Podsumowanie sezonu 2004: Przegląd wyścigów część 1
10.11.0400:00
2644wyświetlenia
Kwalifikacje do pierwszego wyścigu sezonu 2004 - Grand Prix Australii pokazały, że zespół Ferrari wyciągnął odpowiednie wnioski z zeszłorocznych niepowodzeń i przygotował bardzo dobry bolid. Efektem tego był wywalczony bez większego wysiłku pierwszy rząd startowy przez Michaela Schumachera i Rubensa Barrichello. Tylko dwóch kierowców zdołało zmieścić się poniżej jednej sekundy starty, a byli to Juan Pablo Montoya i Jenson Button. Zespół Williams był oczywiście nieco zawiedziony, gdyż liczył w tym roku na jeszcze bardziej wyrównaną walkę, ale ekipa B.A.R nie miała specjalnie powodów do narzekań, tym bardziej, że oprócz Buttona całkiem nieźle pojechał Takuma Sato, kwalifikując się na siódmej pozycji. Drugi kierowca Williamsa - Ralf Schumacher wypadł znacznie słabiej od Montoi i czekał go start z ósmej pozycji, natomiast pierwszą dziesiątkę zamknęli Jarno Trulli i Kimi Raikkonen, mając już blisko dwie sekundy straty. Ekipa Renault mogła się pocieszyć nieco bardziej udanym występem Fernando Alonso (piąty czas), a tymczasem McLaren musiał przyznać, że bolid MP4-19 jest zdecydowanie za wolny, co podkreślała blisko trzysekundowa strata Davida Coultharda. Ze swojej postawy mógł być za to zadowolony Mark Webber (Jaguar), dla którego szósta pozycja startowa była sporym sukcesem i jednocześnie potwierdzeniem zeszłorocznej formy kwalifikacyjnej.
Wyścig został oczywiście całkowicie zdominowany przez kierowców Ferrari. Co prawda niższa temperatura w dzień wyścigu sprzyjała oponom Bridgestone, ale raczej nie miało to decydującego wpływu na ostateczny wynik. Na najniższym stopniu podium stanął Alonso, zawdzięczając to głównie udanemu startowi, natomiast na kolejnych dwóch pozycjach finiszowali kierowcy Williamsa, ale w odwrotnej kolejności, bowiem to Ralf Schumacher uzyskał w wyścigu lepszy rezultat. Tymczasem Montoya popełnił poważny błąd tuż po starcie i potem musiał odrabiać straty, czego nie ułatwiały problemy niemal podczas każdego postoju. Kolumbijczyk nie poddawał się jednak do końca i kilka okrążeń przed ostatnim postojem zdołał wyprzedzić Buttona. Brytyjczyk musiał zadowolić się tylko trzema punktami, na co częściowy wpływ miały kłopoty z tankowaniem paliwa. Nie był to chyba wynik, jakiego spodziewano się po ekipie B.A.R, biorąc pod uwagę rezultaty przedsezonowych testów, ale lepszy rydz niż nic. Na pozostałych miejscach punktowanych finiszowali Trulli i Coulthard, który jako jeden z nielicznych pojechał tylko na dwa stopy. Dzięki temu zdobył punkcik, ale na koniec miał ponad okrążenie straty do lidera, tak więc nie miał się specjalnie z czego cieszyć. Tymczasem Raikkonena z walki wyeliminowała awaria silnika i to zaledwie po dziewięciu okrążeniach - innymi słowy niemal totalna porażka McLarena.
