było za czasów Senny i Prosta o innych nie wspominając, no ale ja się pierwszy raz spotkałem z czymś takim że nr 2 przepuszcza nr 1 i specjalnie jedzie wolniejszym tempem niż to swoje normalne.
Ave
10.08.2007 02:28
Ciagle sie zastanawiaam jakim cudem Hill zostal Mistrzema Swiata. Potrafi ktos wskazac chocby jedna ceche, ktora predysponowala go do zdobycia "zlotego tloka"? Mansell dobrze prawi, szkoda tylko, ze dyplomacja wycieka spod jego palcow i zalewa tresc.
TobaccoBoy
10.08.2007 02:25
"Pomijam już kanty jego i jego zespołu." - Senna był mistrzem w tej kwestii dl Niemca i to Brazylijczykowi należy się podziękowanie za wprowadzenie tak ordynarnego kantowania i na i po za torem. Nic go nie usprawiedliwia. Niech nikt mi tu nie p**przy o charyzmie i takich ***ołach. Na dobra sprawę Senna i Schumacher to takie same kawałyi skur... czybyków. "On różnił się podstawową kwestią od wszystkich wielkich mistrzów: drudzy kierowcy w zespołach, w jakich jeździł (celowo nie używam słowa partnerzy) robili mu za podnóżek" - a co tu ma do rzeczy nr2??? To takie szukanie powodu zastępczego. Miał n1 w zespole, ale tylko z powodu, iz jego partnerzy zgadzali sie na to w umowach. Miej do Rubensa i Eddiego pretensje, nie do Michaela. Clark, Stewart, Senna, Prost (co zresztą miał zagwarantowane u Williamsa w 1993) i tym bardziej Hakkinen (DC był "ugodowy" i zgadzał się na rolę nr 2 w zespole czyli na dobrą sprawę to samo co u Michasia) czy Lauda (a kim był Clay w zespole dla Laudy??). O wielkości świadczą osiągnięcia w pierwszej kolejności (Gilles zawsze zostanie tym bez tytułu), następnie talent i dalej reszta. Zresztą ja osobiście za najwybitniejszego zawodnika uważam Fangio ;p. Schu jest nr2. Senna załapał sie do pierwszej piątki. Hide, Hill popełniał błędy jak niemal każdy w tamtym czasie. Brak TC i dosyć niestabilny bolid dawał się we znaki (o dziwo tylko Schumiemu ten bark pomocy od 1994 pomógł, gdyż w końcu pokazał na ile go stać, gdy jego B194 tańczył na torze) wszystkim. najgorzej mieli ci, którzy zaczęli swoją przygodę z F1 w czasie, gdy wspomagania były dozwolone. Hill popełniał błedy i tego nie zamierzam wybielać. A co do DC, a po co d 1994 był 3-cim zawodnikiem??? By leżał brzuchem do góry, czy jeździł. W 1995 Frank wziął go zamiast Mansella, nie po to by ten robił szkółkę jazdy (czego Nigel nigdy nie wybaczył Williamsowi). jeszcze pamiętam jego uszczypliwe uwagi wzgledem "wspaniałego" debiutanta DC. Kończymy MEGA OT zanim Maraz sie przyp*przy....
James Bond
10.08.2007 02:03
TobbaccoBoy ma we wszystkim rację, oprócz dwóch rzeczy: DC robił cyrki, bo się uczył i nie odpuszczał,a pech zabrał mu przynajmniej ze dwie wygrane w 1995 roku. To raz, a dwa, że Schumacherowi nijak moim zdaniem należy się wywyższenie go nad Sennę czy Prosta. W ogóle M.Sch. to taki znak zapytania. Pomijam już kanty jego i jego zespołu. On różnił się podstawową kwestią od wszystkich wielkich mistrzów: drudzy kierowcy w zespołach, w jakich jeździł (celowo nie używam słowa partnerzy) robili mu za podnóżek. Ani Senna, ani Prost, ani Lauda, ani Stewart, ani Clark, ani Hakkinen kogoś takiego nie mieli.
