Vettel zaprzecza, że jest faworyzowany przez Red Bulla
"Żaden z nas, ani Mark ani ja, nie jest faworyzowany w jakikolwiek sposób"
08.06.1011:20
1434wyświetlenia
Sebastian Vettel zdementował plotki, jakoby był faworyzowanym kierowcą w zespole Red Bull Racing, pomimo początkowego wspierania Niemca po jego kolizji z Markiem Webberem w Turcji.
Sposób, w jaki Red Bull pozwolił Vettelowi ścigać się z liderem wyścigu Webberem oraz późniejsze wsparcie po wypadku - nawet pomimo tego, że wjechał on prosto w Australijczyka - wywołały złość wśród fanów oraz mediów, dla których był to dowód na to, że zespół z bazą w Milton Keynes preferuje Vettela.
Jednakże po mających oczyścić atmosferę rozmowach w fabryce Red Bulla w Milton Keynes zeszłego czwartku, Vettel udzielił wywiadu BBC, w którym wyjaśnił, że jego zdaniem zarówno on sam, jak i Webber mają dokładnie takie same szanse na odniesienie zwycięstwa.
Poproszony o skomentowanie poglądu, jakoby był numerem 1 w zespole, odpowiedział:
Nie sądzę, rozmawialiśmy o tym również niedawno - żaden z nas, ani Mark ani ja, nie jest faworyzowany w jakikolwiek sposób. Wyjeżdżamy na tor i sprawdzamy, kto jest lepszy, tak jak to powinno być. Dodał też:
Wiemy, że mamy dokładnie takie same szanse. Przed nami wiele wyścigów i wiele rzeczy, które mogą się wydarzyć - najważniejsze jest to, aby wciąż patrzeć przed siebie.
Vettel powiedział, że chciał, aby zarówno on, jak i zespół zostawili kontrowersję z Turcji za sobą i szli dalej - przyznał jednak, że nie będzie desperacji, aby cokolwiek udowadniać podczas następnego wyścigu w Montrealu.
Mogliście zobaczyć, że nie byłem bardzo zadowolony z tego, co się wydarzyło, lecz tak jak mówiłem, trzeba żyć dalej- powiedział.
Nie mogę się doczekać Kanady i nie ma powodów, abyśmy desperacko musieli teraz coś udowadniać. W soboty wykonujemy bardzo dobrą pracę, musimy nieco popracować nad niedzielą i zacząć dowozić wyniki. Mamy bardzo mocny bolid i musimy próbować osiągać maksimum.
Vettel potwierdził po raz pierwszy, że rzeczywiście skręcił w prawo w stronę linii jazdy Webbera - przyznał jednak, że zrobił tak, ponieważ myślał, iż ma do tego prawo, jako że był już przed nim.
Niewiele jest tu do wyjaśniania. To wszystko stało się bardzo szybko. Wyjechałem bardzo dobrze z zakrętu prowadzącego na prostą. Potem zjechałem do wewnętrznej. Wyprzedziłem już Marka i wtedy oczywiście próbowałem wrócić powoli na prawą stronę. W tym czasie mój bolid był z przodu, więc zazwyczaj to lider dyktuje gdzie jechać. Niespodziewanie doszło do kontaktu i był to dla mnie koniec wyścigu.
Zapytany o to, czy w podobnych okolicznościach pojechałby tak samo w przyszłości, odpowiedział:
Zawsze jest takie pytanie - nigdy nie wiesz, co się stanie. W danym czasie robisz to, co uważasz za słuszne. Nie ważne, co się stanie, zawsze czegoś się nauczysz.
Źródło: Autosport.com
KOMENTARZE