Na torze Sepang, na którym odbył się drugi wyścig sezonu - Grand Prix Malezji, dominacja Ferrari nie była już tak wyraźna, chociaż na kwalifikacjach Michael Schumacher był nadal zdecydowanie najszybszy. Barrichello musiał jednak zadowolić się trzecią pozycją startową, gdyż oprócz partnera dosyć nieoczekiwanie zdołał go także pokonać Webber. Kierowca Jaguara po niepowodzeniach w rodzimym kraju, gdzie z wyścigu wyeliminowały go problemy techniczne, tym razem spisał się jeszcze lepiej na kwalifikacjach i z pewnością liczył na nie mniej udany występ w wyścigu. Montoyę ponownie czekał start zza pleców Barrichello, a tymczasem na piątej pozycji dosyć niespodziewanie zakwalifikował się Raikkonen, tak więc nie wszystko było jeszcze stracone dla McLarena w tym sezonie. Button musiał zadowolić się szóstą pozycją i nic nie wskazywało na to, że w Malezji zdobędzie więcej punktów niż w Australii. Ponadto w pierwszej dziesiątce zakwalifikowali się Ralf Schumacher, Trulli, Coulthard i Cristiano da Matta (Toyota), natomiast Alonso i Sato czekała wątpliwa przyjemność startu z końca stawki - obaj kierowcy nie uniknęli poważnych błędów.
W wyścigu Michael Schumacher znów nie miał sobie równych, ale na koniec jego przewaga nad najbliższym rywalem wyniosła tylko pięć sekund. Co istotne, rywalem tym nie był kolega z zespołu, tylko Montoya, tak więc zespół Williams mógł z optymizmem myśleć o kolejnych wyścigach. Kolumbijczyk skorzystał najpierw z fatalnego startu Webbera (Australijczyk później zderzył się jeszcze z Ralfem Schumacherem i na koniec wypadł z toru), a gdy zaczął kropić deszcz, wykorzystał błąd popełniony przez Barrichello i potem musiał już tylko martwić się o utrzymanie drugiego miejsca. Na najniższym stopniu podium stanął tymczasem Button i wreszcie można było powiedzieć, że doskonała forma ekipy B.A.R podczas przedsezonowych testów znalazła odzwierciedlenie w wyścigu. Pierwszej wizyty na podium Brytyjczyk bynajmniej nie zawdzięczał problemom technicznym u konkurencji, gdyż zarówno Barrichello, jak i Raikkonena pokonał dzięki późniejszym postojom w boksach. Barrichello ostatecznie musiał zadowolić się dopiero czwartą pozycją i miał pełne prawo być zawiedziony, natomiast frustracja Raikkonena z powodu drugiej z rzędu awarii sięgała zenitu. Na pocieszenie Fin miał przynajmniej szansę na dobry wynik. Trulli uczynił jednomiejscowy postęp w stosunku do poprzedniego wyścigu, kończąc GP Malezji na piątej pozycji, a na pozostałych miejscach punktowanych finiszowali Coulthard, Alonso i Felipe Massa (Sauber). Ten ostatni swój pierwszy punkt w sezonie 2004 zawdzięczał awarii silnika w bolidzie Sato, która nastąpiła kilka okrążeń przed końcem wyścigu.
Po Malezji przyszła kolej na pierwszy z dwóch nowych wyścigów w sezonie 2004 - Grand Prix Bahrajnu. Wybudowany wręcz na środku pustyni tor Bahrain International Circuit zapewnił nam dosyć ciekawe widowisko, chociaż zespół Ferrari powrócił do pełnej dominacji, odnosząc drugie podwójne zwycięstwie zarówno w kwalifikacjach, jak i podczas wyścigu. Wystarczyło jednak śledzić poczynania pozostałych kierowców, aby mieć wrażeń po dostatkiem. Najbliższymi rywalami Michaela Schumachera i Barrichello podczas kwalifikacji byli Montoya i Ralf Schumacher, co miało potwierdzać, że zespół Williams stanowi w tym roku główną konkurencję dla Ferrari. Kolejne miejsca startowe wywalczyli kierowcy B.A.R, przy czym Button został tym razem pokonany przez Sato. Stajnia z Brackley liczyła na nieco lepszy rezultat, ale sam fakt, że uległa tylko ekipom Ferrari i Williams, stanowił już o sporym sukcesie. Zajmujący trzecią pozycję w klasyfikacji konstruktorów zespół Renault musiał zadowolić się zaledwie siódmym polem startowym Trullego, jako że Alonso znów nie uniknął poważnych błędów i czekał go drugi z rzędu start z końca stawki. Ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się obydwaj kierowcy Toyoty, co mogło wreszcie wróżyć przyzwoity rezultat, a także Coulthard. Tymczasem Raikkonen weekend rozpoczął od awarii silnika w piątek i nawet nie zawracał sobie głowy kwalifikacjami, skoro i tak zostałby przesunięty o 10 miejsc do tyłu na starcie.