villy
10.08.2007 02:01
Co do Hilla to jego sezon będę pamiętał jako sezon błędów na torze (Interlagos, Silverstone, Hockenheim, Monza, Nurburgring i Suzuka) i przegrane przez błędy taktyczne (Monte Carlo i Spa). A co do Villeneuve to rzeczywiście wielu zawdzięczał autu tak jak teraz Hamilton, ale w sezonie 1997 już trochę inaczej się przedstawiała sytuacja, nie widziałem żeby Ferrari odstawało od Wiliamsa, jak już to niewiele i można powiedzieć że szanse M.Schumachera i Villeneuve'a były niemal równe, zresztą największa różnica punktowa między nimi wynosiła zaledwie 14 punktów i to na korzyść Niemca, a tak wyrównana walka pod względem punktów powtórzyła się już chyba tylko w 1999 roku bo takto zawsze ktoś odskakiwał na ponad 20 punktów i wygrał Villeneuve dlatego między innymi go cenię.
TobaccoBoy
10.08.2007 01:43
hide, po 1993 bolidy F1 nie posiadały ani AS, ni TC, ani ABS, ani antilooków, ani innych pomocników. Williams górował nad innymi w tym czasie z powodu dobrej pracy inżynierów (niemal zawsze bardzo dobry setup), najmocniejszemu silnikowi i dobrej aerodynamice, ale od Benettona nie odstawał za bardzo osiągami, on po prostu był stabilny. W 1995 FW17 był cienizną, słabszym od pakietu Schumi-B195 (za sprawa awaryjności), ale i tak Damon walczył. DC natomiast robił cyrki. Hill nie jest kierowca na miarę Schumachera, ale z pewnością, gdyby wsiadł w ten sport w wieku około 10-15 lat kto wie. I tak był lepszy od Hakkinena, który dopiero w mocarnym McLarenie pokazał ile jest wart. Schumacher po za tym aspiruje do miała "The Best of" (i wg mojego subiektywnego odczuci należy to się mu o wiele bardziej od Senny), czego nie można powiedzieć o Hillu.Niemiec odstawał od reszty wiele mil. Hill zaś był o wiele lepszy niż pozostali wtedy zawodnicy. Ty zas twierdzisz, ze był ot byle zawodnikiem, ot cienias w super aucie. Takie odniosłem wrażenie. Ech, co Schumacher zrobił ludźmi.... ;p
hide
10.08.2007 01:27
Nie mowie ze byl slaby byl niezly ale wiele za niego robil samochod. Popatrz przyszedl w 96 roku do Williamsa i od razu zaczal z HIllem walczyc o tytul.Wiadomo talent jakis tam mial ale moim zdaniem wiecej samochod robil w tym wypadku niz sam kierowca.Kto z Williamsem mial rywalizowac w tamtym czasie???McLaren ?? cienizna Bennetton bez Schum iego cienizna. Ferrari z Schumim raczkowalo. Wiec kto mial im zagrozic. W tamtym czasie Williams mial potwora i Hill i Villeneuve moga to zawdzieczac teamowi jak ui rowniez kulejacym wowczas innym zespolom,ktore nie mialy najwiekszych szans na nawiazanie walki z Williamsem.
TobaccoBoy
10.08.2007 01:18
Najlepszym, nie, ale przez pryzmat jego bio - facet zrobił coś niesamowitego. Gdyby słowa hide były prawdziwe, to w takim razie czemu Patrese(1992)nie wymiatał jak miał FW14B, nie tyle był bity przez Mansella, ale przez innych, którzy posiadali słabsze bolidy? Cytując Prosta - " zawodnik w najlepszym aucie będzie co najwyżej na podium,...." Hilla można winić za 1994, ale za 1995 średnio (wiesz ile miał awarii), gdzie zespół borykał się z nowymi przepisami. Zresztą w cienkim Arrowsie i średnim Jordanie pokazał, ze to nie tylko bolid go prowadził. A co do roli bolidu - takie realia. Ostatnim, który wygrał w naprawdę odstającym od czołowego zespołu aucie był Rosberg Sr w 1982 (przy czym trzeba zaznaczyć, iż na jego tytuł wpłynęły wydarzenia tamtego sezonu), który w Williamsie z DFV za plecami wyczyniał cud w erze turbo. Co do roli bolidu - Robert jest tego najlepszym przykładem. BMW Sauber nie trzyma temp czołówki i jak w takim czymś tytuł wygrać. Senna tez nie wygrywał tytułów jesli nie miał autka ze ścisłej czołówki (w 1991 FW14 były niewiele lepsze od maków, które jednak mniej zawodziły). Villy, JV nie posiadał konkurencyjnego sprzętu na dobrą sprawę od1998. A spraw z nagonka na niego (bo tak to trzeb nazwać) prowadzona przez Richardsa tylko spowodowała, iz facet, który budował ten zespół został z niego przegoniony jak jakiś zbój. Z Buttonem n dobrą sprawę nigdy nie było konfliktu w obliczu choćby ostatnich wydarzeń. Na początku Kanadyjczyk miał pretensje (słuszne) do zespołu, ze stawia na Brytyjczyka zamiast na niego. A czy duzo kosztował? W 2002 zrezygnował ze sporej części gazy, a większość przychodów generowały akcje jakie posiadał. W Sauberze brał 5 mln $, w F1 tyle co nic (choć obecnie są jeszcze niższe vide Qubek i Muzyna). Po prostu był niewygodny dl kierownictw, najpierw B.A.R., potem BMW, które chciało absolutnej kontroli.
