Podsumowanie kwalifikacji do wyścigu o Grand Prix Australii

08.03.0300:00
Marek Roczniak
4451wyświetlenia
Pomimo zupełnie nowego sposobu przeprowadzania kwalifikacji do wyścigów Formuły Jeden, obowiązującego od tego sezonu zespół Ferrari nadal okazał się być niepokonany. Korzystający ze zmodyfikowanych zeszłorocznych bolidów F2002 kierowcy z włoskiej stajni - Michael Schumacher oraz Rubens Barrichello bez najmniejszych problemów wywalczyli czołowe pozycje startowe do Grand Prix Australii, mając sporą przewagę nad kolejnym kierowcą, którym okazał się być Juan Pablo Montoya. Kolumbijczyk na tor wyjechał jako dziesiąty kierowca i uzyskany przez niego czas pozwolił mu cieszyć się z prowizorycznego pole position niemal do samego końca sesji kwalifikacyjnej, kiedy to na torze pojawiły się czerwone bolidy Ferrari. Ostatecznie kierowca z zespołu Williams miał blisko sekundę straty do starszego z braci Schumacherów, jednak biorąc pod uwagę nienajlepszy występ podczas piątkowej sesji kwalifikacyjnej (10 pozycja) był i tak zadowolony z uzyskanego rezultatu. Wracając jeszcze do Michaela Schumachera, to warto wspomnieć również o tym, iż Niemiec postanowił skorzystać z ustawień bolidu wypracowanych przez zespołowego partnera, które jak widać były znacznie lepsze.

O ile kolejność trzech pierwszych kierowców podczas dzisiejszej sesji kwalifikacyjnej nie była zaskoczeniem, o tyle pozostałe miejsca w pierwszej szóstce zapełnili kierowcy, których jeszcze w ubiegłym sezonie nikt by się raczej nie spodziewał. Ma to oczywiście związek z tym, iż w tym roku kierowcy do sesji kwalifikacyjnej przystępują z taką samą ilością paliwa w baku, z jaką zamierzają rozpocząć wyścig. W praktyce oznacza to, iż kierowcy z nieco słabszych zespołów decydując się na rozpoczęcie wyścigu z mniejszą od pozostałych kierowców ilością paliwa, zyskali szansą na wywalczenie wyższych pozycji startowych. Czy strategia ta okaże się słuszna, przekonamy się w jutrzejszym wyścigu. Tym niemniej należy pochwalić udany występ kierowców z zespołów Sauber, Toyota i B.A.R - Heinza-Haralda Frentzena, Oliviera Panisa oraz Jacquesa Villeneuve'a, gdyż pomimo presji wynikającej z dysponowania tylko jednym okrążeniem pomiarowym zdołali wywalczyć bardzo dobre pozycje startowe. Ponadto partnerzy zespołowi wymienionych wyżej kierowców z wyjątkiem Panisa - Nick Heidfeld oraz Jenson Button także zakwalifikowali się dosyć wysoko, bo na siódmej i ósmej pozycji, a to oznacza, iż zespoły Sauber i B.A.R będą mogły poprzez dobór odpowiedniej strategii w wyścigu przynajmniej jednemu ze swoich kierowców zapewnić szansę na większy zarobek punktowy. Będzie to oczywiście trudne, jeśli kierowcy ci będą musieli bardzo wcześnie zjechać na pierwsze postoje do boksów w trakcie wyścigu, ale w chwili obecnej są to tylko czyste spekulacje.

Ze względu na wyjątkowo nieudany występ w piątkowych kwalifikacjach (dopiero 16 czas ze względu na błąd popełniony na pierwszym zakręcie) Ralf Schumacher do drugiej i zarazem decydującej sesji kwalifikacyjnej przystąpił jako piąty kierowca. Pomimo niezbyt optymalnych warunków, panujących wówczas na torze Niemiec zdołał jednak przynajmniej częściowo odrobić straty i ostatecznie wywalczył dziewiątą pozycję startową. Tymczasem pomimo obiecujących rezultatów uzyskiwanych zarówno podczas wczorajszego dnia, jak i dzisiejszych porannych treningów tylko jeden kierowca Renault zdołał załapać się do pierwszej dziesiątki, a jest nim powracający po ponad rocznej przerwie do aktywnego uczestnictwa w wyścigach Fernando Alonso. Hiszpan podobnie jak podczas wczorajszej sesji kwalifikacyjnej ponownie pokonał bardziej doświadczonego partnera z francuskiej stajni - Jarna Trullego, który do pierwszego wyścigu sezonu 2003 wystartuje z 12 pozycji. Pomiędzy kierowcami Renault na 11 pozycji zakwalifikował się David Coulthard. Dla zespołu McLaren była to jeszcze bardziej nie udana sesja kwalifikacyjna, gdyż partner Szkota - Kimi Raikkonen, który dzięki znakomitej postawie podczas piątkowych kwalifikacji swoje okrążenie pomiarowe rozpoczął jako przedostatni kierowca, popełnił dosyć poważny błąd na jednej z szybszych sekcji toru Albert Park i przez to uzyskał dopiero 15 czas. Gdyby nie to, Fin miałby spore szanse na wywalczenie trzeciej pozycji startowej.

Kierowcy z zespołów Jordan i Jaguar uzyskali zbliżone rezultaty, kwalifikując się parami na 13 i 14 oraz na 17 i 18 pozycji. Jak łatwo się domyślić, na niższych pozycjach znaleźli się tegoroczni debiutanci - Ralph Firman oraz Antonio Pizzonia, dla których jest to dopiero pierwsza wizyta na torze w Melbourne. Nowy 1-okrążeniowy format kwalifikacji z pewnością nie ułatwił zadania posiadającym niewielkie doświadczenie kierowcom, którzy mieli ponad cztery sekundy straty do Michaela Schumachera. Troszkę lepiej wypadł trzeci z tegorocznych debiutantów - Cristiano da Matta. Mistrz serii CART z ubiegłego roku był również znacznie wolniejszy od zespołowego partnera - Panisa, który kwalifikując się na piątej pozycji zapewnił Toyocie najwyższą pozycję startową. Brazylijczyk tłumaczył swój niezbyt udany występ odmienną w stosunku do byłego kierowcy z zespołu B.A.R strategią, co najprawdopodobniej oznacza, iż miał po prostu więcej paliwa w baku.

Na ostatnich pozycjach do Grand Prix Australii zakwalifikowali się kierowcy z zespołu Minardi - Jos Verstappen i Justin Wilson, choć może określenie "zakwalifikowali się" w tym przypadku jest trochę nieadekwatne. Wszystko za sprawą tego, iż kierowcy ci nie ukończyli swoich okrążeń pomiarowych, decydując się na przedwczesny powrót do boksów. Korzyści wynikające z tej dosyć nietypowej i zarazem kontrowersyjnej strategii są takie, iż bolidy Minardi nie zostały zabrane do parc ferme po zakończeniu kwalifikacji i do rozpoczęcia wyścigu włoska stajnia będzie mogła przy nich bez żadnych ograniczeń pracować. Wadą jest oczywiście konieczność rozpoczęcia wyścigu z ostatnich pozycji, jednak jak twierdzi szef zespołu - Paul Stoddart, zarówno Verstappen, jak i Wilson mieli niewielką szansę na wywalczenie wyższych pozycji startowych.