Kierowcy Ferrari w wyścigu prowadzili od startu do mety i nikt nie był w stanie im zagrozić. Montoya jechał pewnie na trzeciej pozycji, ale 10 okrążeń przed końcem wyścigu zaczął mieć problemy ze skrzynią biegów i ostatecznie nie zdobył ani jednego punktu. Tym samym szanse Kolumbijczyka na walkę o mistrzostwo znacznie zmalały, gdyż jego strata do Michaela Schumachera wzrosła do blisko 20 punktów. Z kłopotów Montoi skorzystał Button, stając po raz drugi z rzędu na podium. W dodatku Brytyjczyk przeskoczył kierowcę Williamsa w klasyfikacji generalnej, awansując na trzecią pozycję. Radość ekipy B.A.R była tym większa, iż Sato na miecie zameldował się jako piąty kierowca. Japończyk był na najlepszej drodze do pokonania Buttona także i w wyścigu, ale najpierw zaliczył niewielką kolizję z Ralfem Schumacherem, którego pokonał na starcie, a następnie popełnił błąd jadąc tuż przed swoim partnerem i musiał odbyć przedwczesny postój w boksach. Potem jednak wziął się w garść i efektem tego był największy w karierze zarobek punktowy. Trulli znów uzyskał lepszy o jedno miejsce rezultat w stosunku do poprzedniego wyścigu, finiszując na czwartej pozycji. Tymczasem Alonso po starcie z odległej pozycji i kolizji na pierwszym okrążeniu, która zaowocowała przymusową wizytą w boksach, wykazał się niesamowitym duchem walki i po stoczeniu kilku bardzo widowiskowych pojedynków na mecie zameldował się jako szósty. Gdyby nie błąd podczas kwalifikacji, z pewnością mógłby powalczyć o podium, a tak musiał zadowolić się trzema punktami. Tym niemniej ekipa Renault przeskoczyła Williamsa w klasyfikacji konstruktorów (Ralf Schumacher zdobył zaledwie dwa punkty) i miała z czego się cieszyć. Ostatni punkt przypadł Webberowi, który pomimo słabej pozycji startowej tym razem szczęśliwie dotarł do mety i to w pierwszej ósemce. Tymczasem dwaj najwięksi przegrani sezonu 2004 - zespoły McLaren i Toyota opuściły Bahrajn bez punktów. Toyota mogła się przynajmniej pocieszyć niezawodnością bolidu TF104, natomiast McLaren swojego MP4-19 mógł już spisać na straty.
W pierwszym europejskim wyścigu sezonu 2004 - Grand Prix San Marino nastąpiła pierwsza próba przełamania dominacji Michaela Schumachera. Co prawda skończyło się tylko na kwalifikacjach, ale tak czy inaczej pojawił się cień nadziei, że ktoś może wygrać w tym roku z sześciokrotnym wówczas mistrzem świata. Tym kimś był Button, który na torze Imola po raz pierwszy w karierze wywalczył pole position. Dla B.A.R było to również pierwsze pole position i niezbity dowód na wielki postęp, jaki stajnia ta dokonała w stosunku do poprzedniego sezonu. Michael Schumacher i Barrichello musieli zadowolić się drugą i czwartą pozycją startową, a pomiędzy nimi wylądował Montoya. Na kolejnych miejscach zakwalifikowali się Ralf Schumacher, Alonso, Sato, Webber i Trulli, natomiast pierwszą dziesiątkę zamknął da Matta. Tym razem ani jeden kierowca McLarena nie zdołał załapać się do pierwszej dziesiątki, wliczając w to kolejną awarię silnika w bolidzie Raikkonena, przez którą Fina znów czekał start z końca stawki.