villy
10.08.2007 01:11
@James Bond Prawie się z tobą zgadzam tylko z tą różnicą że zaczął staczać się gdzieś na przełomie sezonów 2002 i 2003, a do tego doszły jeszcze różne awarie. Akurat dziwnym trafem zaczął się staczać gdy szefem zespołu został David Richards, który Villeneuve nie lubił a z Buttonem też jakiś był konflikt. Zawsze się zastanawiałem czy to był zbieg okoliczności. No i trzeba mu przyznać że w sezonie 2006 też sobie nieźle radził może powoli wracał do formy. Jego największym błędem było to że dużo kosztował, być może gdyby nie pycha ścigał by się do dziś w F1. @James Bond Ja mówię to co zawsze słyszałem na temat tamtego sezonu
James Bond
10.08.2007 01:05
@Villy, przecież było dokładnie odwrotnie. Frank Williams już na sezon 1996 chciał się pozbyć Hilla na rzecz Frentzena (do dziś wydaje mi się to niebywałe, ale mniejsza z tym. Dyskusja na temat doboru kierowców do Williamsa już była). Hill odchodził z Williamsa bardzo zgorzkaniały i moim zdaniem słusznie. Williams, tak jak McLaren, nigdy nie faworyzował kierowców, a w 1996 jeśli już miał do kogoś przechył, to na pewno do Villeneuve'a.
villy
10.08.2007 01:05
@hide Nigdy nie widziałem żeby ktoś walczył o tytuł np. w Minardi ale jeśli się mylę to popraw mnie. Żeby walczyć o tytuł trzeba mieć dobre auto. Ważne jest jak się o niego walczy, a Hilla pamiętam z tego że strasznie dużo błędów popełniał w latach 1995-1996. Trzeba mu też przyznać że o włos nie wygrał w Arrowsie. A co do tego kto jest najlepszy to to jest najpiękniejsze w tym sporcie że to jest sprawa subiektywna, bo żeby sprawdzić to trzeba by było ich posadzić do tego samego auta.
James Bond
10.08.2007 01:01
Nie zgodzę się z Tobą, Hide, co do Villeneuve'a. On się stoczył gdzieś w sezonie 2001, do sezonu 2000 włącznie jeździł dobrze lub bardzo dobrze. 1999 to katastrofa niezależna od niego, aczkolwiek nikt go tam do BAR na siłę nie zaciągał:) Nie powiesz mi, Hide, że w 1997 Villeneuve był słaby.
villy
10.08.2007 12:59
Co do tytułu mistrzowskiego Hilla z tego co pamiętam to on wtedy byłł faworyzowany w zespole i on był numer 1, który miał zdobyć tytuł, a Villeneuve miał zdobywać doświadczenie. Akurat Villeneuve tak zdobywał doświadczenie, że przed Suzuką miał jeszcze szansę na tytuł.
marrcus
10.08.2007 12:58
wygrywał wyścigi w ulewie Suzuka 94, Brazylia 96, wiec to nie była zasługa tylko samochodu
hide
10.08.2007 12:52
bBo mial dobry bolid i tylko to go ratrowalo nic wiecej. Koniec kropka. Dzieki temu tez Villeneuve walczyl o tytul a nigdy najlepszym kierowca nie byl.