W wyścigu Button na prowadzeniu utrzymał się tylko do pierwszego postoju, który odbył dwa okrążenia wcześniej od Michaela Schumachera i to właśnie zadecydowało o kolejnej wygranej kierowcy Ferrari. Brytyjczyk był oczywiście trochę zawiedziony, że nie udało mu się odnieść pierwszego zwycięstwa w karierze, ale druga pozycja była i tak największym osiągnięciem w jego dotychczasowej karierze. Po niepowodzeniach w Bahrajnie Montoya tym razem zdołał dowieść trzecią pozycję do mety, ale świadomość, że przegrał z kierowcą B.A.R z pewnością nie wywołała uśmiechu na jego twarzy. Williams zdobył jednak tyle samo punktów, gdyż Ralf Schumacher po kolizji z Alonso finiszował na siódmej pozycji, natomiast Sato z wyścigu wyeliminowała druga w tym sezonie awaria silnika, gdy jechał na ósmej pozycji. Tymczasem Alonso i Trulli uplasowali się kolejno na czwartej i piątej pozycji, dzięki czemu ekipa Renault umocniła się na drugiej pozycji w klasyfikacji konstruktorów. Dopiero szósty na mecie po niezbyt udanym wyścigu zameldował się Barrichello, natomiast na ósmej pozycji finiszował Raikkonen, zdobywając pierwszy punkt w tym sezonie. Zwarzywszy na start z końca stawki był to całkiem przyzwoity rezultat, ale daleki od satysfakcjonującego dla kierowcy, który w 2003 roku został w końcu wicemistrzem. Tymczasem Coulthard po kolizji z Alonso na pierwszym okrążeniu wyścig ukończył zaledwie na 12 pozycji, przegrywając nawet z Panisem.
Po czterech wyścigach sezonu Michael Schumacher prowadził w klasyfikacji generalnej kierowców z 16-punktową przewagą nad Barrichello, tak więc ekipa Ferrari miała wszystko pod kontrolą, wliczając w to już ponad 30-punktową przewagę w klasyfikacji konstruktorów nad Renault. Zespół B.A.R także mógł być zadowolony z dotychczasowego przebiegu rywalizacji, gdyż od Renault dzieliły go zaledwie cztery punkty, natomiast Button miał tylko jeden punkt straty do Barrichello. Z kolei zespół Williams z pewnością nie był zbytnio zadowolony za zaledwie czwartej pozycji w klasyfikacji konstruktorów, ale w tym momencie miał jeszcze możliwość nawiązania walki z B.A.R i Renault. W najgorszym położeniu znajdował się oczywiście McLaren, mając na swoim koncie zaledwie pięć punktów - tak słabej formy stajnia z Woking nie prezentowała już od wielu lat.
Wyścig został oczywiście całkowicie zdominowany przez kierowców Ferrari. Co prawda niższa temperatura w dzień wyścigu sprzyjała oponom Bridgestone, ale raczej nie miało to decydującego wpływu na ostateczny wynik. Na najniższym stopniu podium stanął Alonso, zawdzięczając to głównie udanemu startowi, natomiast na kolejnych dwóch pozycjach finiszowali kierowcy Williamsa, ale w odwrotnej kolejności, bowiem to Ralf Schumacher uzyskał w wyścigu lepszy rezultat. Tymczasem Montoya popełnił poważny błąd tuż po starcie i potem musiał odrabiać straty, czego nie ułatwiały problemy niemal podczas każdego postoju. Kolumbijczyk nie poddawał się jednak do końca i kilka okrążeń przed ostatnim postojem zdołał wyprzedzić Buttona. Brytyjczyk musiał zadowolić się tylko trzema punktami, na co częściowy wpływ miały kłopoty z tankowaniem paliwa. Nie był to chyba wynik, jakiego spodziewano się po ekipie B.A.R, biorąc pod uwagę rezultaty przedsezonowych testów, ale lepszy rydz niż nic. Na pozostałych miejscach punktowanych finiszowali Trulli i Coulthard, który jako jeden z nielicznych pojechał tylko na dwa stopy. Dzięki temu zdobył punkcik, ale na koniec miał ponad okrążenie straty do lidera, tak więc nie miał się specjalnie z czego cieszyć. Tymczasem Raikkonena z walki wyeliminowała awaria silnika i to zaledwie po dziewięciu okrążeniach - innymi słowy niemal totalna porażka McLarena.
Na torze Sepang, na którym odbył się drugi wyścig sezonu - Grand Prix Malezji, dominacja Ferrari nie była już tak wyraźna, chociaż na kwalifikacjach Michael Schumacher był nadal zdecydowanie najszybszy. Barrichello musiał jednak zadowolić się trzecią pozycją startową, gdyż oprócz partnera dosyć nieoczekiwanie zdołał go także pokonać Webber. Kierowca Jaguara po niepowodzeniach w rodzimym kraju, gdzie z wyścigu wyeliminowały go problemy techniczne, tym razem spisał się jeszcze lepiej na kwalifikacjach i z pewnością liczył na nie mniej udany występ w wyścigu. Montoyę ponownie czekał start zza pleców Barrichello, a tymczasem na piątej pozycji dosyć niespodziewanie zakwalifikował się Raikkonen, tak więc nie wszystko było jeszcze stracone dla McLarena w tym sezonie. Button musiał zadowolić się szóstą pozycją i nic nie wskazywało na to, że w Malezji zdobędzie więcej punktów niż w Australii. Ponadto w pierwszej dziesiątce zakwalifikowali się Ralf Schumacher, Trulli, Coulthard i Cristiano da Matta (Toyota), natomiast Alonso i Sato czekała wątpliwa przyjemność startu z końca stawki - obaj kierowcy nie uniknęli poważnych błędów.
W wyścigu Michael Schumacher znów nie miał sobie równych, ale na koniec jego przewaga nad najbliższym rywalem wyniosła tylko pięć sekund. Co istotne, rywalem tym nie był kolega z zespołu, tylko Montoya, tak więc zespół Williams mógł z optymizmem myśleć o kolejnych wyścigach. Kolumbijczyk skorzystał najpierw z fatalnego startu Webbera (Australijczyk później zderzył się jeszcze z Ralfem Schumacherem i na koniec wypadł z toru), a gdy zaczął kropić deszcz, wykorzystał błąd popełniony przez Barrichello i potem musiał już tylko martwić się o utrzymanie drugiego miejsca. Na najniższym stopniu podium stanął tymczasem Button i wreszcie można było powiedzieć, że doskonała forma ekipy B.A.R podczas przedsezonowych testów znalazła odzwierciedlenie w wyścigu. Pierwszej wizyty na podium Brytyjczyk bynajmniej nie zawdzięczał problemom technicznym u konkurencji, gdyż zarówno Barrichello, jak i Raikkonena pokonał dzięki późniejszym postojom w boksach. Barrichello ostatecznie musiał zadowolić się dopiero czwartą pozycją i miał pełne prawo być zawiedziony, natomiast frustracja Raikkonena z powodu drugiej z rzędu awarii sięgała zenitu. Na pocieszenie Fin miał przynajmniej szansę na dobry wynik. Trulli uczynił jednomiejscowy postęp w stosunku do poprzedniego wyścigu, kończąc GP Malezji na piątej pozycji, a na pozostałych miejscach punktowanych finiszowali Coulthard, Alonso i Felipe Massa (Sauber). Ten ostatni swój pierwszy punkt w sezonie 2004 zawdzięczał awarii silnika w bolidzie Sato, która nastąpiła kilka okrążeń przed końcem wyścigu.