TobaccoBoy
10.08.2007 12:30
Inna sprawa, ze w 1994 (przez przekrój całego sezonu) MiSzCzowi tytuł należał sie jak wódka Słowianinowi, ale jak mówi stare amerykańskie powiedzenie wyścigowe "w wyscigu jesteś wart tyle, co twoje ostatnie okrążenie". No i trzeba powiedzieć, iż w stawce zawodników to on był gościem nie dość, że jednym z najstarszych (debiut powyżej 30-ki), bez cartingowego doświadczenia i początkami jako studencik i amator-motocyklista startujący w zawodach to jeszcze z najlepszym wykształceniem. To lepiej niż "zawodówka" u MiSzCza i wielu innych. Mansell zas powiedział to co każdy zawodnik odczuwa,, gdy inny est faworyzowany, sportowa złość. U wielu Brytyjczyków nadl obowiązuje elementarne anglosaskie poczucie przyzwoitości i dobrego smaku.
James Bond
10.08.2007 12:10
Hill psim swędem zdobył tytuł?! Hide, co Ty najlepszego wygadujesz, tytuł zdobył po bardzo dobrej walce z Villeneuvem w bezkonkurencyjnym Williamsie, a poza tym powinien mieć dwa tytuły, ale największy oszust i kanciarz F1 w historii zabrał mu go po chamsku w 1994 roku. Ja w myślach liczę Hillowi dwa tytuły! Był poza tym bardzo dobrym kierowcą, padłem plackiem przed nim za Suzukę '94. To była poezja.
hide
10.08.2007 12:06
Damon niech swoje smieszne wywody zostawi na jakas inna okazje.Psim swedem udalo mu sie zdobyc tytul mistrza swiata i zabiera glos w sprawach o ktorych zbyt wiele pojecia nie ma. Nie dziwie sie ze nigdy nie uchodzil w swiatku F1 za inteligenta.
James Bond
10.08.2007 12:05
Uoo, Mansell powiedział coś z sensem. Racja, polać mu! Co prawda to prawda, różnica mentalności i wychowania między Hamiltonem a takimi brytyjskimi kierowcami jak Moss, Collins czy z dzisiejszych czasów Coulthard jest kolosalna. A Robert Kubica prezentuje się niemal kryształowo przy Hamiltonie i z tego się cieszę:)
TobaccoBoy
10.08.2007 10:39
Tym razem Nigelowi polac za "Przyznał on, że fani F1 zaczynają coraz bardziej wierzyć, że Hamilton jest faworyzowany przez władze sportu i to z pewnością nie jest dobre dla Formuły1. Powiedział też, że Alonso został zdecydowanie zbyt surowo ukarany." Dla wielu spod Union Jack takie poglądy sa nie do pomyślenia....
patgaw
10.08.2007 10:25
rzygam juz tymy wypowiedzami bylych kierowcow/mistrzow swiata, nie wiem czemu media ciagle ich cytuja ;x
Falarek
10.08.2007 10:03
To Mansell mało widział albo ma krótką pamięć. W ubiegłym roku podczas tego samego GP Alonso został ukarany za "niebezpieczną jazdę" dodaniem 2sekund do najlepszego czasu co skutkowało startem prawie z końca stawki. W tym roku potraktowali go bardziej ulgowo :)
rafaello85
10.08.2007 10:01
Zgadzam się w 100% z Hillem! Moim zdaniem kara dla Alonso jak najbardziej SŁUSZNA! W ogóle to jakaś niezrozumiała dla mnie sytuacja - Alonso zablokował Hamiltona, który przez to stracił PP i został słusznie ukarany, a wszyscy najeżdżają na Lewisa:// To nie było faworyzowanie, Alonso za niesportową zagrywkę dostał karę!!! Schumacher za incydent w Monako też został ukarany, ale jeszcze bardziej surowo gdyż porzesunięto go na koniec stawki. Równie dobrze można powiedzieć, że Yamamoto też jest faworyzowany bo Fisichella za przyblokowanie go został przesunięty na starcie. Takich przykładów można mnożyć.
Kubuś Fatalista
10.08.2007 09:51
"To jest niestety bardzo smutne" ale prawdziwe
doyen
10.08.2007 09:50
Tytuł newsa mógłby sugerować, że obaj panowie pojeżdżą po Alonso za postawę wobec Hamiltona, zapominając że Hamilton też nie jest bez winy. Tymczasem tylko Hill w tym tonie, a Mansell w całej tej angielskiej histerii dotyczącej Hamiltona dość rozważnie. Chwała mu za to.