Po Malezji przyszła kolej na pierwszy z dwóch nowych wyścigów w sezonie 2004 - Grand Prix Bahrajnu. Wybudowany wręcz na środku pustyni tor Bahrain International Circuit zapewnił nam dosyć ciekawe widowisko, chociaż zespół Ferrari powrócił do pełnej dominacji, odnosząc drugie podwójne zwycięstwie zarówno w kwalifikacjach, jak i podczas wyścigu. Wystarczyło jednak śledzić poczynania pozostałych kierowców, aby mieć wrażeń po dostatkiem. Najbliższymi rywalami Michaela Schumachera i Barrichello podczas kwalifikacji byli Montoya i Ralf Schumacher, co miało potwierdzać, że zespół Williams stanowi w tym roku główną konkurencję dla Ferrari. Kolejne miejsca startowe wywalczyli kierowcy B.A.R, przy czym Button został tym razem pokonany przez Sato. Stajnia z Brackley liczyła na nieco lepszy rezultat, ale sam fakt, że uległa tylko ekipom Ferrari i Williams, stanowił już o sporym sukcesie. Zajmujący trzecią pozycję w klasyfikacji konstruktorów zespół Renault musiał zadowolić się zaledwie siódmym polem startowym Trullego, jako że Alonso znów nie uniknął poważnych błędów i czekał go drugi z rzędu start z końca stawki. Ponadto w pierwszej dziesiątce znaleźli się obydwaj kierowcy Toyoty, co mogło wreszcie wróżyć przyzwoity rezultat, a także Coulthard. Tymczasem Raikkonen weekend rozpoczął od awarii silnika w piątek i nawet nie zawracał sobie głowy kwalifikacjami, skoro i tak zostałby przesunięty o 10 miejsc do tyłu na starcie.
Kierowcy Ferrari w wyścigu prowadzili od startu do mety i nikt nie był w stanie im zagrozić. Montoya jechał pewnie na trzeciej pozycji, ale 10 okrążeń przed końcem wyścigu zaczął mieć problemy ze skrzynią biegów i ostatecznie nie zdobył ani jednego punktu. Tym samym szanse Kolumbijczyka na walkę o mistrzostwo znacznie zmalały, gdyż jego strata do Michaela Schumachera wzrosła do blisko 20 punktów. Z kłopotów Montoi skorzystał Button, stając po raz drugi z rzędu na podium. W dodatku Brytyjczyk przeskoczył kierowcę Williamsa w klasyfikacji generalnej, awansując na trzecią pozycję. Radość ekipy B.A.R była tym większa, iż Sato na miecie zameldował się jako piąty kierowca. Japończyk był na najlepszej drodze do pokonania Buttona także i w wyścigu, ale najpierw zaliczył niewielką kolizję z Ralfem Schumacherem, którego pokonał na starcie, a następnie popełnił błąd jadąc tuż przed swoim partnerem i musiał odbyć przedwczesny postój w boksach. Potem jednak wziął się w garść i efektem tego był największy w karierze zarobek punktowy. Trulli znów uzyskał lepszy o jedno miejsce rezultat w stosunku do poprzedniego wyścigu, finiszując na czwartej pozycji. Tymczasem Alonso po starcie z odległej pozycji i kolizji na pierwszym okrążeniu, która zaowocowała przymusową wizytą w boksach, wykazał się niesamowitym duchem walki i po stoczeniu kilku bardzo widowiskowych pojedynków na mecie zameldował się jako szósty. Gdyby nie błąd podczas kwalifikacji, z pewnością mógłby powalczyć o podium, a tak musiał zadowolić się trzema punktami. Tym niemniej ekipa Renault przeskoczyła Williamsa w klasyfikacji konstruktorów (Ralf Schumacher zdobył zaledwie dwa punkty) i miała z czego się cieszyć. Ostatni punkt przypadł Webberowi, który pomimo słabej pozycji startowej tym razem szczęśliwie dotarł do mety i to w pierwszej ósemce. Tymczasem dwaj najwięksi przegrani sezonu 2004 - zespoły McLaren i Toyota opuściły Bahrajn bez punktów. Toyota mogła się przynajmniej pocieszyć niezawodnością bolidu TF104, natomiast McLaren swojego MP4-19 mógł już spisać na straty.
W pierwszym europejskim wyścigu sezonu 2004 - Grand Prix San Marino nastąpiła pierwsza próba przełamania dominacji Michaela Schumachera. Co prawda skończyło się tylko na kwalifikacjach, ale tak czy inaczej pojawił się cień nadziei, że ktoś może wygrać w tym roku z sześciokrotnym wówczas mistrzem świata. Tym kimś był Button, który na torze Imola po raz pierwszy w karierze wywalczył pole position. Dla B.A.R było to również pierwsze pole position i niezbity dowód na wielki postęp, jaki stajnia ta dokonała w stosunku do poprzedniego sezonu. Michael Schumacher i Barrichello musieli zadowolić się drugą i czwartą pozycją startową, a pomiędzy nimi wylądował Montoya. Na kolejnych miejscach zakwalifikowali się Ralf Schumacher, Alonso, Sato, Webber i Trulli, natomiast pierwszą dziesiątkę zamknął da Matta. Tym razem ani jeden kierowca McLarena nie zdołał załapać się do pierwszej dziesiątki, wliczając w to kolejną awarię silnika w bolidzie Raikkonena, przez którą Fina znów czekał start z końca stawki.
W wyścigu Button na prowadzeniu utrzymał się tylko do pierwszego postoju, który odbył dwa okrążenia wcześniej od Michaela Schumachera i to właśnie zadecydowało o kolejnej wygranej kierowcy Ferrari. Brytyjczyk był oczywiście trochę zawiedziony, że nie udało mu się odnieść pierwszego zwycięstwa w karierze, ale druga pozycja była i tak największym osiągnięciem w jego dotychczasowej karierze. Po niepowodzeniach w Bahrajnie Montoya tym razem zdołał dowieść trzecią pozycję do mety, ale świadomość, że przegrał z kierowcą B.A.R z pewnością nie wywołała uśmiechu na jego twarzy. Williams zdobył jednak tyle samo punktów, gdyż Ralf Schumacher po kolizji z Alonso finiszował na siódmej pozycji, natomiast Sato z wyścigu wyeliminowała druga w tym sezonie awaria silnika, gdy jechał na ósmej pozycji. Tymczasem Alonso i Trulli uplasowali się kolejno na czwartej i piątej pozycji, dzięki czemu ekipa Renault umocniła się na drugiej pozycji w klasyfikacji konstruktorów. Dopiero szósty na mecie po niezbyt udanym wyścigu zameldował się Barrichello, natomiast na ósmej pozycji finiszował Raikkonen, zdobywając pierwszy punkt w tym sezonie. Zwarzywszy na start z końca stawki był to całkiem przyzwoity rezultat, ale daleki od satysfakcjonującego dla kierowcy, który w 2003 roku został w końcu wicemistrzem. Tymczasem Coulthard po kolizji z Alonso na pierwszym okrążeniu wyścig ukończył zaledwie na 12 pozycji, przegrywając nawet z Panisem.
Po czterech wyścigach sezonu Michael Schumacher prowadził w klasyfikacji generalnej kierowców z 16-punktową przewagą nad Barrichello, tak więc ekipa Ferrari miała wszystko pod kontrolą, wliczając w to już ponad 30-punktową przewagę w klasyfikacji konstruktorów nad Renault. Zespół B.A.R także mógł być zadowolony z dotychczasowego przebiegu rywalizacji, gdyż od Renault dzieliły go zaledwie cztery punkty, natomiast Button miał tylko jeden punkt straty do Barrichello. Z kolei zespół Williams z pewnością nie był zbytnio zadowolony za zaledwie czwartej pozycji w klasyfikacji konstruktorów, ale w tym momencie miał jeszcze możliwość nawiązania walki z B.A.R i Renault. W najgorszym położeniu znajdował się oczywiście McLaren, mając na swoim koncie zaledwie pięć punktów - tak słabej formy stajnia z Woking nie prezentowała już od wielu lat.